Polityk od bezpieczeństwa
Początkowa koncepcja działania oddziałów polskich w Iraku brzmiała - "jak was zaatakują, to uciekajcie" - powiedział INTERIA.PL min. Marek Siwiec, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Zygmunt Moszkowicz: Co Pan czuje, obserwując spadające niemal z dnia na dzień notowania SLD, formacji, której do 1996 roku był Pan jednym z głównych architektów i strategów?
Marek Siwiec: Nie czułem się ani architektem, ani strategiem, ale na pewno jestem jednym ze współtwórców SdRP, z której powstał SLD... Czuję żal, że ta partia i tworzony przez nią rząd mają tak niskie notowania.
Zygmunt Moszkowicz: Powiedział Pan kiedyś, że jest "przezroczysty" politycznie. Co to znaczy?
Marek Siwiec: Przezroczystość oznacza tyle co transparentność, czyli że wszystko to, co dotyczy mojej działalności politycznej, jest powszechnie znane, ale to nie znaczy, że ja nie mam poglądów politycznych. Oczywiście, że je mam: bardzo mocno identyfikuję się z ideałami lewicy.
Zygmunt Moszkowicz: Czy po odejściu z obecnie zajmowanego stanowiska zamierza Pan też działać politycznie?
Marek Siwiec: Nie mam w tej chwili planu, który mógłbym położyć na stole i powiedzieć, że moje losy w najbliższych latach będą takie i takie... Po pierwsze dlatego, że w polskich zwyczajach nie ma sposobu planowania kariery z wyprzedzeniem większym niż miesięczne, kilkumiesięczne... Najczęściej związane jest ono z serią różnych zbiegów okoliczności, czego dowodzą kariery moich różnych kolegów. Po drugie, aby mądrze zastanowić się, jak wykorzystać dotychczasowe doświadczenia pracownika i polityka na tym szczeblu, potrzeba zarówno planu - mógłbym sobie taki plan wyobrazić - jak i warunków, które tworzy otoczenie. A o nie bardzo trudno.
Zygmunt Moszkowicz: Zamierza Pan związać swoje przyszłe losy ze Stowarzyszeniem Ordynacka, o którym ostatnio coraz głośniej?
Marek Siwiec: Jestem członkiem tego Stowarzyszenia. A co do jego losów, to są władze, przewodniczący, zastępca, zarząd... Jest kilka pomysłów, koncepcji, często ze sobą sprzecznych. Ja jednak lubię określać swoje stanowisko wobec bytów, a nie wobec koncepcji. Stowarzyszenie jak na razie jasno opowiedziało się za tym, że nie przekszatałca się w partię polityczną.
Zygmunt Moszkowicz: Mówiło się, że będzie Pan ambasadorem Polski w USA. Czy to jest aktualne?
Marek Siwiec: Jak się mówiło, to się mówiło... Co mam więcej powiedzieć?
Zygmunt Moszkowicz: Czy zachowa Pan stanowisko szefa BBN, jeżeli pani prezydentowa zostanie panią prezydent?
Marek Siwiec: To już jest wyższy poziom abstrakcji. Potrafię jakoś odpowiedzieć na pytanie, jakiej mogę sobie szukać pracy za dwa lata, ale proszę nie zmuszać mnie do określania mojej przyszłości w stosunku do nieodbytych wyborów prezydenckich. Proszę wybaczyć, ale moje zdolności operacyjne - że użyją języka komputerowego - nie wystarczają do tego, by odpowiedzieć na takie pytanie.
Zygmunt Moszkowicz: To zapytam inaczej: czy chciałby Pan, żeby pani Jolanta Kwaśniewska została panią prezydent?
Marek Siwiec: Chciałbym, żeby Polska miała bardzo dobrego prezydenta. Chciałbym, aby to był prezydent, który w mądry sposób będzie prowadził nasz kraj przez bardzo trudne, kolejne lata XXI wieku. Jestem przekonany, że pani Jolanta Kwaśniewska ma bardzo wiele cech, które predestynują ją do tego, aby tej kandydatury w żaden sposób nie wykluczać.
Zygmunt Moszkowicz: Pana kariera od lat związana jest z obecnym prezydentem. Czy będzie tak również za dwa lata?
Marek Siwiec: Prezydent Kwaśniewski kończy drugą kadencję za dwa lata z okładem. Na pewno nie będzie kandydował na trzecią. Jego plany życiowe, związane z wykorzystaniem jego unikatowych kwalifikacji, nie są jeszcze określone. Jest wiele możliwości, koncepcji, pomysłów, planów związnych z jego osobą, ale nic nie jest jeszcze określone... Ja nie wiem, czy on by ze mną chciał w jakimś nowym miejscu pracować, dlatego nie mogę dzisiaj niczego w tej sprawie deklarować.
