Rosyjscy żołnierze uprowadzili załogę statku handlowego w Mariupolu

Oprac.: Paulina Sowa
Ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa poinformowała, że na terenie portu w Mariupolu na południowym wschodzie Ukrainy rosyjscy żołnierze uprowadzili załogę statku handlowego SMARTA.

Rosjanie uprowadzili załogę oraz małżonkę kapitana statku, który pływał pod banderą Liberii - przekazała Denisowa na Telegramie. Jak dodała, porwani to 18 obywateli Ukrainy i jeden obywatel Egiptu.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że osoby te wywieziono w kierunku Doniecka; nie ma z nimi kontaktu. Według Denisowej przed porwaniem marynarzy Rosjanie ostrzeliwali statek.
Jednostka wpłynęła do portu w Mariupolu 21 lutego. Stamtąd miała udać się do Turcji, jednak w związku z rosyjską agresją wojskową statek nie otrzymał zgody na wyjście w morze.
Brygada broniąca Mariupola: Nie mamy już czym walczyć
Sytuacja w Mariupolu z dnia na dzień staje się coraz bardziej dramatyczna. - Zrobiliśmy wszystko, co możliwe i co niemożliwe; w poniedziałek prawdopodobnie stoczymy ostatnią walkę, ponieważ nie mamy już amunicji - przekazała na Facebooku ukraińska 36. Samodzielna Brygada Piechoty Morskiej im. Kontradmirała Mychajła Biłyńskiego, broniąca Mariupola przed rosyjskimi wojskami.
"Nikt już nie chce z nami rozmawiać, zostaliśmy spisani na straty. (...) Pozostała nam tylko walka wręcz. Oznacza to dla części z nas śmierć, a dla pozostałych niewolę" - podano w komunikacie ukraińskiej formacji wojskowej.
W oblężonym przez rosyjskie wojska i stale ostrzeliwanym Mariupolu, na południowym wschodzie Ukrainy, panuje katastrofa humanitarna. W ocenie mariupolskiej rady miejskiej mogło tam dotychczas zginąć od pięciu do nawet kilkudziesięciu tysięcy osób. Pojawiają się doniesienia, że Rosjanie zaczęli spalać zwłoki zabitych mieszkańców w mobilnych krematoriach, by ukryć ślady zbrodni.
Według różnych szacunków, w położonym nad Morzem Azowskim Mariupolu wciąż przebywa 120-160 tys. osób.