Stasiak: To było oczywiste, że prezydent może jeździć na szczyty UE
To rzecz oczywista, że prezydent może jeździć na unijne szczyty. Dobrze, że została potwierdzona orzeczeniem Trybunału - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM wiceszef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak.
Posłuchaj Kontrwywiadu:
Agnieszka Burzyńska: Prezydent może jeździć do Brukseli na unijne szczyty, odetchnął pan z ulgą? Było świętowanie w Pałacu?
Władysław Stasiak: Nie, nie było świętowania w Pałacu, wydaje mi się, że to rzecz zgoła oczywista. Dobrze, że została potwierdzona orzeczeniem Trybunału.
Czyli oddech ulgi?
Nie w tych kategoriach - ani oddechów, ani jakichś specjalnych fet. Wydaje się, że po prostu Trybunał potwierdził to, co jest zapisane w konstytucji, podkreślając jeszcze jedno - bardzo ważną rzecz: konstytucyjną zasadę współdziałania naczelnych organów państwa, organów władzy wykonawczej.
Czyli coś, z czym było bardzo kiepsko i pewnie najlepiej nie będzie.
To jest coś, do czego pan prezydent przywiązuje niezwykle istotną wagę, dlatego że zasada współdziałania powinna być takim podstawowym drogowskazem w wypracowywaniu wszelkich tropów politycznych.
A pan uważa, że to współdziałanie jest możliwe?
Konieczne. Co do tego nie ma wątpliwości i to bardzo mocno podkreśla orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Nawet konstytucjonaliści w swoich komentarzach mówią, że to jedno z najistotniejszych ustaleń tego orzeczenia: zasada współdziałania, której przestrzegać trzeba.
Tylko nikt w to nie wierzy.
Wierzy! Dlaczego nie wierzy?
18 czerwca następny szczyt. Lech Kaczyński pojedzie na ten szczyt 18 czerwca?
Myślę, że tak - to zgodne z orzeczeniem. Natomiast nie wiem, dlaczego nikt nie wierzy, to zasada wynikająca z konstytucji. Po prostu trzeba przestrzegać prawa i do tego nawołuje pan prezydent.
Ale wracam do tego szczytu. 18 czerwca Rada Europejska będzie zajmować się nadzorem nad bankami i polityką ekologiczną, i dziedzinami, które są wyłącznie pod pieczą premiera - tak mówi Mikołaj Dowgielewicz i dodaje, że prezydent może uczestniczyć tylko w tych szczytach, które są poświęcone obronności i bezpieczeństwu. No, ekologia i nadzór nad bankami pod te kategorie nie podpadają, przyzna pan?
To ja zachęcam do spokojnej, bez zacietrzewienia lektury orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, ewentualnie zasięgnięcia porady prawnika-konstytucjonalisty, myślę, że wtedy będzie wszystko jasne.
Czyli pojedzie i może tam być?
Obejrzyj Kontrwywiad:
A czy ktoś ma w ogóle jakieś wątpliwości? Ktoś, kto czytał to orzeczenie?
Rząd ma wątpliwości, z tego, co czytamy.
Ja myślę, że jak się poradzi prawników, nie będzie miał. Jestem o tym przekonany i jeszcze raz przypominam zasadę współdziałania. Po prostu trzeba to realizować, tak jest napisane w konstytucji, konstytucja obowiązuje, zasadę współdziałania realizować trzeba.
Trybunał postanowił również związać ręce prezydenta rządowymi instrukcjami - prezydent będzie ich przestrzegał bezwzględnie?
Ja przypomnę, że nigdy nie było problemu... nie instrukcje - stanowisko rządu, stanowisko Rady Ministrów - to jednak istotna różnica. A prawdę powiedziawszy, ja nie przypominam sobie problemu z wypracowaniem... z tym że prezydent chciałby mieć inne stanowisko niż rząd na konkretnym posiedzeniu Rady Unii Europejskiej.
A jeżeli rząd napisałby w takim stanowisku, że...
... może pewnie wszystko napisać, tylko proszę zwrócić uwagę na ten fakt, że problem, który w październiku wynikł, był taki drastyczny, to był problem związany z tym, że nie chciano pana prezydenta wpuścić na te obrady, natomiast nie chodziło o wypracowanie wspólnego stanowiska.
Czyli stanowiska będzie przestrzegał bezwzględnie, jakiekolwiek by ono było i czegokolwiek by dotyczyło.
Stanowisko przygotowuje Rada Ministrów i co do tego nikt nie ma wątpliwości, pan prezydent ma prawo zgłaszania swoich uwag, czyli jeszcze raz zasada współdziałania. Trzeba tej zasady przestrzegać i bardzo dobrze, że w tym kierunku orzekł Trybunał Konstytucyjny. Jasna sprawa.
