Rosyjska hańba
Świat zobaczył, że wojna dla Rosji zaczyna się od napaści Hitlera w 1941 roku. Bo pierwsze 2 lata wojny są dla Rosji haniebne - mówi gość RMF Vytautas Landsbergis, pierwszy przywódca niepodległej Litwy.
Tomasz Skory, RMF: Kiedy już wiemy, jak wyglądały moskiewskie uroczystości z okazji zakończenia II wojny światowej, czy Pan nadal uważa, że ci, którzy tam byli uprawomocnili i zaakceptowali w ten sposób zbrodnie stalinowskie?
Vytautas Landsbergis: Zupełnie nie. Może to było zaplanowane naprawdę, ale to nie wyszło. Jak bardzo często wyszło bokiem.
To znaczy, że prezydent Putin umiejętnie ominął niewygodne tematy, po prostu ich nie poruszył?
Prezydent Putin umiejętnie strzelał sobie wielokrotnie w nogę.
I tym razem też tak było?
Jak najbardziej, za każdym razem, gdy coś mówił o przeszłości. Wszyscy zobaczyli, że wojna dla Rosji zaczyna się dopiero od napaści Hitlera w 1941 roku, a nie od 1939. Dlaczego tak jest? Dlatego, że pierwsze dwa lata tej wojny są dla Sowietów i dla Rosji haniebne. Nawet gdy rozmawiał z kanclerzem Schroederem powiedział, że ten okres, gdy byli razem był okresem rozkwitu Europy. Jak najbardziej, od 1939 roku cała Europa rozkwitała, tyle, że krwią.
Dla Litwinów przebieg wczorajszej uroczystości pod czerwonymi gwiazdami, symbolami sierpa i młota, to przemilczenie śmierci milionów w wystąpieniu Putina i docenienie jednocześnie wkład w zwycięstwo Francji, niemieckich i włoskich antyfaszystów. Czy uznałby to Pan za obraźliwe?
To jest góra hipokryzji, jak i cała ta bardzo wielka polityczna szopka.
Oczywiście, że polityczna. Prezydent Litwy nie wziął udziału w uroczystościach w Moskwie, prezydent Kwaśniewski był tam i twierdzi, że być powinien, bo nieobecni nie mają racji, nieobecność zabolałaby gospodarzy, rosyjskich weteranów, nie byłaby zrozumiana przez prezydentów Ameryki, czy Francji. Jak Pan na to reaguje?
Nie. Prezydent Ameryki zrozumiał bardzo dobrze. I jako przykład dla wszystkich mówił ściśle i sumiennie.
Poprawne politycznie, wyraźnie okolicznościowe wystąpienie bez żadnych prób rewidowania historii tak prezydent Kwaśniewski określił to, co mówił wczoraj w Moskwie Władimir Putin. Pan mówi góra hipokryzji. Jak to pogodzić?
Nie wiem. Może Kwaśniewski nie słyszał, jak Putin chwalił współpracę z Niemcami, a najlepsza współpraca była, kiedy napadli na Polskę. Jak oceniać przemilczenie Katynia i nierozliczenie zbrodniarzy? Przestępstwa sowieckie są tak wielkie, że nie można chwalić głównego wystąpienia Putina, który mówił, że II wojna światowa była najbardziej heroicznym posunięciem. Jak może być heroicznym, skoro tyle było masakry i przestępstw po stronie Rosji sowieckiej.
Ale najwyraźniej to, co mówił prezydent Putin zostało zaakceptowane przez prezydenta Busha, prezydenta Chiraca, przez kanclerza Schroedera - to się można nie dziwić. Mamy do czynienia z sytuacją, kiedy rocznicę zakończenia II wojny światowej świętują w Moskwie Niemcy, Japończycy, order dostaje generał Jaruzelski, na co oburzają się Czesi, którzy pamiętają najazd wojsk Układu Warszawskiego w '68. To wszystko wygląda rzeczywiście jak góra hipokryzji. Jak kpina z historii.
Tak było zaplanowane, tak to przeprowadzili. Ale to nie jest akceptacja, to tylko działa stary system jeszcze od czasów sowieckich. Tak samo jak po masakrze litewskich urzędników na granicy, mając obok siebie Busha seniora, Gorbaczow mawiał hipokrytycznie o jakimś tam konflikcie na granicy między Litwą, a Białorusią. I co Bush miał powiedzieć? "Tak, tak, to źle", ale przyjmował koncepcję kłamliwą. I teraz ci przyjmują, bo gość nie powinien mówić nieprzyjemnych rzeczy gospodarzowi. I tak ta szopka była przeprowadzona.
Dziękuję bardzo za rozmowę.