W komentarzu, który ukazał się w wydaniu internetowym, gazeta przypomina, że decyzja ministrów spraw zagranicznych UE o zniesieniu sankcji wizowych dla przedstawicieli reżimu w Mińsku zapadła w chwili, gdy stosunki UE-Rosja są napięte po sierpniowym konflikcie w Gruzji. Bruksela ma zatem nadzieję na wydobycie Mińska ze strefy wpływów Moskwy. Oficjalnie sankcje, w tym dotyczące prezydenta Alaksandra Łukaszenki, zawieszono na pół roku w uznaniu postępu w procesie wyborczym na Białorusi. Jednak dyplomaci w Brukseli twierdzą, że w rzeczywistości przeważył konflikt zbrojny między Rosją a Gruzją, który uświadomił krajom w regionie, że także ich niepodległość może być zagrożona - zauważa "IHT". Podobnie ocenia londyński "Financial Times", pisząc, że konflikt, a następnie uznanie przez Moskwę prorosyjskich enklaw w Gruzji - Abchazji i Osetii Południowej uświadomiły UE konieczność wsparcia krajów z orbity Moskwy, leżących za wschodnią granicą bloku. "International Herald Tribune" zastrzega, że niektóre państwa mają wątpliwości, czy gesty otwarcia będą miały jakikolwiek znaczący wpływ na władze w Mińsku. Według "IHT" Waszyngton nie sygnalizował, że planuje - na wzór UE - ułatwienie reżimu wizowego dla przedstawicieli Mińska. Zawieszenie sankcji potrwa pół roku. Po tym czasie UE dokona przeglądu swej decyzji i jej skutków. Wówczas ponownie zdecyduje, czy utrzymuje decyzję, czy też przywraca restrykcje. Podobną procedurę zastosowano wcześniej wobec Kuby i Uzbekistanu.