56-letni Jacek Gajewski udał się w niedzielę 15 października do Obwodowej Komisji Wyborczej nr 46 we Włocławku. Chciał wziąć udział w wyborach parlamentarnych. Jak wspomina w rozmowie z Interią, na miejscu nie było dużo ludzi, nie trzeba było stać w żadnej kolejce. Podszedł do komisji wyborczej. - Wylegitymowałem się i czekałem na wydanie kart. Okazało się, że ktoś podpisał się za mnie w miejscu, w którym kwituje się odbiór kart - opowiada 56-latek. Mężczyzna usłyszał, że kart nie dostanie. - Powiedziałem, że bez głosowania nie wyjdę. Wtedy zastępczyni przewodniczącego, bardzo miła pani, zadzwoniła gdzieś i niestety potwierdziła, że karty nie zostaną mi wydane - relacjonuje mężczyzna. Jak się dowiedział, była to kwestia "źle podłożonego kartonika", który zasłaniał dane innych wyborców. - Czyli wszystko przez nieuwagę osoby, która prowadziła tę czynność - ocenia. Wybory 2023. Nie zagłosował. "Zostałem wykluczony" Otrzymał też od komisji "notatkę", w której czytamy: "W związku z omyłkowym podpisem innej osoby w rubryce wyborcy Pana Gajewskiego Jacka, nie zostały wydane karty wyborcze". - Jestem rencistą, nie mam krtani, rozmawiam przez laryngofon. Miałem ograniczone możliwości walki - komentuje jeszcze 56-latek. I dodaje: - Z całą tą sprawą czuję się fatalnie. Przez czyjąś "pomyłkę" zostałem wykluczony. Odebrano mi prawo głosu. Po powrocie do domu zgłosił sprawę do Delegatury Krajowego Biura Wyborczego we Włocławku. Zrobił to telefonicznie licząc, że uda mu się jeszcze zagłosować. - Obiecano mi odpowiedź, ktoś miał do mnie oddzwonić. Niestety tak się nie stało - dodaje mężczyzna. Sprzeczne informacje. "Nie mogli jednoznacznie stwierdzić" Odezwaliśmy się do Delegatury KBW we Włocławku. Dyrektor Jacek Kraszewski przekazał nam, że bezpośrednio po telefonie pana Gajewskiego sprawa była wyjaśniana. Jak ustalono, w spisie wyborców było ujętych kilka osób o tym nazwisku. Co więcej, według przekazanych mu informacji, "członkowie komisji, w tym zastępca przewodniczącego, nie mogli jednoznacznie stwierdzić, że nastąpiła pomyłka w potwierdzeniu podpisem otrzymania kart", co kłóci się z notatką, którą otrzymał w lokalu wyborczym mężczyzna. Dalej czytamy, że członkowie komisji "nie mogli również określić, który ewentualnie z dotychczas głosujących wyborców mógł złożyć podpis przy imieniu i nazwisku oraz danych adresowych odpowiadających Jackowi Gajewskiemu". "W związku z tym, kierując się wytycznymi Państwowej Komisji Wyborczej, członkowie komisji nie mając wiedzy, czy podpis w wierszu spisu wyborców odpowiadającemu panu Jackowi Gajewskiemu powstał w wyniku omyłki, odmówili wydania kart do głosowania" - wskazuje dyrektor Delegatury KBW we Włocławku. Wybory 2023. Komisja musi pomyłkę zauważyć Jacek Kraszewski wyjaśnił nam, że wytyczne PKW przewidują sytuacje, gdy komisja zauważy, że osoba podpisała się w linii przy nazwisku innego wyborcy. Komisja wskazuje w tym przypadku tej osobie właściwe miejsce w spisie do złożenia podpisu, a podpis złożony w niewłaściwym miejscu przekreśla. "Skreślenie opatruje się adnotacją 'podpis w nieprawidłowym miejscu' i parafami członka komisji oraz przewodniczącego lub jego zastępcy" - tłumaczy dyrektor. Można zatem domniemywać, że w opisywanym przypadku komisja nie zauważyła, że ktoś (i jeśli tak, to kto) podpisał się w niewłaściwym miejscu i nie była przez to w stanie stwierdzić, czy ten podpis należy na pewno do kogoś innego, a nie do pana Gajewskiego. Kraszewski wskazuje dalej, że komisja "nie mogła stwierdzić, przez kogo został złożony podpis w spisie". Dyrektor wskazał też, że jeżeli wyborca uzna, że nastąpiło naruszenie przepisów Kodeksu wyborczego dotyczących głosowania, ustalenia wyników głosowania lub wyników wyborów, mających wpływ na wynik wyborów, może wnieść protest wyborczy do Sądu Najwyższego. Chcesz skontaktować się z autorką? Napisz: magdalena.raducha@firma.interia.pl