Budanow potwierdza doniesienia. Firmy z USA mogą handlować z Rosją
Rosjanie mogli kupować zdjęcia satelitarne obiektów w Ukrainie od amerykańskich firm w celu ich namierzenia - poinformował szef ukraińskiego wywiad Kyryło Budanow. To reakcja na publikacje bostońskiego miesięcznika, który ujawnił proceder między przedsiębiorstwami zza Oceanu a rosyjską armią.
Szef wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy udzielił krótkiego komentarza portalowi Suspilne. Zdaniem Kyryło Budanowa rosyjska armia najprawdopodobniej nabyła od firm amerykańskich prywatne zdjęcia satelitarne, by lepiej namierzać cele w obrębie frontu.
- Wszystkie kraje je kupują, łącznie z nami. To usługa czysto komercyjna, już wcześniej wykorzystywano takie zdjęcia - podkreślił szef HUR.
Ukraina. Rosja kupiła od USA zdjęcia satelitarne?
Słowa Kyryła Budanowa to reakcja na poniedziałkową publikację pisma "The Atalntic". Miesięcznik donosi - powołując się na ukraińskie źródła wojskowe - że armia Kremla przeprowadza ataki rakietami dalekiego zasięgu z wykorzystaniem materiałów pozyskanych z przedsiębiorstw zza Oceanu.
Realizacja przedsięwzięcia ma polegać na zakupie fotografii zrobionej przez prywatne satelity na kilka dni bądź tygodni przed uderzeniem pocisku. Następnie Rosjanie mają kupować kolejne zdjęcia, wykonane już po ataku, by móc dokładnie przeanalizować skalę i rozmiar zniszczeń oraz zaplanować kolejne natarcia w przyszłości.
"Liczba zbiegów okoliczności, gdy po zakupie zdjęcia dochodzi do uderzenia, jest zbyt duża, aby był to przypadek" - stwierdził rozmówca "The Atlantic".
Rosja a zdjęcia satelitarne z USA
Autorzy publikacji przekonują, że pozyskanie ujęć z kosmicznych instalacji nie jest trudne, a zakup aktualnych i wyraźnych obrazów potrzebnej lokalizacji jest wart kilka tysięcy dolarów. "Firmy oferują zaskakująco szybkie terminy realizacji zamówień. Z kolei jeszcze szybszy cykl przetwarzania i jeszcze wyższa rozdzielczość zwiększają koszt zdjęcia" - czytamy.
Nie wiadomo jednak, jakie przedsiębiorstwa biorą udział w transakcjach - wiadomo, że takie firmy, jak Planet czy Maxar sprzedają swoje produkty przy wykorzystaniu pośredników za kwoty od 1000 do 1200 dolarów. Obie spółki utrzymują jednak, że dokładnie weryfikują swoich klientów i przestrzegają amerykańskich sankcji nałożonych na Rosję.
Potencjalne ujawnienie prowadzenia transakcji z rosyjskimi podmiotami mogłoby narazić Planet i Maxar na ostracyzm i zerwanie wielu intratnych kontraktów.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!