Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

"Nie chcę, by polała się krew"

Czy u samych granic Polski rodzi się nowy separatyzm? Czy za jakiś czas przybędzie naszemu krajowi nowy sąsiad? Wielu Rusinów z graniczącego z Polską ukraińskiego Zakarpacia ma dość władzy Kijowa. Jak twierdzi Jewhen Żupan, głowa rady Rusinów Podkarpackich, pogłębiający się kryzys państwa ukraińskiego może zradykalizować nastroje w regionie.

/INTERIA.PL

INTERIA.PL: Czy wasz ruch ma w ogóle komu przewodzić? Jakie jest społeczne poparcie dla sprawy autonomii Podkarpacia?

Jewhen Żupan: Rusini nie są specjalnie rozpolitykowanym narodem, przyzwyczajeni są raczej do ciężkiej pracy. Poza tym trzeba pamiętać, że nasz naród był intensywnie ukrainizowany. Do tej pory Ukraina nie uznaje nas za mniejszość narodową a nasz język ma za dialekt ukraińskiego. Nawet ludowe pieśni zostały zukrainizowane.

Moje pytanie może być trudne, ale czy Rusini nadal są narodem osobnym od Ukraińców? Może warto się nad tym zastanowić? W historii przecież Ruś Zakarpacka miała odgrywać rolę Piemontu jednoczącego Ukrainę. Może to się właśnie stało? Może naród rusiński już naprawdę zjednoczył się z Ukraińcami?

Powiem panu tak: W ciągu ostatnich 60 lat, podczas których Ruś Zakarpacka należała najpierw do ZSRR, a następnie do niepodległej Ukrainy, tożsamość Rusinów rozmyła się bardziej, niż w ciągu ostatniego tysiąca lat. Ale Rusini pamiętają o swojej odrębności.

Czy macie jakieś kontakty z innymi - dążącymi do rozluźnienia związków z państwem regionami Ukrainy? Odessa? Krym? Rosyjskojęzyczny wschód z Donbasem?

Nam to niedobrze pachnie. My nie chcemy zaostrzać sytuacji, nie potrzebujemy represji. Nie podoba nam się radykalizm. Chcemy poruszać się w granicach ukraińskiej konstytucji i prawa.

Jak wiadomo jednak, od tych wspieranych przez Moskwę regionów nie odcina się pop Sidor [prawosławny ksiądz, przez wielu uznawany za duchowego lidera Rusinów Zakarpackich]. Dlaczego więc nadal z nim współpracujecie?

My jesteśmy realistami, my poruszamy się w granicach prawa. Jeśli sytuacja będzie dalej szła w tym kierunku, że nasz sposób uprawiania polityki będzie tak znacząco się różnił, my pójdziemy swoją drogą, a on swoją drogą. My jesteśmy zdecydowanie proeuropejscy, Sidor natomiast ma ciągotki promoskiewskie.

Czy pop Sidor jest ekstremistą?

Ja tak nie powiem. Wie pan, nasz ruch funkcjonuje od 18 lat, kiedy nikt jeszcze nie słyszał o Sidorze. Ja ostrzegam tylko ludzi przed zbyt nerwowymi ruchami. Nie chcę, by polała się krew.

Jak pan sobie wyobraża przyszłość waszego ruchu w najbardziej optymistycznym wariancie?

Uważam, że są dwie możliwości. Jest wariant taki, że na Ukrainie zapanuje dyktatura. Spowodowana po pierwsze - kryzysem ekonomicznym. Po drugie - nie wpuszczeniem Ukrainy do NATO. Po trzecie - nie wpuszczeniem Ukrainy do UE. Po czwarte - zależnością energetyczną od Rosji. Już teraz jest wielu ludzi, którym nie podoba się sytuacja ekonomiczna i brak perspektyw. Ci ludzie protestują. Tych protestów będzie wkrótce jeszcze więcej, to kwestia paru miesięcy.

Czy to się może według pana skończyć uzależnieniem od Rosji?