A co się stało z szyfrantem Zielonką?
No, ale myślę... właśnie po to mamy instytucje państwa, które trzeba szanować, żeby to wyjaśniały.
Na biurko prezydenta trafił specjalny raport o zaginięciu chorążego, co w nim jest?
W tych kategoriach w ogóle nie wypada żadnemu odpowiedzialnemu funkcjonariuszowi publicznemu rozmawiać o sprawach poważnych. Jestem przekonany, ze pan minister obrony przedstawi panu prezydentowi, właściwej komisji sejmowej pełną informację w tej sprawie, stosowne wyjaśnienia.
Ale pan prezydent jako Zwierzchnik Sił Zbrojnych zainteresuje się tym czy nie?
Tak, ale w odpowiednim trybie. Pan minister obrony narodowej - jestem przekonany - że przedstawi pełną informację panu prezydentowi, pan prezydent współdziałając z Biurem Bezpieczeństwa Narodowego wyciągnie na tej podstawie wnioski i to jest wszystko, co dzisiaj można odpowiedzialnie i uczciwie powiedzieć o takiej sprawie.
Czyli nie można odpowiedzieć na pytanie, czy szef wojskowego wywiadu ma w tej sprawie nieczyste, czy też czyste sumienie?
Ja namawiałbym do tego, żeby rozwiązywać takie sprawy zgodnie z procedurami, z szacunkiem do instytucji państwa, a unikać domorosłych analiz i ekspertyz.
Ale sprawa jest zadziwiająca, tajemnicza, przyzna pan?
Tym bardziej starajmy się wyjaśnić tak, żeby skorzystało państwo polskie, a przynajmniej żeby chronić państwo polskie.
Kancelaria prezydenta znalazła już 20 tys. zł na zapłatę odszkodowania dla pracownicy, która jak sama mówi stała się "kozłem ofiarnym" płacącym za wpadkę z orderem dla gen. Jaruzelskiego.
Sprawa trwa w sądzie i myślę, że będzie wyjaśniona należycie. Tutaj akurat nie widzę jakiegoś problemu.
Ale 20 tys. zł macie? I czy była "kozłem ofiarnym"?
Jakim "kozłem ofiarnym"? Często różne osoby wnoszą do sądu pozwy. Są to normalne rzeczy, normalne procedury. Zobaczymy, co w tej sprawie zawyrokuje sąd. Oczywiście wyrok zostanie zrealizowany, ale do tego jeszcze droga daleka.
Ale ona mówi przed sądem, że informowała swoich przełożonych o zamiarze przyznania takiego odznaczenia. Czy ta sprawa jeszcze raz będzie wyjaśniana w kancelarii? Czy przełożeni o tym wiedzieli, nie wiedzieli?
Jak powiadam, są setki spraw toczących się przed sądami pracy. Jest to sprawa tego typu. Niech sąd wyrokuje.
No to poczekamy. I na koniec: czy prezydent już wie, na którą godzinę został zaproszony do Krakowa na rządowe obchody 4 czerwca?
Prezydent zaproszony został, niestety precyzyjnego harmonogramu jeszcze nie ma, czy ustaleń. Tak jak prezydent powiedział, chce być tego dnia wszędzie z przesłaniem solidarności, wspólnoty Polaków. Jeżeli tylko możliwości pozwolą, pan prezydent tam się pojawi.
A pytaliście rząd o ten program? Czy coś dostaliście, dowiadywaliście się czy też nie?
Ja jestem przekonany, że wszystko zostanie przedstawione. Na to liczymy. Tutaj też nie chcemy popędzać nikogo w tej sprawie. Nie ma tego typu problemu, ażeby pan prezydent, gdziekolwiek gdzie przesłanie solidarności jest, się nie pojawił. Pan prezydent jest człowiekiem solidarności, w szerokim tego słowa rozumieniu, człowiekiem ruchu "Solidarność". Chciałby tego dnia to przesłanie przekazać, wszędzie gdzie jest to możliwe.
Czyli prezydent na pewno do Krakowa pojedzie?
Jeżeli będzie tylko to możliwe.
Ale nie jeżeli, tylko czy na pewno?
Proszę też zrozumieć, takie rzeczy się liczą. Pan prezydent ma już zobowiązania, które podjął, a traktuje je poważnie.
Czyli ważna będzie jednak ta godzina zaproszenia.
Intencja prezydenta jest taka, żeby być wszędzie, gdzie to tylko możliwe z przesłaniem solidarności. Pan prezydent wypowiedział to jednoznacznie, także w Krakowie.