Rokita: Nie będę oceniał Tuska
Skrzywdzony i niesprawiedliwie traktowany. Tak, jako polityk PO, czuje się Jan Rokita. Gość Kontrwywiadu RMF FM nie chciał otwarcie oceniać zachowania lidera Platformy Donalda Tuska.
Posłuchaj Kontrwywiadu:
Konrad Piasecki: Miesiąc temu przedstawiłbym pana tak: Jan Rokita, jeden z liderów PO. Co by mi pan radził powiedzieć dziś? Poseł Platformy?
Jan Rokita: Tak jest.
Polityk PO, lider Platformy czy już bez Platformy?
Pozostawiam panu wybór. Nie należy do decyzji polityków sposób ich przedstawiania.
Ile było już tych pytań o odejście pana z PO? 1077?
Dziś rano odpowiedziałem na 1078.
To nie zapytam pana 1079. raz. Za to zapytam - może po raz pierwszy - czy nie chciałby pan zostać z PO wyrzucony?
To pierwsze takie pytanie i jestem nim szczerze zaskoczony. PO, co wielokrotnie mówiłem, jest moim wyborem ideowym. Uważam, że dziś dla ludzi dobrze życzących Polsce nie ma lepszego politycznego wyboru niż PO. Parafrazując Woltera, można by powiedzieć, że gdyby PO nie było, należałoby ją wymyślić. Dla bardzo wielu ludzi PO jest znakiem nadziei na lepszą Polskę. Dla mnie też.
Tylko, że jeśli ktoś kto mówi, że jego partia staje się miałka, bezideowa, oligarchiczna i rządzona przez układ, to ktoś taki wygląda na człowieka, który nosi drewno na swój własny stos.
Ja mówię zupełnie co innego.
O oligarchizmie PO pan nie mówił? O bezideowości?
Nie. To jest trafna diagnoza prof. Śpiewaka, o tym, że polski system partyjny się oligarchizuje.
I Platforma też.
Wszystkie partie w Polsce. W moim przekonaniu debata, jak wygląda dziś polski system partyjny jest bardzo Polsce potrzebna, bo nie wygląda na to, by mechanizmy rządzenia partiami politycznymi byłby nazbyt dobre. Sposób nominacji ludzi w państwie, choćby przez kierownictwo państwa i PiS-u, jest tego koronnym dowodem. To nie jest jakaś szczególnie ekscentryczna obserwacja - ona jest dość powszechna.
A PO rzeczywiście jest bezideowa, miałka, oligarchiczna?
To nieprawda. PO jest partią, która ma za sobą - jak to się przemądrzale nazywa - konserwatywno-liberalny projekt Polski, który zakłada, że z jednej strony wielką wartością polskiego życia publicznego jest tradycja patriotyczna, religijna, rodzinna, która wymaga ochrony i której nie wolno zwalczać. A z drugiej strony, że nowoczesna gospodarka, niskie podatki, niskie koszty pracy są dziś warunkiem tego, by nam się lepiej żyło w przyszłości. Taki projekt jest znakiem nadziei dla Polski i bardzo głęboko w niego wierzę.
Dziś zaczyna pan z wysokiego "C", a nie dalej jak w weekend mówił pan o miernych liderach z marnymi kwalifikacjami moralnymi i intelektualnymi. O kim pan tak mówił?
Nie mówiłem tego.
Cytaty prasowe są nieprawdziwe?
Najwyraźniej tak, nie znam ich. Fakt faktem, że stan życia partyjnego w Polsce nie jest dziś stanem przesadnie zadowalającym i to nie jest szczególnie nowa obserwacja, zaskakująca ani nie należy wyłącznie do odkryć Jana Rokity.
Dziś ma pan okazję powiedzieć, jakim liderem jest Donald Tusk. Skoro nie miernym i z marnymi kwalifikacjami moralnymi.
