Ukraińcy robią co mogą, by nie wracać. "Paszport nie jest niezbędny"
- Nikt nie będzie wyrzucał obywateli Ukrainy z Polski - zapewnił adwokat Przemysław Lis-Markiewicz. To pokłosie deklaracji szefa ukraińskiej dyplomacji o możliwości zawieszenia świadczenia usług konsularnych. Prawnik podkreślił, że paszport rodzimego kraju podczas pobytu w Polsce nie jest niezbędny. Wymienił alternatywne formy legalizacji pobytu.
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba zapowiedział w mijającym tygodniu, że konsulaty Ukrainy mogą zawiesić świadczenie usług konsularnych w swych placówkach zagranicznych dla mężczyzn w wieku mobilizacyjnym.
Prawnik, ekspert ds. legalizacji osób z państw pozaunijnych Przemysław Lis-Markiewicz wskazał w rozmowie z PAP, że ograniczanie dostępu obywatelom Ukrainy do usług konsularnych, nie spowoduje, że wrócą oni do swojego kraju.
- Moi klienci po wygaśnięciu ważności prawa jazdy albo po jego zgubieniu preferują robienie polskiego dokumentu od zera, żeby tylko nie jechać do siebie - wskazał prawnik. Jego zdaniem "paszport kraju rodzimego jest bardzo przydatny podczas pobytu w Polsce, ale nie jest niezbędny".
- Jeżeli najważniejszy dokument obywatela Ukrainy nie będzie ważny, może on ubiegać się o uzyskanie tzw. polskiego dokumentu podróży dla cudzoziemca. Z nim można wyjeżdżać za granicę. Co prawda jego wadą jest to, że jest ważny tylko przez rok - dodał.
"Nikt nie będzie wyrzucał obywateli Ukrainy"
Lis-Markiewicz wskazał też, że jeśli obywatel Ukrainy ma polski dokument, np. kartę pobytu, prawo jazdy, a nie ma ważnego paszportu ukraińskiego, to może złożyć wniosek o uzyskanie zezwolenia na pobyt rezydenta Unii Europejskiej. Wówczas, według eksperta, jedyne trudności, które mogą wystąpić, będą związane z dziedziczeniem czegoś w ojczystym kraju, rejestracją aktów stanu cywilnego albo z innymi komplikacjami na Ukrainie.
- W praktyce osoba bez ważnego paszportu może napotkać problemy, ale najważniejsze jest to, że prawdopodobnie nikt nie będzie wyrzucał obywateli Ukrainy z Polski, nikt nie będzie ich zmuszał do wyjazdu - podkreślił.
Ekspert wskazał, że zaprzestanie świadczenia usług konsularnych może ewentualnie mieć w wymiarze politycznym negatywne konsekwencje dla Kijowa.
Wojna w Ukrainie. Kijów chce zmobilizować obywateli
Na krótko po podpisaniu przez Wołodymyra Zełenskiego ustawy mobilizacyjnej Ukraińcy masowo ruszyli do konsulatów i punktów paszportowych. Jakub Ber, analityk w zespole Białorusi, Ukrainy i Mołdawii w Ośrodku Studiów Wschodnich, wskazał w tej sytuacji na intencję ukraińskiego MSZ.
- Nie wykluczam, że chodzi o czysto techniczne kwestie przywrócenia przepustowości urzędów konsularnych. Władze chciałyby zachować możliwości obsługi konsularnej dla tych ludzi, którzy tego naprawdę potrzebują - mówił w rozmowie z Interią.
Ber zwracał uwagę również na kwestie czysto administracyjne. - Władzom zależy na tym, żeby dowiedzieć się ilu mężczyzn w wieku mobilizacyjnym jest w kraju i ile jest osób, które można wcielić do armii. Krótko mówiąc, chodzi o uzupełnienie luk w ewidencji wojskowej, co pozwoli zaplanować dalsze działania mobilizacyjne. Elementem tego jest ustalenie, ilu mężczyzn znajduje się na terenie państw Europy Zachodniej - podkreślał.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
INTERIA.PL/PAP