Jak mówią przedstawiciele związków zawodowych, propozycje rządu kompletnie odbiegają od postulatów nauczycieli. Ich główny postulat jest prosty - 1000 zł podwyżki dla każdego nauczyciela "na już". Wicepremier Beata Szydło przedstawiła pięć propozycji, które padły na spotkaniu ze związkami nauczycielskimi. Sprawdzamy, na czym polegają one w praktyce. - podwyżka 5 proc. od września tego roku, a nie od stycznia 2020 roku - jest to więc przyspieszenie o cztery miesiące i tak planowanej wcześniej podwyżki ujętej wcześniej w budżecie. Nie przewiduje więc ona nowych środków, których domagają się nauczyciele. - dodatkowe środki dla młodych nauczycieli rozpoczynających pracę - nie jest to nowa propozycja, bo już wcześniej rząd zapowiedział dodatek w wysokości 1000 zł rocznie (przez dwa lata) dla nauczycieli stażystów, którzy właśnie rozpoczynają pracę. - określenie stałej, kilkusetzłotowej stawki dla nauczycieli-wychowawców - to rzeczywiście coś nowego, choć nie wiadomo, kto miałby to finansować. Do tej pory wysokość dodatku dla wychowawcy ustalały samorządy, a różniły się one od wielkości i zamożności gminy, a także liczebności klasy. Szydło nie powiedziała, kto za to zapłaci. Inna sprawa, że taki dodatek dotyczyłby niewielkiej grupy nauczycieli. Co z tymi, którzy wychowawcami nie są? - przyspieszenie możliwości awansu zawodowego nauczycieli - jest to de facto wycofanie się ze sztandarowego projektu Anny Zalewskiej sprzed kilkunastu miesięcy, która wydłużyła drogę awansu zawodowego nauczycieli z minimum 10 lat do minimum 15 lat. - zmiana w systemie oceniania nauczycieli - kolejna propozycja, która pośrednio "uderza" w minister edukacji. To Zalewska zmieniła system oceniania nauczycieli, który stał się niejasny, skomplikowany na etapie biurokratycznym, a także... nieco nierealny. Nauczyciel miał otrzymywać dodatek za "wyróżniającą" pracę. Sęk w tym, że spełnienie wszystkich wymogów, by dostać ocenę wyróżniającą, jest niesłychanie trudne i na taki dodatek mógłby liczyć bardzo mały procent nauczycieli. Związkowcy propozycji nauczycieli w tej formie nie zaakceptowali. Uważają, że jest to "historia" i czekają na kolejne propozycje.