Nowak: Prezydent zaprosi Kaczyńskiego do samolotu
Prezydent zaprosi byłych prezydentów i premierów do udziału w swojej delegacji podczas beatyfikacji papieża - mówił w RMF FM Sławomir Nowak.
Konrad Piasecki: Po szusach i upadkach prezydent doszedł do siebie?
Sławomir Nowak: - Prezydent bardzo zadowolony był z tego weekendu w Wiśle. Bardzo dobrze mu się jeździ w polskich górach.
Narciarskie przygody nie nadwyrężyły głowy państwa oraz kręgosłupa głowy państwa?
- Nie, nie ma obawy. Wszystko jest w najlepszym porządku.
Dziś konsultacje z premierem na temat terminu wyborów. Dwa dni wchodzą w grę?
- Dzisiaj jest kolejny dzień konsultacji, dzisiaj prezydent będzie robił konsultacje z rządem, z panem premierem Tuskiem na temat kalendarza polskiej prezydencji, dlatego że trzeba uwzględnić polskie kierowanie Unią Europejską w czasie wyborczym.
Pytanie było o dwa dni wyborów. Czy w ogóle prezydent rozważa taki wariant przeprowadzenia wyborów parlamentarnych?
- W związku z tym trzeba uwzględnić również pracę rządu w tym względzie. Jutro będą stronnictwa parlamentarne. Prezydent wysłucha opinii partii politycznych obecnych w parlamencie i kół, a w piątek spotkanie z organizacjami pozarządowymi, które pracują na rzecz frekwencji.
Panie ministrze, mniej oficjalnych komunikatów a la biuro prasowe Kancelarii Prezydenta, więcej rozmowy i odpowiadania na pytania.
- Chciałbym, żeby słuchacze RMF FM dowiedzieli się, co prezydent będzie robił.
Dlatego pytam: czy dwudniowe wybory wchodzą w grę?
- Oczywiście, że wchodzą w grę, zgodnie z polskim kodeksem wyborczym nowo uchwalonym.
Choć niezgodnie z polską konstytucją, która wyraźnie mówi o dniu wyborów, a nie o dniach wyborów.
- Niech pan tak łatwo nie ulega tutaj demagogii Jarosława Kaczyńskiego.
Ja nie ulegam demagogii, ja czytam konstytucję.
- Nie. Konstytucja... Też są, pojawiają się opinie takie bardzo racjonalne, zresztą oczywiście prezydent będzie analizował to od strony konstytucyjnej, ale pojawiają się analizy konstytucyjne, które jednoznacznie mówią, że takie wybory są możliwe. Nie ma kłopotów.
Ale jak to da się wytłumaczyć, jak da się przejść do porządku dziennego nad tymi zapisami konstytucji? Skoro jest dzień wyborów, to jest dzień wyborów.
- Ale w żaden sposób nie są sprzeczne. Ja nie mam wrażenia, dlaczego miałyby być sprzeczne.
Moim zdaniem "dzień" to jest liczba pojedyncza. A "dni" wyborów, to liczba mnoga.
- Nie, to jest dzień po dniu. W Polsce sobota i niedziela, to jest każdy z tych dni oddzielnych, jest dniem wolnym od pracy, w związku z tym i w sobotę, i w niedzielę mogą być wybory.
Osobne wybory w sobotę, osobne w niedzielę.
- Ja sobie wyobrażam sytuację... Zresztą PKW tutaj bardzo wyraźnie mówi, że oczywiście zgodnie z polskim prawem to jest możliwe. Kto jest większym autorytetem w sprawach prawnych, jeśli chodzi o przeprowadzanie wyborów, niż Państwowa Komisja Wyborcza?
- Może dla pana.
A dla pana nie?
- Jakoś nie bardzo. Bardziej uwzględniałbym autorytety profesorów prawa z Państwowej Komisji Wyborczej.
Bo pan ma swoje autorytety. "To ja definiuję, co szkodzi Platformie" - tak mówi dziś w "Polityce" Donald Tusk. Tak rodzi się absolutyzm? I to ten nieoświecony?
- Przewodniczący Tusk, czyli premier Tusk, jest rzeczywiście szefem partii z bardzo dużym autorytetem. Jego opinia jest bardzo ważna.
Ale czy ma być jak Ludwik XIV, który mówił "Państwo to ja"?
- Niech pan nie przesadza. Rozumiem, tę pańską skłonność do publicystycznych tez, bon motów potem na jakieś heady do skrótów z naszej rozmowy...
Nie jest tak, że mieliśmy Króla Słońce, mamy Premiera Słońce?
- Pan premier jest charyzmatycznym, mocnym politykiem, z bardzo dużym autorytetem wewnętrznym. W związku z tym jego opinia jest często opinią dominującą również w większości Platformy. Może to jest jakby tajemnica przywództwa Tuska, że on i większość Platformy myślą podobnie. To bardzo dobrze chyba, bo inaczej by nie był szefem Platformy.
