Pokaz lotniczy "Jesienny Ogień" na poligonie w Orzyszu (woj. warmińsko-mazurskie) odbył się w ostatnią niedzielę, 17 września. Nie bez powodu, bo - jak podkreślał sam minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak - dokładnie 84 lata temu sowiecka Rosja napadła na Polskę, która broniła się wtedy przed agresją niemiecką. Pokaz lotniczy w Orzyszu. "Niebezpieczny incydent" Kulminacyjnym i najbardziej widowiskowym punktem wydarzenia był pokaz ataku, który dwa śmigłowce S-70i Black Hawk, przypuściły na kolumnę samochodów. W sieci pojawił się film, na którym widać całą akcję, a więc desant komandosów czy symulację ataku z broni pokładowej, a także sam przylot i odlot śmigłowców. Na innym filmie widać też, jak maszyny zbliżają się do siebie. I właśnie te dwa ostatnie elementy widowiska przykuły uwagę zwykłych odbiorców, jak i ekspertów czy polityków, którzy krytykują przelot maszyn na niewielkiej wysokości oraz bezpośrednio nad zgromadzoną publicznością. Sytuację w mediach społecznościowych skomentował były oficer i rzecznik prasowy Sił Powietrznych Artur Goławski. "Nie lata się nad widzami" - napisał, posiłkując się przy tym kilkunastoma wykrzyknikami. W kolejnym zdaniu stwierdził, że "piloci do zawieszenia w lotach i na badania u psychologa". Dodał również, iż organizator lotniczej części pokazu powinien wyjaśnić okoliczności zdarzenia oraz zasugerował, że dopuszczałby w tym przypadku nawet odebranie organizatorowi uprawnień. Śmigłowce bezpośrednio nad publicznością. "Nic się nie stało?" Przelot na publicznością oraz niebezpieczny manewr ocenił również polityk Koalicji Obywatelskiej Maciej Lasek, który przez cztery lata (2012-2016) przewodniczył Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. "Kolejny poważny incydent. Loty nad ludźmi i niemalże zderzenie w powietrzu, wszystko bez planu i głowy" - napisał Lasek i dodał, że "coś bardzo złego dzieje się w szkoleniu i nadzorze nad nim". "Czy KBWLLP (Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego - red.) już podjęła badanie tego zdarzenia, czy jak przy lądowaniu poniżej minimów pogodowych na Litwie udajecie, że nic się nie stało?" - zapytał na koniec. W kolejnym wpisie przekazał, że "prawidłowy pokaz powinien kończyć się nie gwałtownym wyhamowaniem i stanięciem 'krzyżem' lidera, gdy drugi leci za nim, tylko rozejściem na prędkości w przeciwne strony, pamiętając, że powinny lecieć nie jeden za drugim". Warto podkreślić jednak, że na innych filmach dostępnych w sieci widać także pokazy innych wojskowych śmigłowców, które nad publiczność nie wlatywały, a poruszały się w wyznaczonej dla nich strefie. Pokazy lotnicze a przepisy. Jakie maszyny winny zachować odległości? Co o minimalnych odległościach linii pokazów lotniczych od stref dla widzów mówią przepisy? W tekście Urzędu Lotnictwa Cywilnego "Poradnik. Jak zorganizować i przeprowadzić pokazy lotnicze" czytamy, że "linie pokazu lotniczego wyznacza się w zależności od kategorii prędkościowej statków powietrznych, ale także od elementu pokazu lotniczego, jaki statek będzie wykonywał". W przypadku prezentacji śmigłowców w locie odległość od granicy strefy dla publiczności powinna wynosić co najmniej 150 m. Jeśli mowa z kolei o locie akrobacyjnym odległość ta wynosić powinna minimalnie 230 m. Do niebezpiecznego zdarzenia doszło pod koniec sierpnia pod Sarnową Górą w Mazowieckim, gdzie będący główną atrakcją pikniku wojskowego policyjny Black Hawk zawadził w powietrzu o linię energetyczną. Jak się potem okazało, zerwany został przewód, który nie był pod napięciem. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!