Oleksy: nie jestem tabletką opozycyjności
Nie jestem jakąś kwintesencją ani tabletką opozycyjności. (...) To jest moja dobrowolna decyzja i żadne kupowanie nie wchodzi w rachubę - mówi o swoim wejściu do rządu gość "Faktów" Józef Oleksy, nowy wicepremier i szef MSWiA.
Tomasz Skory: Czy to będzie miło i o to chodziło, by zasiąść w fotelu po Andrzeju Milczanowskim, w tym samym gabinecie, co pana oskarżyciel?
Józef Oleksy: To mogłoby mnie tylko odstręczać, bo takie skojarzenia nadal nie są dla mnie miłe i nie ma to większego znaczenia, natomiast nie muszę poza tym siedzieć w tym samym gabinecie.
Tomasz Skory: To fakt. Co panu takiego zrobił Leszek Miller, że decydował się pan swoją twarz, kojarzoną z wewnętrznym protestem, sprzeciwem w SLD, przesunąć na inną stronę?
Józef Oleksy: Po pierwsze, myślę, że jest nadinterpretacją czynienie ze mnie jakiegoś permanentnego przeciwnika i wroga Leszka Millera.
Tomasz Skory: Ale krytyka to z całą pewnością.
Józef Oleksy: Krytyka to jest coś innego, wojny z Leszkiem Millerem osobistej nigdy nie toczyłem. Różniliśmy się i jeżeli będą sprawy, na które będę miał inne zdanie, to będę to mówił, bo inaczej nie ma jasności, przejrzystości w życiu publicznym i rządzeniu. Prosiłbym nie kojarzyć tego z jakimiś podchodami i wojną, bo tak nie było i tak nie będzie. Premier jest premierem, ma swoją rolę konstytucyjną i to wszyscy muszą rozumieć i uznawać, natomiast sprawy są wspólne. To są sprawy państwa i skuteczności rządzenia.
Tomasz Skory: A dla komentatorów rzecz wygląda tak: lider wewnątrzpartyjnej opozycji dał się pozyskać, rozbroić, spacyfikować - mówią niektórzy, a inni - kupić.
Józef Oleksy: To jest bardzo komercyjne podejście, dalekie od prawdy.
Tomasz Skory: W polityce nie ma komercji?
Józef Oleksy: W tego typu sytuacjach nie, dlatego że to jest moja dobrowolna decyzja i żadne kupowanie nie wchodzi w rachubę. Nie sądzę też, by Leszek Miller kierował się pochodami i jakąś kalkulacją taktyczną. On dobrze wie, że nie jest dobrze rządowi i że efekty rządzenia są odczytywane przez społeczeństwo, Szuka też sposobów, by jakieś ożywienie wprowadzić, z różnych stron te same kwestie lepiej robić.
Tomasz Skory: Pan się wielokrotnie sprzeciwiał wielowładztwu Millera, obchodzeniu programu SLD, zanikaniu inicjatywy, co wynikało z rządów Leszka Millera, tym wiernopoddańczym gestom potakiwaczy zgromadzonych wokół Leszka Millera. Niewiele pan wskórał. Jako minister i wicepremier, zajęty człowiek, myśli pan, że będzie w tym skuteczniejszy w tym?
Józef Oleksy: Ale cechy, które pan wymienił i zjawiska nie są incydentalne, one są charakterystyczne dla struktur rozbudowanych. I nie poprzez ten pryzmat trzeba widzieć tę decyzję i moją obecność w rządzie. Nie jestem jakąś kwintesencją ani tabletką opozycyjności. Chciałbym to na samym początku zdezawuować.
Tomasz Skory: Innymi słowy przestaje pan być opozycyjny?
Józef Oleksy: Praca rządu musi być zgrana, bo chodzi o odpowiedzialność za państwo, ja mam tę odpowiedzialność bardzo mocno uświadomioną tak jak myślę wszyscy w rządzie. Co innego jest życie polityczne i spory programowe i spory o ocenę stanu rzeczy i spory o metody dojścia do ożywienia SLD i odbudowywania kondycji. Na pewno wszyscy mają wspólny pogląd w SLD, że trzeba kondycję partii odbudowywać, bo to jest partia ponosząca odpowiedzialność za rządzenie. I tu jesteśmy razem. Możemy się różnić i pewnie będziemy się różnić co do sposobów działania i trafności przyjmowanych metod.
Tomasz Skory: Dobrze, ale porzucając partię, bo to jest wasza sprawa, to z punktu widzenia państwa możemy być troszkę zaniepokojeni tym, że jak klub parlamentarny potrzebuje ministra spraw wewnętrznych, to państwo traci ministra spraw wewnętrznych, a jak jest potrzebny minister spraw wewnętrznych, bo już go państwo utraciło, to się powołuje na to stanowisko szefa komisji europejskiej itp.
Józef Oleksy: Nie ma w tym nic nienormalnego, bo nie ma ludzi niezastąpionych, więc tak rozumując trzeba by uznać, że nie ma żadnych przepływów pomiędzy segmentami w państwie i w życiu publicznym. Te przepływy są oczywiste i konieczne.
Tomasz Skory: A jak kogoś martwi to, że chodzi w kółko o te same osoby?
Józef Oleksy: A to już jest inny problem. Jeżeli się elita nie rozszerza i nie pojawiają się nowe postacie i nowe twarze, to jest rzeczywiście problem w polskim życiu publicznym. Też dostrzegam, że właściwie przez 14 lat transformacji większością partii rządzą wciąż ojcowie założyciele i to nie jest wcale zdrowie.
Tomasz Skory: Dziękuję za rozmowę.