Nie jest moim zdaniem wypowiadaniem ocen w stosunku do kolegi partyjnego, od którego akurat doznałem w ciągu ostatnich dwóch miesięcy wielu niesprawiedliwości i krzywd. Pan mnie skłania do tego, by na niesprawiedliwości i krzywdy odpowiadać goryczą. A ja od tej goryczy chcę być jak najdalszy.
Ale ma pan ją w sobie.
Oczywiście, że tak. Jakby pana regularnie krzywdzono, niesprawiedliwie traktowano, to tak samo by się pan czuł jak ja.
I na pytanie: Czym pan zawinił? odpowiada pan "Faktowi": Trawa nie ma prawa rosnąć za wysoko. Jak pan myśli, dlaczego rozrost tej trawy zaczął przeszkadzać Tuskowi i Schetynie akurat teraz?
Proszę mi nie stawiać takich pytań. Nie będę na nie odpowiadał, bo nie potrafię. Człowiek, który jest niesprawiedliwie traktowany, powinien, w moim przekonaniu, jeśli ma charakter, stwierdzić to, że jest niesprawiedliwie traktowany i nie wyciągać z tego przesadnych wniosków.
Ale taki człowiek musi prowadzić jakąś analizę intelektualną i myśleć: Dlaczego było tak, że Rokita kiedy był platformijnym triumwirem był dobry, kiedy był duowirem - było dobry i nagle zaczął komuś przeszkadzać.
Na pewno każdy obserwował w życiu takie sytuacje, że w biurze siedzi pani Zosia z panią Krysią i pewnego dnia pani Zosia uznaje, że z panią Krysią więcej przy tym biurku siedzieć nie będzie, bo jej pani Krysia zaszła za skórę. Takie ludzkie, szczerze mówiąc, choć niezbyt wielkie.
A czym pani Krysia zalazła za skórę pani Zosi?
Istnieniem swoim.
I tylko tym?
Myślę, że tak.
Po trzech latach współpracy, harmonijnej jak się wydawało?
Nie mam szczególnej ochoty do analizowania tego problemu i uczciwie mówiąc nie uważam, ażeby problemy związane ze statusem politycznym jednego polityka były tym, co dzisiaj najbardziej pasjonuje Polaków. Innymi słowy, paradoks sytuacji polega na tym, że ja jestem nieszczególnie zainteresowany analizą siebie samego i swojej własnej sytuacji, a pan redaktor bardzo chciałby mnie do taj analizy skłonić.
Ale wybaczy mi pan moje zainteresowanie.
Jest między nami pewna różnica oczekiwań. Dziennikarzom wszystko jestem gotów wybaczyć, jeśli to służy szlachetnym intencjom.
W październiku mówił pan w "Przekroju" - wiem, że dzisiaj przypominanie tego wygląda na złośliwość - o "wietrze, który pcha pana do bliskiego zwycięstwa i władzy". Gdzie dziś wiatr pcha Jana Rokitę?
Wiatr historii zapowiadał rok temu, że Platforma i PiS razem stworzą rząd, który przemieni Polskę. Tak się nie stało z powodów powszechnie znanych. Należę do tego gatunku optymistów, którzy są przekonani o tym, że to się stać wcześniej czy później musi. Innymi słowy, że Polska potrzebuje tego, co ja nazywam "momentem konstytucyjnym" - potrzebuje momentu, w którym ludzie najlepsi w Polsce, najlepiej wykształceni, mający największe kwalifikacje, najbardziej przyzwoici, zechcą zewrzeć szeregi po to, żeby naprawić Rzeczpospolitą. Tylko w to wierzę i tylko to nadaje sens mojej obecności w polityce. To jest ten wiatr.
Wierzy pan, że rząd PiS jest w stanie to zrobić? Z Janem Rokitą na przykład?
Wydaje mi się, że rząd PiS z Andrzejem Lepperem i Romanem Giertychem ma na to małe szanse i dlatego jestem krytykiem obecnej rzeczywistości politycznej i obecnego modelu rządzenia. Ale jednocześnie zachowuję wielką wiarę i wielki optymizm w to, że Polska będzie lepiej rządzona w przyszłości.
Jan Rokita - optymista.
Dziękuję bardzo.