Przebaczyłem, ale nie zapomnę

"To jest jak wypalenie znamienia na ciele zwierzęta. Nie zapomnę nigdy, kiedy to się zaczęło", zdjęcie ilustracyjne
"To jest jak wypalenie znamienia na ciele zwierzęta. Nie zapomnę nigdy, kiedy to się zaczęło", zdjęcie ilustracyjne123RF/PICSEL
16 lat temu zgłosiłem swoją sprawę zgromadzeniu, do którego należy ksiądz, który wykorzystywał mnie seksualnie. W 2019 roku, po 15 latach, zawiadomienie trafiło do Watykanu. Nadal jest rozpatrywane.
Poszedłem do zgromadzenia sam. I to był błąd. Nigdy żadna ofiara nie powinna chodzić sama na takie spotkania, czy to w parafii, zakonie, czy w kurii.
Trzech prowincjałów i mecenas, który do teraz z zakonem współpracuje. Współwinni utraty 15 lat mojego życia.
Myślę, że Kościół bezwzględnie powinien to dać ofiarom, nawet za cenę bankructwa.
To jest naprawdę cud, że nie zwariowałem.
Ukrywanie takiego przestępstwa i pozwolenie, by sprawca nadal pracował w parafiach, to największa zbrodnia.
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?