"Alaksandr Łukaszenka otrzymał carską porcję balsamu dla duszy. Wizytę Władimira Putina w Mińsku uwieńczyła kaskada ckliwo-radosnej retoryki na temat strategicznego partnerstwa i euroazjatyckiej integracji" - pisze w niezależnej gazecie internetowej "Biełorusskije Nowosti" politolog Alaksandr Kłaskouski. Jak podkreśla, "bogaty gość" pomógł Białorusi także materialnie, informując o decyzji przyznania Mińskowi trzeciej transzy kredytu stabilizacyjnego w wysokości 440 mln dolarów z Funduszu Antykryzysowego Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej. Ponadto szef państwowej korporacji zarządzającej energetyką atomową w Rosji, Rosatom, Siergiej Kirijenko powiadomił, że podjęto decyzję o przekazaniu na budowę elektrowni atomowej na Białorusi pierwszych pieniędzy w kwocie 204 mln dolarów. Na początku lutego Białoruś i Rosja zawarły umowę o przyznaniu Białorusi kredytu wysokości 10 mld USD na budowę elektrowni atomowej w Ostrowcu w obwodzie grodzieńskim. Kłaskouski przypomina, że warunkiem przyznania Białorusi w 2011 roku 3 mld dolarów kredytu z Funduszu Antykryzysowego Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej było sprywatyzowanie w ciągu trzech lat pewnej liczby firm i uzyskanie co najmniej 7,5 mld USD. "Przy tym szczególnych sukcesów na tej niwie strona rosyjska po dziś dzień nie osiągnęła. Krótko mówiąc, znów dostaliśmy coś awansem, znów nam pobłażają" - podkreśla analityk. "Putin był hojny" Niezależny politolog Jury Drakachrust też uważa, że Putin był hojny. "Liczby bonusów i korzyści otrzymanych ostatniej nocy wiosny 2012 roku nie przewyższa chyba nawet złoty deszcz z końca zeszłego roku, kiedy Białoruś dostała bezprecedensowe zniżki na gaz i ropę. Co prawda pieniędzy dostaliśmy wtedy więcej, ale nie tylko one dają szczęście" - cytuje Drakachrusta Radio Swaboda. Zdaniem Kłaskouskiego szczodrość Putina wobec Białorusi wynika stąd, że nie chciał on psuć atmosfery swojej pierwszej oficjalnej wizyty zagranicznej po powrocie na Kreml, a poza tym Białoruś nadal lojalnie wspiera projekt euroazjatyckiej integracji, którą Putin nazywał swoim priorytetem. Analitycy przypuszczają, że po fanfarach obwieszczających sukces wizyty nastąpią jednak mniej przyjemne dni w dwustronnych stosunkach, gdyż Moskwa zacznie naciskać na Mińsk. Kreml przyjmie postawę "stopniowego przymuszania Mińska do wypełnienia zobowiązań podjętych w ramach projektów euroazjatyckich, do prywatyzacji na rzecz firm rosyjskich" - uważa ekspert klubu dyskusyjnego Klub Liberalny Jauhen Prejhierman. Organ prasowy administracji prezydenta "SB. Biełaruś Siegodnia" poświęcony wizycie Putina artykuł na pierwszej stronie tytułuje natomiast "Serdeczna wizyta w Mińsku". Pisze w nim m.in. o tym, że "prezydent Łukaszenka i cały nasz naród serdecznie wita drogiego gościa na białoruskiej ziemi", a także o "historycznej logice, która jak gwiazda przewodnia przez wieki prowadziła nasze narody wspólnymi drogami, na których słupami milowymi były niezmiennie Zaufanie, Przyjaźń i Wspólnota Losów". Te ostatnie słowa gazeta wyróżniła czerwonym drukiem. Kłaskouski przypomina, że przed wizytą Putina na Białorusi zatrzymywano młodzieżowych działaczy opozycyjnych, i zestawia poczynania władz białoruskich z sytuacją w Niemczech, dokąd rosyjski prezydent uda się jeszcze w piątek. Rosyjskojęzyczna opozycja w Niemczech zapowiedziała, że będzie towarzyszyć Putinowi na rowerach z gwizdkami i transparentami. "A Mińsk przed wizytą moskiewskiego gościa został metodycznie oczyszczony z awanturników z piątej kolumny, najbardziej zuchwałych wsadzono bowiem do aresztu. Tak więc pod względem komfortu psychicznego ostatnia dyktatura Europy jest dla rosyjskiego gościa przyjemniejsza" - pisze politolog.