Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Tuż przy polskiej granicy wybuchnie konflikt?

Niepokojące informacje napływają zza naszej wschodniej granicy. Ukraińska służba bezpieczeństwa stawia zarzuty samozwańczemu rządowi Rusinów Zakarpackich. Tuż przy granicy z Polską separatyści Rusińscy próbują wybić się na niepodległość.

/AFP

W październiku tego roku podczas kongresu II Europejskiego Kongresu Rusinów Podkarpackich ogłoszono powstanie Republiki Rusi Podkarpackiej.

Ma to być odtworzenie rusińskiej państwowości, opartej na statucie z listopada 1938 roku. Wystosowano także wobec władz ukraińskich ultimatum - jeśli do 1 grudnia 2008 roku Rusi Zakarpackiej nie zostanie przyznana autonomia - Rusini wezmą sprawy w swoje ręce - i ogłoszą niepodległość.

Dziś już wiemy, że niepodległości nie ogłoszono, jednak sytuacja w regionie nadal pozostaje napięta. Władze Ukrainy traktują groźby separatystów na tyle poważnie, że tamtejsza służba bezpieczeństwa wszczęła już w tej sprawie śledztwo i postawiła zarzuty przywódcy ruchu, prawosławnemu księdzu Dimitrowi Sidorowi. Podejrzewa się go o nawoływanie do naruszenia integralności terytorialnej Ukrainy.

Aleksander Ryżko z ukraińskiej służby bezpieczeństwa nie ukrywa, że Rusini Zakarpaccy uaktywnili się po ogłoszeniu niepodległości przez Kosowo. Nie bez znaczenia jest również to, co wydarzyło się w sierpniu w Gruzji. - Nie można wykluczyć, że to właśnie był precedens, chociaż na razie nie odważę się o nim mówić jako o pierwszoplanowym czynniku. Mamy regionalną specyfikę, ale to już pytanie do politologów - stwierdził w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztofem Zasadą.

Całej sprawie dodaje powagi fakt, że - według wielu - rusiński ruch narodowy popierają rosyjskie służby specjalne. Sami Rusini nie dość, że tych powiązań specjalnie się nie wypierają, to w wypowiedziach popa Dymitra Sidora pojawiają się sugestie, że niezgoda na żądania Rusinów może skończyć się dla Ukrainy tak samo, jak dla Gruzji sprawa Osetii Płd. i Abchazji.

Ryżko zapytany o to, czy badany jest wątek rosyjskiego wsparcia dla separatystów, odparł: - Na razie widać to na poziomie osób prywatnych. Nie chcę jednak o tym mówić. Trwa śledztwo, które i to wyjaśni.

Separatyści domagają się "uznania wyników referendum z 1991 roku (w którym większość mieszkańców opowiedziała się za niezależnością, wyniki nie zostały uznane przez władze Ukrainy)", przywrócenia historycznej nazwy "Ruś Karpacka", która została "nielegalnie zmieniona na Zakarpacie". Dymitr Sidor pragnie, by Ruś była krajem federalnym, pozostającym w granicach Ukrainy. Chce zachowania hrywny jako waluty i pragnie, by kraju broniła ukraińska armia. Domaga się za to, by 60 procent dochodu pozostawało w regionie.

Właśnie. Dochód: tu pojawia się problem. Na Rusi Zakarpackiej nie ma rozwiniętej gospodarki. Potencjał turystyczny istnieje, nie jest jednak wykorzystywany. Brakuje infrastruktury. Jedyne istotne złoża, to eksploatowane od wieków złoża soli kamiennej, a inne bogactwo naturalne - lasy - zostały przetrzebione rabunkową gospodarką w czasach ZSRR i - jak twierdzą rusińscy działacze - za czasów niepodległej Ukrainy.

Poza tym - nie wiadomo nawet dokładnie, jakie społeczne poparcie miałaby rusińska idea w samym regionie. Jak twierdzą sami działacze rusińscy, z około 1 300 tys. mieszkańców regionu, około 900 tysięcy stanowią właśnie Rusini. Według ukraińskich władz, liczbę tę należałoby skrócić o co najmniej dwa zera. Ukraińcy zresztą nie uznają Rusinów za osobny naród, a język rusiński uważają za dialekt ukraińskiego. Całą "awanturę z niepodległością" mają po prostu za kolejną moskiewską bombę podłożoną pod niepodległą Ukrainę. Dla Ukrainy Zakarpacie to kolejny kamień u nogi - po coraz bardziej dryfującym w stronę Rosji Krymie i rosyjskojęzycznym wschodzie Ukrainy z Donbasem na czele.

Gdzie leży Ruś Zakarpacka? Na mapie Europy Środkowej wygląda dość niepozornie: to sam koniuszek ukraińskiego terytorium wciskającego się pomiędzy Polskę, Rumunię, Węgry i Słowację.

Ruś Podkarpacka to swoisty fenomen: słowiański region historycznie związany bardziej z Węgrami, niż z jakimkolwiek słowiańskim sąsiadem, jedyny wschodniosłowiański lud po południowej stronie Karpat i tygiel narodowościowy, w którym mieszają się elementy - prócz rusińskich - węgierskie, rumuńskie, słowackie, rosyjskie, a do II wojny światowej - również żydowskie i niemieckie.

Ruś - podobnie, jak ukraińska część Galicji - to oaza posthabsburskiej środkowoeuropejskości na ukraińskim terytorium. Architektura dwóch głównych miast - Użhorodu i Mukaczewa - przypomina bardziej architekturę miast węgierskich, niż tę, którą spotkać można w innych częściach Ukrainy. Jak wszędzie na południowych stokach Karpat, uprawia się tam winorośl. Rusini - co ciekawe - ignorują obowiązujący na całej Ukrainie czas wschodnioeuropejski (nazywany tutaj kijowskim) - przesunięty wobec obowiązującego prawie w całej Europie o 1 godzinę do tyłu - i umawiają się na spotkania wg czasu środkowoeuropejskiego, co - jak łatwo się domyślić jest dla odwiedzających ten region powodem bólu głowy (wszystkie oficjalne informacje - jak np. rozkłady pociągów - podawane są w czasie "kijowskim").

W samym XX wieku Ruś Zakarpacka należała kolejno do Węgier (w ramach dualistycznej monarchii Austro-Węgierskiej), Czechosłowacji, a następnie do ZSRR i w końcu - do niepodległej Ukrainy. Dodatkowo, w zwrotnych punktach historii podejmowała próby samodzielnego funkcjonowania: po I wojnie światowej istniała tu efemeryczna Republika Huculska, zaraz przed II - nieuznana przez nikogo republika Karpato-Ukrainy, którą następnie opanowali Węgrzy. Po II wojnie światowej kraj wcielono do Ukraińskiej SRR. Po upadku ZSRR kraina ta pozostaje przy Ukrainie.

Obecnie są na Rusi tacy, którzy mają dość tego kalejdoskopu i pragną zacząć żyć na swoim.

Wydaje się więc, że do całej gamy poważnych ruchów separatystycznych, których w ostatnich czasach obserwujemy prawdziwy wysyp - dołącza jeszcze jeden. I to u samych naszych granic.

Rusini stanowią istotną mniejszość po słowackiej stronie granicy. Żyją również w naszym kraju - znamy ich jako Łemków. To z tej właśnie grupy etnicznej wywodzili się - choćby - malarz-prymitywista Nikifor, czy zmarły z zeszłym roku młody, popularny pisarz - Mirosław Nahacz.

INTERIA/RMF

Zobacz także