Ale tak po ludzku: jak pan widzi taki fragment wywiadu, nie wstrząsa panem?
- Nie czytałem jeszcze do końca tego wywiadu...
Ja panu zacytowałem. Więc jak pan słyszy taki fragment...
- Przeczytałem pierwszą część o OFE, nie zdążyłem przeczytać następnej, ale polecam. Dobry wywiad podobno.
Jest życie bez Tuska i po Tusku? Bo już takie scenariusze się pojawiają.
- Wie pan, przed każdym z nas i po każdym z nas jest życie. Musimy mieć świadomość przemijania.
Filozoficznie. A czy w tych trudnych czasach nasiąkniętych filozofią prezydent wyciąga pomocną dłoń do marszałka?
- I do premiera, i do marszałka Sejmu, i do marszałka Senatu. Prezydent jest instytucją władzy wykonawczej i w związku z tym musi czuć się elementem polskiego państwa, kooperując ze wszystkimi.
Ale skąd tak częste spotkania Bronisława Komorowskiego z Grzegorzem Schetyną? Czy to rodzi się przyjaźń, sojusz?
- Nie mam świadomości, żeby te spotkania były jakoś nadzwyczaj częste. Być może po latach prezydentury Lecha Kaczyńskiego rzeczywiście to dla niektórych może być nowum, że polski prezydent jest gotowy współpracować z instytucjami władzy: z marszałkiem Sejmu, z premierem.
I gotów jest wspierać Grzegorza Schetynę w tych wewnątrzpartyjnych tarciach?
- Nie mam świadomości, aby spotkania prezydenta z marszałkiem Sejmu były częstsze niż z premierem. Na pewno nie.
Czyli Bronisław Komorowski idzie środkiem drogi. Jak zawsze. Między Schetyną a Tuskiem.
- Uważam, że prezydent Rzeczypospolitej jest oazą spokoju, takim punktem odniesienia w polskiej polityce. Myślę, że Bronisław Komorowski takim prezydentem jest i takim prezydentem będzie.
A spędzają panu sen z powiek te konflikty partyjne między sekretarzem - dzisiaj pierwszym wiceprzewodniczącym - i przewodniczącym?
- Nie ma takich konfliktów, naprawdę. Ja wiem, że to brzmi jak zaklinanie z mojej strony, ale wiem, jak te relacje wyglądają.
Opiszę panu sytuację z zeszłego tygodnia. Jest spotkanie Tusk-Schetyna. Schetyna wychodzi przekonany, że się panowie dogadali i pogodzili, a premier organizuje spotkanie z dziennikarzami i sączy im w uszy, że pokazał żółtą kartkę, trzasnął pięścią w stół i powiedział: nie ma zgody na takie zachowania, panie marszałku. To dowodzi przyjaźni i zgody?
- Ale to nie jest kwestia braku dogadania czy uzgodnienia wspólnoty poglądów albo poglądu politycznego, bo te są dalej wspólne i aktualne. Natomiast nie wiem, o której wypowiedzi pan mówi. Nie słyszałem jej, dlatego trudno mi się do niej odnosić.
Polecam szybkie korepetycje z życia partyjnego.
- Pewnie będę musiał uwzględnić tę pańską poradę. Natomiast znając premiera i marszałka Schetynę, już wiele, wiele lat, nie mam świadomości, aby następowało gwałtowne pogorszenie się relacji. Te stosunki są naprawdę dobre, działają w ramach synergii wewnętrznej w PO na rzecz powodzenia projektu i wygrania kolejnych wyborów w 2011 roku.
I zmieniając na koniec temat...
- Nareszcie.
Czy prezydent wybiera się na beatyfikację do Rzymu?
- Oczywiście, że tak. Prezydent wraz z małżonką będzie przewodził oficjalnej delegacji w Watykanie. Z tego, co wiem, strona rządowa również będzie w tym uczestniczyła, marszałek Sejmu również. Ta delegacja polskich władz będzie dosyć liczna, ale to jest taki dzień, gdy oczy wszystkich Polaków będą zwrócone na Watykan.
Do Watykanu wybiera się też Jarosław Kaczyński, tyle że pociągiem. Czy prezydent nie zamierza go zaprosić do swojego samolotu?
- Prezydent sformułuje zaproszenia dla wszystkich byłych prezydentów i premierów do udziału w swojej delegacji, w swoim samolocie. Mam nadzieję, że Jarosław Kaczyński jako były polski premier - chyba że wymazał to ze swojej przeszłości - gotów jest w takiej delegacji uczestniczyć. Ale oczywiście pan premier Kaczyński zadecyduje samodzielnie.
Zobacz również: