Chodzi o 391 831 (wg tygodnika "Spiegel" - 391 382) tajnych dotąd raportów, obejmujących okres od 2004 do końca 2009 roku. Znajdują się w nich opisy okrutnych tortur, jakim irackie władze poddawały irackich więźniów; czasem dochodziło nawet do egzekucji zatrzymanych. W jednym z opisanych przez BBC przypadków armia USA podejrzewała irackiego żołnierza o obcięcie więźniowi palców i poparzenie go kwasem. Opublikowane dokumenty sugerują, że opisany proceder odbywał się przy pełnej wiedzy amerykańskich sił w Iraku, które opatrywały związane z nim raporty notą "bez dalszego dochodzenia". Rzecznik Pentagonu Geoff Morrell odniósł się do tych zarzutów, mówiąc, że amerykańskich żołnierzy instruowano, by zgłaszali dowódcom wszelkie zauważone przypadki nadużywania przemocy przez irackie siły bezpieczeństwa oraz by informowali o otrzymanych w tych sprawach raportach. Zamieszczone na WikiLeaks materiały ujawniają również nieznane dotąd przypadki zabijania cywilów przez siły amerykańskie na punktach kontroli granicznej i podczas przeprowadzanych operacji. BBC przytacza incydent z lipca 2007 roku, w którym śmigłowiec zabił 26 Irakijczyków, w tym ok. 13 cywili. Dokumenty mają też sugerować, że wojsko amerykańskie mijało się z prawdą twierdząc, że nie ma oficjalnych danych dotyczących liczby zabitych w Iraku ludzi. Tymczasem z upublicznionych materiałów wynika, że w latach 2004-2009 zginęło ponad 109 tys. osób, w tym 66 081 cywili, 23 984 osoby zaklasyfikowane jako "wróg", 15 196 członków irackich sił bezpieczeństwa i 3 771 żołnierzy USA. Niemiecki tygodnik "Spiegel" również potwierdził publikację wojskowych dokumentów na WikiLeaks. Zdaniem gazety "rzucają one nowe światło na konflikt (w Iraku)". "Z tysięcy analiz zagrożenia, raportów o atakach i protokołach z aresztowań można zrekonstruować proces (...) brutalizowania się (irackiego) społeczeństwa, jak porwania, egzekucje i torturowanie więźniów stały się codziennością" - pisze "Spiegel". Amerykańska sekretarz stanu Hilary Clinton "z największą stanowczością" potępiła ujawnienie tajnych dokumentów, mówiąc, że podobne publikacje zagrażają życiu ludzi i stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA. Podobnie ostrą krytykę pod adresem portalu WikiLeaks wystosował Pentagon. Jak podaje agencja dpa, w oświadczeniu z piątku resort obrony napisał, że upubliczniając podobne materiały, WikiLeaks "ryzykuje życie naszych żołnierzy, krajów sprzymierzonych oraz Irakijczyków i Afgańczyków, którzy dla nas pracują". Zdaniem Pentagonu, jedynym odpowiedzialnym wyjściem dla WikiLeaks byłoby natychmiastowe zwrócenie "ukradzionych materiałów" i jak najszybsze usunięcie ich z portalu. Powołując się na WikiLeaks BBC podała, że na portalu usunięto z dokumentów dane, które mogą wywołać działania odwetowe.