Na to nie zgodzi się choćby Galicja.

Co więc będzie? Wojna domowa?

Nie wiem, co będzie. To jedna z opcji. Wschodnie regiony mogą skłaniać się do Rosji. Ale nie jestem w stanie na sto procent stwierdzić, co będzie w przyszłości.

Jest jeszcze drugi wariant, optymistyczny, taki, jakim ja go chciałbym widzieć. Wariant ten zakłada, że Ukraina idzie w stronę normalności. W stronę demokracji. Że prawa mniejszości są tak samo przestrzegane, jak na Zachodzie. Jak na przykład w Danii czy w Holandii.

Tam sprawa wygląda tak: jeśli Grenlandia, która obecnie należy do Danii, chce niepodległości - Duńczycy mówią: w porządku, to jej prawo. Ale jeśli my chcemy choćby autonomii - od razu jesteśmy separatystami i nacjonalistami. Dlatego kiedy duńska królowa ma urodziny, wszyscy - czy to w Danii, czy w Grenlandii - wychodzą na ulicę i świętują. Czy na to samo mogą liczyć władze Ukrainy?

Macie już swój rząd. Jaki jest wasz plan działania na najbliższe miesiące? Co chcecie robić?

Myślę, że teraz trzeba się uspokoić. Trzeba uspokoić gorące głowy. To do niczego dobrego nie doprowadzi. My - oczywiście - będziemy stali twardo przy swoich prawach, bo jesteśmy świadomi ich istnienia. Będziemy więc wszelkimi prawnymi sposobami przy nich trwali. Ale - powtarzam - zamierzamy działać wyłącznie w granicach prawa. Wysłaliśmy już pismo do prezydenta, wysłaliśmy już pismo do Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Należymy do Organizacji Ludów i Narodów Niereprezentowanych. Otwarta konfrontacja prowadzi do problemów, a tych przecież jest i tak pod dostatkiem.

Czyli, żeby było jasne: jakakolwiek przemoc pomiędzy Rusinami a władzami ukraińskimi nie wchodzi w grę?

Myślę, że nie. Jeśli coś takiego się stanie, będzie to prowokacja.

Niech pan to oświadczy dobitnie: Rusini nie zamierzają ogłaszać swojej niepodległości. Chcecie tylko autonomii.

Tylko głupi nie chciałby być wolny. Ale my jesteśmy realistami, dlatego wiemy, że możemy poruszać się wyłącznie w ramach ukraińskiej konstytucji.

Chciałbym, żeby wszystko przebiegało w sposób demokratyczny. Ale jeśli napięcie w kraju będzie coraz większe i sytuacja - choćby gospodarcza - coraz gorsza, wtedy i u nas nastroje mogą się zradykalizować. Od siedemnastu lat domagamy się praw. Tak nie może być wiecznie.

Czyli dopuszcza pan możliwość jednostronnego ogłoszenia niepodległości.

Nie mogę tego potwierdzić, ani nie mogę temu zaprzeczyć.

A jeśli coś takiego się zdarzy? Z czego utrzyma się niepodległa Ruś Zakarpacka?

Ekonomiści wyliczyli, że nasz region - w ramach Ukrainy - nie jest regionem, który trzeba dotować, ale który przynosi zyski.

Jest tu wielki potencjał turystyczny. Mamy bogactwa mineralne, choćby sól. Jesteśmy regionem położonym strategicznie - w końcu to u nas zbiega się granica Ukrainy z czterema państwami - Polską, Słowacją, Węgrami i Rumunią. Przez nasz region przechodzą linie energetyczne, transport.

Czy jednostronne ogłoszenie niepodległości to może koniec ruchu rusińskiego? Po prostu możecie nie mieć szans z ewentualnymi represjami ze strony Ukrainy.

Dlatego właśnie nie słuchamy ekstremistów i nie dajemy się sprowokować. Dlatego wybraliśmy drogę funkcjonowania w granicach prawa.

INTERIA.PL

Zobacz także