Śmiertelny wróg Partii Boga
Hezbollah od lat walczy z "małym szatanem" i kiedy Izrael rozpoczął w Strefie Gazy operację "Summer rain" nadarzyła się okazja do zadania ciosu. Porywając dwóch izraelskich żołnierzy, Hezbollah zdetonował bombę, która od lat tykała na granicy izraelsko-libańskiej.
Hezbollah, czyli Partia Boga, ma swych przedstawicieli w libańskim rządzie i w parlamencie. Do czasu izraelskiego ataku urzędujący premier Fuad Siniora był sceptycznie nastawiony do organizacji powiązanej z Syrią. Jednak kilkutygodniowy nieustający ostrzał z południa zbliżył obie strony. Paradoksalnie więc, im bardziej Izrael stara się zniszczyć Hezbollah, tym bardziej ten ostatni rośnie w siłę. I jest już całkiem potężny.
Siła bojowa Hezbollahu to 600 wyszkolonych, profesjonalnych bojowników wspomaganych w razie potrzeby przez dalsze trzy tysiące, a także dziesiątki tysięcy rekrutów gotowych w każdej chwili do powołania pod broń. Ta armia to jedna z najbardziej doświadczonych partyzantek świata - zdyscyplinowana, dobrze wyszkolona i, co równie ważne, zmotywowana (źródło "Forum", nr 30).
Ale Hezbollah to nie tylko karna armia bojowników. Partia Boga prowadzi w Libanie szpitale, kliniki, szkoły, opiekuje się wdowami. Doskonale wpisuje się w obecny na Bliskim i Środkowym Wschodzie trend ugrupowań szyickich, którymi kierują duchowni.
Szejk Hasan Nasrallah, libański szyita po studiach teologicznych w Iraku, kieruje Hezbollahem od 1992 roku. Jego organizacja powstała na początku lat 80. ubiegłego wieku. Na południu Libanu Izrael tworzył wtedy "strefę buforową". Hezbollah uzyskał wsparcie irańskich Strażników Rewolucji. Poparcie i drogę do rządu otworzyła ewakuacja z południa Libanu oddziałów izraelskich w 2000 roku, przypisywana akcjom zbrojnym Hezbollahu.
Wprawdzie Stany Zjednoczone i Izrael uznały Hezbollah za organizację terrorystyczną, to jednak Unie Europejska nie zamierza dopisywać Partii Boga do listy terrorystów. Za to poparcia na pewno udzielą Hezbollahowi Iran i Syria, które finansują partię, choć oficjalnie tego nie potwierdzają. Działań szyickiej organizacji nie potępiają nawet sunniccy duchowni, którzy uznali, że Hezbollah broni Libanu przed niesprawiedliwością ze strony Izraela. Ostatnio premier Libanu podziękował Hezbollahowi za jego poświęcenie dla niepodległości i suwerenności Libanu.
Zyskując społeczne poparcie, Hezbollah zasila swoje szeregi bojownikami. Armia obwarowała się w bunkrach, które trudno zniszczyć z powietrza i zaatakować z ziemi. Na południu Libanu armia Izraela nie ma do czynienia z partyzantami a z konwencjonalną walką pozycyjną i dlatego zlikwidowanie punktów oporu Hezbollahu zajmuje tak dużo czasu.
Sami Izraelczycy przyznają, że daleko jeszcze do pokonania Hezbollahu. - Zmiażdżenie Hezbollahu to nie to samo, co zamówienie pizzy. Wymaga czasu - powiedział na konferencji prasowej w Jerozolimie izraelski generał Jossi Kuperwasser.