Wybory wiosną bez sensu
Samorozwiązanie Sejmu niczego nie zmieni, bo wynik ewentualnych wyborów będzie taki sam, jak poprzednich - uważa Grzegorz Schetyna z PO. Jego zdaniem radykalne zmiany pociągnie za sobą tylko zmiana ordynacji wyborczej.
Posłuchaj całego wywiadu z gościem Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM:
Kamil Durczok: Wnosząc z tego, że jest pan we Wrocławiu, do prezydenta się pan nie wybiera?
Grzegorz Schetyna: Na razie. Jestem we Wrocławiu, a prezydent w Warszawie, ale mówiąc poważnie, jeszcze nie dostaliśmy zaproszenia od prezydenta Kaczyńskiego.
Jak to nie? "Chciałbym zaprosić w poniedziałek liderów PO" - powiedział prezydent. I co? Tego zaproszenia nie ma?
Od piątku słyszymy z mediów właśnie taki sygnał, że to zaproszenie będzie, że spotkanie między PO a prezydentem odbędzie się w poniedziałek, ale my dziś oficjalnie jeszcze nic o tym nie wiemy.
A kto się wybiera na to spotkanie?
Na pewno będzie to zaproszenie skierowane do przewodniczącego Tuska i on będzie decydował, kto weźmie udział w takim spotkaniu.
Ponad połowa Polaków - według sondaży - chce rozwiązania Sejmu i z pewnością na ten argument PO musi coś odpowiedzieć. Co odpowiada?
Jeśli mają być nowe wybory, to najlepszą drogą jest podanie rządu do dymisji. Może o to poprosić prezydent Kaczyński, może to też być inicjatywa PiS.
Ale w czym poddanie rządu Marcinkiewicza byłoby lepszym wyjściem niż samorozwiązanie Sejmu?
Samorozwiązanie Sejmu niczego nie zmieni. Mówimy o tym, że wynik wyborów będzie taki sam, jak ten ostatni, sprzed kilku miesięcy, podobny do tych wyników sondażowych. Jeśli miałoby się coś zmienić radykalnie w Polsce, mówimy o tym wprost, trzeba zmienić ordynację wyborczą.
Ale PiS odpowiada całkiem przyjaźnie: możemy dyskutować o ordynacji mieszanej.
Możemy i dlatego czekamy na projekt i na prace komisji w Sejmie. Jesteśmy gotowi do pracy nad dobrym prawem wyborczym, które pomoże zwycięskiemu ugrupowaniu - ktokolwiek nim będzie - na łatwiejsze stworzenie rządu i wzięcie parlamentarnej odpowiedzialności.
Ale teraz to już pana kompletnie nie rozumiem. Obawia się pan, że wynik wyborów będzie zbliżony do tego, który wskazują dzisiejsze sondaże. Jaka w takim razie jest różnica: czy podda się rząd czy Sejm sam się rozwiąże?
Nie przyspieszymy tych wyborów, bo na podstawie poprzedniej-obecnej ordynacji wynik wyborów będzie taki sam, czy zbliżony do tego ostatniego. Dlatego uważamy, że te wybory w maju nie mają sensu.
A samorozwiązanie w maju i przeprowadzenie wyborów na zasadzie ordynacji mieszanej?
Zależy, jaka to będzie ordynacja. Jeśli będzie szła w kierunku wyborów większościowych, ordynacji w okręgach jednomandatowych, to być może wynik będzie inny. Natomiast w każdej sytuacji uważamy, że wybory - wiosną, w maju czy w czerwcu - w związku z tą sytuacją - z wizytą papieża, sensu po prostu nie mają. Jeśli mówić o przyspieszonych wyborach, to najwcześniejszy realny termin to jesień 2006 roku.
Mówi pan również o tym, że dość awantur, dość takiego sposobu prowadzenia polityki. Myśli pan, że poddanie rządu Marcinkiewicza to jest spokojny sposób na doprowadzenie do wyborów?
To nie jest sposób, to jest rozmowa w logice konfliktu, której Platforma chce uniknąć. My mówimy: wybory dzisiaj, jutro są niepotrzebne. PiS ma większość, wygrał ostatnie wybory, może tworzyć koalicję większościową. Jeśli sobie z tym nie radzi, nie potrafi stworzyć rządu, który ma stabilną parlamentarną większość, musi się do tego przyznać Polakom. Musi powiedzieć wyborcom: nie daliśmy rady, nie potrafimy tego zrobić, podajemy się do dymisji. Innej rady nie ma.
Zastanawiam się, co się państwo tak boją tych wyborów?
Nie boimy się. Przyzna pan redaktor, że PO jest ugrupowaniem, które w ostatniej kolejności mogłoby się wyników tych wyborów bać. My nie chcemy Polakom fundować kolejnych wyborów, następnego festiwalu agresji i emocji. W spokojny sposób chcemy się przygotować do wyborów, które mogłyby w Polsce coś zmienić. A - na podstawie zmienionej ordynacji. B - na podstawie wiedzy, którą wyborcy będą mieli w sprawie realizacji obietnic ostatniej kampanii wyborczej Prawa i Sprawiedliwości.
Cały czas opowiadacie, jak to PiS fatalnie rządzi; ciągle mówicie, że tę ekipę trzeba odsunąć od władzy. I jak się naprawdę trafia się okazja sprawdzenia, co ludzie myślą o rządzie i opozycji, to zaczynacie grymasić.
Taka jest rola opozycji, żeby oceniać i krytykować, by pilnować, aby było normalnie. Platforma to robi. Te wybory dzisiaj, na wiosnę, niczego nie zmienią. PiS naprawdę musi spotkać się i wytłumaczyć elektoratowi. To musi potrwać jeszcze parę miesięcy - wtedy będziemy mogli mówić, że przy zmienionej ordynacji i przy wiedzy, jak PiS nie realizował swoich obietnic wyborczych - wtedy wynik będzie inny, wtedy wierzymy w
zwycięstwo PO i możliwość normalnego funkcjonowania rządu w nowym parlamencie.
Dziękuję za rozmowę.