Szokujący wpis rosyjskiej ambasady: Powiesić żołnierzy pułku Azow
Rosyjska ambasada zamieściła na Twitterze komentarz, w którym napisano, że "członkowie pułku Azow zasługują na egzekucję, ale nie przez rozstrzelanie przed plutonem egzekucyjnym, lecz przez powieszenie". Przedstawicielstwo dyplomatyczne Kremla w Londynie uznało, że żołnierze Azowa "zasługują na upokarzającą śmierć". Wpis pojawił się po ujawnieniu, że Rosjanie ostrzelali obóz filtracyjny w Ołeniwce, w którym najprawdopodobniej przetrzymywani są żołnierze z Mariupola. Zginęło ponad 50 osadzonych. "Nazywają siebie dyplomatami, a w przestrzeni publicznej mówią, że ktoś zasługuje na powieszenie. To czyste barbarzyństwo i zdziczenie, a nie dyplomacja" - skomentował szef kancelarii prezydenta Ukrainy.
Rosyjska ambasada w Wielkiej Brytanii chce powieszenia żołnierzy z pułku Azow, którzy bronili zakładów metalurgicznych Azowstal w Mariupolu.
Ambasada: Azowcy zasługują na upokarzającą egzekucję
"Członkowie pułku Azow zasługują na egzekucję, ale nie przez rozstrzelanie przed plutonem egzekucyjnym, lecz przez powieszenie, bo nie są prawdziwymi żołnierzami. Zasługują na upokarzającą śmierć" - napisała rosyjska ambasada w Wielkiej Brytanii na swoim koncie na Twitterze.
Ambasada zamieściła link do wideo z relacją małżeństwa z Mariupola, które twierdzi, że w czasie walk o miasto między siłami rosyjskimi i ukraińskimi pułk Azow ostrzeliwał ich dom.
Rosyjska placówka dodała także hasztag #StopNaziUkraine.
Ambasada cytuje Rosjan z Mariupola
Małżeństwo z nagrania cytowanego przez rosyjska ambasadę pokazuje swoje mieszkanie w bloku w Mariupolu. Kobieta i mężczyzna tłumaczą, że 6 marca ich dom został ostrzelany po raz pierwszy z powietrza. Obydwoje twierdzą, że pociski nadleciały z zakładów Azowstal odległych o 300-400 metrów. Ich zdaniem odpowiedzialny za ostrzał jest "Bandermobil". "To pickup nakryty plandeką" - mówi mężczyzna.
"Do 19 kwietnia żyliśmy w piwnicy, nawet do toalety nie mogliśmy iść" - mówi kobieta i przekonuje, że dom spadł grad pocisków. Według Rosjanki w piwnicy ukrywali się także Ukraińcy, którzy grozili śmiercią "każdemu Rosjaninowi".
Mężczyzna opowiada, że ostrzał zniszczył jego samochód, którym chciał uciekać z bliskimi z Mariupola. Skarży się także, że ucieczkę uniemożliwiał pułk Azow, który miał wstrzymywać utworzenie korytarzy humanitarnych.
- Azowcy zasłużyli na śmierć, nie przez rozstrzelanie, tylko przez powieszenie. Dlatego, że to nie są prawdziwi żołnierze. Należy im się upokarzająca śmierć - mówi w nagraniu Rosjanin. - Może to słowa emocjonalne, ale to moje zdanie. Gdyby kto inny był na moim miejscu, mówiłby jeszcze gorsze rzeczy - twierdzi rzekomy mieszkaniec Mariupola, pokazując zrujnowaną okolicę. Nie wspomina o oblężeniu przez siły rosyjskie i prowadzonych przez nie ostrzałach całego miasta.
Twitter ostrzega przed rosyjskim wpisem
"Ten tweet narusza nasze zasady dotyczące zachowań przepełnionych nienawiścią. Ponieważ jednak jego treść ma znaczenie z punktu widzenia interesu publicznego, zainteresowane osoby wciąż mogą go zobaczyć" - ostrzegł Twitter obok wpisu rosyjskiego przedstawicielstwa w Londynie.
"Twitter generalnie podejmuje działania wobec wpisów, które naruszają nasze zasady. Zdajemy sobie jednak sprawę, że czasami w interesie publicznym może być umożliwienie ludziom przeglądania tweetów, które w przeciwnym razie zostałyby usunięte. Zgadzamy się, że takie treści mogą być w interesie publicznym, jeśli przyczyniają się wprost do zrozumienia lub dyskusji na ważny społecznie temat" - pisze platforma.
Jermak: Barbarzyństwo i zdziczenie
"Federacja Rosyjska to kraj terrorystyczny. Pracownicy ich MSZ nazywają się dyplomatami, a w przestrzeni publicznej mówią, że ktoś zasługuje na powieszenie. To czyste barbarzyństwo i zdziczenie, a nie dyplomacja" - napisał w sobotę szef biura prezydenta Ukrainy Andrij Jermak, odnosząc się do wpisu na Twitterze ambasady Rosji w Wielkiej Brytanii.
"Federacja Rosyjska to państwo sponsorujące terroryzm. Jest na to więcej dowodów niż potrzeba" - dodał ukraiński polityk.
Zełenski: To była zaplanowana zbrodnia
- Mamy wystarczające dowody na to, że była to zaplanowana zbrodnia - powiedział w piątek wieczorem prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, odnosząc się do śmierci kilkudziesięciu ukraińskich jeńców wojennych w tzw. obozie filtracyjnym w Ołeniwce na terytorium samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Według mediów ukraińskich w jednym baraku miało zginąć 53 jeńców wojennych.
"Ponad 50 ukraińskich obrońców zostało w cyniczny sposób zamordowanych" - podkreślił Zełenski w oświadczeniu w Telegramie. "To kolejne potwierdzenie, że Rosja jest państwem terrorystycznym" - dodał prezydent Ukrainy, zapowiadając odwet.
W nocy z czwartku na piątek rosyjskie wojska przeprowadziły precyzyjny ostrzał obozu filtracyjnego w Ołeniwce. Najprawdopodobniej są w nim przetrzymywani żołnierze pułku Azow, który przez wiele tygodni bronił się przed siłami rosyjskimi na terenie zakładów metalurgicznych Azowstal w Mariupolu na południu Ukrainy. Kreml próbował oskarżyć o ten czyn władze w Kijowie - poinformował w piątek Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
Dowodzący pułkiem "Azow" Denys Prokopenko poinformował 16 maja, że otrzymał rozkaz poddania się wraz z pozostałymi żołnierzami. W sumie poddało się niemal 2500 wojskowych.