47-latka została przesłuchana i złożyła obszerne wyjaśnienia. - W sprawie zachodzi konieczność przeprowadzenia dodatkowych badań pozwalających na ocenę stanu zdrowia psychicznego podejrzanej - powiedział prokurator Meler w rozmowie z PAP. Nie podał szczegółów sprawy ze względu na jej charakter. Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło 20 kwietnia w domu jednorodzinnym w Kobylej Górze. Mąż po powrocie do domu znalazł ciała żony i jednej z córek. Wezwał służby medyczne, które znalazły ciało drugiej z dziewczynek. Po zakończeniu akcji ratowniczej zgon stwierdzono u dwóch dziewczynek. Ich 47-letniej matce udało się przywrócić czynności życiowe. Kobieta w stanie ciężkim trafiła na oddział intensywnej opieki medycznej w kaliskim szpitalu. Kilkadziesiąt ran kłutych Biegli wskazali, że u starszej dziewczynki stwierdzono kilkadziesiąt ran kłutych, głównie w okolicach szyi i głowy. Przyczyną zgonu było wykrwawienie. W przypadku młodszego dziecka stwierdzono nieznaczne otarcia na szyi. Zdaniem biegłych jako najbardziej prawdopodobny mechanizm zgonu wskazano uduszenie. Będą też przeprowadzone badania (pobranej krwi i wycinków) w celu stwierdzenia ewentualnych substancji, które mogły wpływać na stan zdrowia zamordowanych sióstr. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury o zastosowanie wobec podejrzanej tymczasowego aresztu wobec podejrzanej. Ze względu na zły stan zdrowia kobieta odbywa areszt na oddziale szpitalnym. Rodzice nie stawili się w sądzie Na 19 kwietnia zostało wyznaczone posiedzenie opiekuńcze, w celu rozeznania rodziny i ewentualnej zmiany opiekuna prawnego dla najstarszej córki. Wcześniej Sąd Rejonowy w Ostrzeszowie na opiekuna prawnego chorej 19-latki wyznaczył matkę. Sąd chciał mieć pewność, że kobieta nadal może pełnić funkcję opiekuńczą wobec najstarszej córki. Do spotkania w sądzie nie doszło, ponieważ rodzice nie przyszli. Dzień później dwie córki zostały zamordowane. Śmierci uniknęli 19-latka i ojciec. Nie było ich w domu. W szkole, w której uczyły się dziewczynki, nie zauważono niczego niepokojącego.