Chęć udziału zgłosił już szereg opozycyjnych działaczy, m.in. Pawieł Siewiaryniec z Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji, lider Ruchu O Wolność Juraś Hubarewicz, lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Mikałaj Kazłou, Hanna Kanapacka (w 2019 roku usunięta z szeregów tej partii) i Wolha Kawalkowa. Rejestracja to początek procedury prawyborów. Głosowanie będzie się odbywać w różnych formach m.in. podczas zgromadzeń lokalnych struktur opozycyjnych (marzec-maj), podczas Kongresu Sił Demokratycznych (w maju) i na specjalnie utworzonej stronie internetowej (od 4 marca do 30 kwietnia). Wybór wspólnego kandydata nie oznacza jednak automatycznie startu opozycjonisty w wyborach i rywalizacji z prezydentem Alaksandrem Łukaszenką. Analitycy i sami opozycjoniści obawiają się, że kandydat opozycji może nie zostać zarejestrowany. Będzie to zresztą - ich zdaniem - zależało także od nazwiska zwycięzcy prawyborów. Według publicysty Alaksandra Kłaskouskiego, jeśli kandydatem okaże się np. Siewiaryniec, "to jego własna prognoza o 99-procentowym prawdopodobieństwie, że nie zostanie zarejestrowany, okaże się trafna". Siewiaryniec jest w ostatnim czasie najbardziej aktywnym i jednym z najbardziej rozpoznawalnych opozycjonistów. Był m.in. organizatorem grudniowych akcji przeciwko pogłębieniu integracji z Rosją. Zbyt surowe kryteria? Część komentatorów zwraca uwagę, że już same kryteria, które kręgi opozycyjne wyznaczyły swojemu potencjalnemu kandydatowi, ograniczają jego szanse na masowe poparcie. Przewidują one m.in. żądanie wyjścia Białorusi z Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), z Państwa Związkowego, usunięcie z terytorium kraju rosyjskich baz wojskowych. Ponadto kandydat powinien popierać rozwój języka i kultury białoruskiej, dobrosąsiedzkie i równoprawne relacje z UE, USA, Rosją i innymi państwami, być przeciwko próbom wtrącania się innych państw w sprawy wewnętrzne Białorusi. "Surowe wymagania wobec wspólnego kandydata, określone przez organizatorów prawyborów, grożą tym, że każdy zwycięzca tego etapu będzie zbyt radykalny dla wielu zwykłych ludzi, którzy są niezadowoleni z obecnych warunków życia" - napisał Kłaskouski na łamach portalu Naviny.by. Łukaszenka w ulubionej roli Publicysta uważa, że liczba aktywistów opozycji i ich gotowych do działania zwolenników jest zbyt mała, by była widoczna na skalę całego kraju i mogła w istotny sposób wpłynąć na wynik wyborów. "Najprawdopodobniej w trakcie tej kampanii wyborczej role będą rozpisane w następujący sposób: Łukaszenka jako obrońca normalności dotychczasowego życia, a kandydat opozycyjny - jako ktoś, kto chce tę normalność zburzyć. Wszystko wskazuje na to, że kandydatom opozycji trudno będzie wyrwać się z tej pułapki, zresztą raczej nie będą chcieli rezygnować z poparcia swoich ideowych zwolenników" - napisał w komentarzu inny publicysta Pauluk Bykouski. "Tym samym głowa państwa może sobie pozwolić na to, by pozostać w tradycyjnej roli ojca narodu, gwaranta stabilności i jedynego kandydata prorosyjskiego" - wskazał Bykouski. Z Mińska Justyna Prus