- Starałam się zasłaniać, ale one mnie we trzy wciągnęły do rowu. Jeden z nogę, drugi za rękę, trzeci już mnie za szyję chwytał i żeby się bronić to mu palce do nosa wkładałam - relacjonuje poszkodowana. Zdaniem właściciela psów, zwierzęta wydostały się poza posesje po tym, jak doszło na niej do włamania i uszkodzenia ogrodzenia. Sprawę wyjaśni policja. Jeśli funkcjonariusze uznają, że właściciel psów jest winny tragedii, może odpowiedzieć za narażenie życia i zdrowia kobiety. Grozi za to do roku więzienia.