Do zdarzenia doszło 17 sierpnia przy ul. Wrocławskiej w wielkopolskim Kępnie. Po godzinie pierwszej na pole, gdzie było 350 sztuk bali słomy, przyjechało trzech mężczyzn w wieku 24, 30 i 32 lata. Dwóch zapalniczkami podpaliło zbiory. Straty oszacowano na ponad 17 tys. zł. Kępno. Pożar pola. Dwaj strażacy przyznali się do podpalenia Po pożarze właściciel nieruchomości zawiadomił policję. Sprawców zatrzymano w tym samym dniu. Okazało się, że dwóch podejrzanych w momencie popełnienia przestępstwa było członkami ochotniczej straży pożarnej. Mężczyźni przyznali się do stawianych im zarzutów, ale nie podali racjonalnych powodów swego zachowania. Za zniszczenie mienia grozi im kara więzienia od trzech miesięcy do pięciu lat. Wójt Bralina zawiesza działalność OSP w Chojęcinie Mężczyźni byli strażakami ochotnikami w jednostce OSP w Chojęcinie, podległej wójtowi Bralina. Zdaniem wójta zachowanie strażaków było niedopuszczalne i nieodpowiedzialne. Po postawieniu podejrzanym prokuratorskich zarzutów wójt Karol Wanzek zdecydował o zawieszeniu działalności Ochotniczej Straży Pożarnej w Chojęcinie. Oznacza to, że jednostka aż do odwołania nie może wyjeżdżać do akcji ratowniczo-gaśniczych. - Ochotnicy mogą jedynie pomagać mieszkańcom sołectw przy różnego akcjach integracyjnych i uczestniczyć w zawodach sportowo-pożarniczych – powiedział. Deczyja wójta została przyjęta "ze zrozumieniem" Pod koniec sierpnia Zarząd OSP w Chojęcinie zadecydował o wyrzuceniu podejrzanych o podpalenie mężczyzn z braci strażackiej. "Zarząd Ochotniczej Straży Pożarnej w Chojęcinie w związku z ostatnimi wydarzeniami informuje, że dotychczasowi druhowie OSP zostali przez zarząd naszej jednostki jednogłośnie usunięci z listy członków. Jednoczenie zawiadamiamy, iż jednostka nie posiadała wiedzy na temat działalności druhów. Przepraszamy i będziemy pracować nad odbudową zaufania" - poinformowano w oświadczeniu. Ponadto, podjęto także dodatkowe działania, dzięki którym byli druhowie nigdy nie będą mogli powrócić do jakiejkolwiek jednostki strażackiej w kraju. Najnowszą decyzję o zawieszeniu działań całej OSP strażacy mieli przyjąć z pokorą. - Wśród strażaków panuje pełne zrozumienie dla podjętej przeze mnie decyzji. Przyznali, że im wszystkim przyda się czas na refleksję. Stwierdzili, że uczestniczą w akcjach ratowniczych, a nic o sobie nie wiedzą. Dają sobie czas na oczyszczenie, by wrócić do ponownego działania dla dobra ludzi. Kiedy zgłoszą swoją gotowość, to przywrócę ich do pracy - przekazał Wanzek. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!