Zygmunt Moszkowicz: Afery w SLD, wcześniej w AWS, afera Rywina, korupcyjny lobbing wyciągnięty teraz przez szefa ABW... Wszystko to nie tylko osłabia jakość naszego życia społecznego, ale także bezpieczeństwo państwa, za które m.in. Pan odpowiada. W jaki sposób BBN przeciwdziała takim aferom?
Marek Siwiec: Szalenie pojemnego słowa bezpieczeństwo należy używać w sposób wyważony, a czasem nawet zawężony. Bezpieczeństwem jest bezpieczeństwo na drogach, ale też stan służb specjalnych... Zjawiska nazywane w pytaniu aferami wpływają na obniżenie poczucia komfortu obywatelskiego, bo obywatele uważają, że żyją w źle zarządzanym kraju, ale nie wiązałbym tego z bezpieczeństwem.
Zygmunt Moszkowicz: Jakie są wobec tego kompetencje szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego?
Marek Siwiec: Prezydent, z mocy prawa, jest organem państwowym, który - w ograniczonym zakresie - odpowiada za bezpieczeństwo. W jak ograniczonym zakresie? Na przykład: decyduje o wysłaniu wojsk polskich za granicę, o wprowadzeniu stanu wojny, decyduje o obsadach najwyższych stanowisk wojskowych. I w tym zakresie BBN, którym kieruję, ma spełniać funkcje doradcze i usługowe.
Zygmunt Moszkowicz: Czyli jak najbardziej na miejscu będzie pytanie do Pana, powracające w kontekście kolejnych gróźb Al-Kaidy pod adresem Polski, pytanie o jakość naszego przygotowania na wypadek prawdopodobnych ataków terrorystycznych...
Marek Siwiec: Jakość naszego przygotowania jest taka, jak - mówiąc w uproszczeniu - polskie drogi, po których da się jeździć, ale na których można stracić koło, na których bywa niebezpiecznie, ale generalnie to działa. Podobnie jest z tym bezpieczeństwem. Myśmy podjęli, mając to, co mamy w dyspozycji, niezbędne działania. Współpracujemy z partnerami międzynarodowymi, z którymi wymieniamy się informacjami, którzy uczą nas, jak reagować.
Zygmunt Moszkowicz: Czy wobec tego tu, w Polsce, jesteśmy bezpieczni?
Marek Siwiec: Nie mamy prawa, jako ludzie, którzy pracują w tej dziedzinie, ogłosić, że jesteśmy całkowicie bezpieczni. Jeżeli byśmy coś takiego ogłosili, powinniśmy się podać do dymisji.
Zygmunt Moszkowicz: Co po śmierci ppłk. Kupczyka zrobiono, by nasi żołnierze w Iraku mogli czuć się bezpieczniej?
Marek Siwiec: Inaczej wygląda obecnie w Iraku, w polskiej strefie, sprawowanie tych funkcji, które związane są z wyjeżdżaniem wojska z bazy, konwojowaniem, z ochroną ludnosci. W skrócie - o ile koncepcja działania naszych oddziałów w Iraku, przyjęta na początku, brzmiała: jak was zaatakują, to uciekajcie, tak obecnie wygląda ona nieco inaczej: jak was zaatakują, to ci, którzy muszą, niech uciekają, ale specjalna jednostka powinna podjąć walkę i ścigać zbójów...
Zygmunt Moszkowicz: Żołnierze dostali lepsze wyposażenie?
Marek Siwiec: Nie. Zmieniono procedury działania.
Zygmunt Moszkowicz: Na ile udział Polski w Iraku przekłada się na bieżącą współpracę z USA? Współpracę obok NATO, do którego Polska przecież wciąż należy. Czy można już mówić o sojuszu polsko-amerykańskim?
Marek Siwiec: Sojusz taki jest w NATO, poza NATO, w Iraku... Powiem krótko: zamieniliśmy braterstwo słów w braterstwo broni...
Zygmunt Moszkowicz: ... i wykonujemy rozkazy Pentagonu?
Marek Siwiec: My wykonujemy misję, jaka została zlecona przez polskie władze polskim żołnierzom, ale oczywiście główne kierunki zostały określone przez władze amerykańskie. Myśmy te główne kierunki poparli.
Zygmunt Moszkowicz: Dziękuję za rozmowę.