Nauka w piątej fali. Rodzice robią dzieciom wolne od szkoły przed feriami
Na tydzień przed feriami część rodziców decyduje się nie wysyłać dzieci do szkół. - Stwierdziliśmy, że syn przez kilka dodatkowych dni wielkich strat w nauce mieć nie będzie, a zmniejszy się ryzyko zakażenia w szkole, w której koronawirus ciągle krąży - mówi Interii jeden z rodziców. Inni przyznają, że decyzję podjęli także w związku z zaplanowanymi wyjazdami. Obawiali się, że tuż przed nimi mogą zostać uziemieni w domach.

Minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział w poniedziałek: - Decyzja o nauce zdalnej zapadnie z dnia na dzień.
- Przez weekend konsultowałem się z panem ministrem Czarnkiem i rzeczywiście, widzimy dynamikę sytuacji. To znaczy, zarówno po stronie pana ministra, jak i po mojej stronie jest przekonanie, że jeżeli osiągniemy taki krytyczny próg - a my po prostu obserwujemy liczbę ognisk i ich liczebność w szkołach, która bardzo dynamicznie rośnie - to być może taką decyzję podejmiemy z dnia na dzień - powiedział Niedzielski.
Skoro decyzji jeszcze nie ma, część rodziców decyduje się wziąć sprawy w swoje ręce. W obawie przed zakażeniem, a także zamknięciem w domu w okresie ferii, nie wysyłają dzieci do szkół w tygodniu poprzedzającym tę przerwę od nauki.
Poczucie bezpieczeństwa
Katarzyna (imię bohaterki na jej prośbę zostało zmienione) z Wrocławia od dziś do początku ferii nie będzie wysyłać dzieci do szkoły. Jest mamą 16-latka i siedmioletniej dziewczynki. Ferie zaczynają od przyszłego tygodnia. - W szkołach dzieci bardzo dużo uczniów jest na kwarantannie. Nie chce ryzykować, to nie chodzi tylko o ferie, a o nasze zdrowie. Syn jest zaszczepiony, córka jest ozdrowieńcem. Tu bardziej chodzi o to, jak szybko i jak dużo jest zakażeń, a nie o to, że dzieci będą uziemione w domu - mówi Interii.
Paweł, rodzic siódmoklasisty z Warszawy, także nie wyśle syna przed feriami do szkoły. - Jeszcze dziś mamy naukę zdalną, ale już od jutra stacjonarną na cztery dni przed feriami. Stwierdziliśmy, że przez ten czas wielkich strat w nauce mieć nie będzie, a zmniejszy się ryzyko zakażenia w szkole, w której koronawirus ciągle krąży. Nie planujemy żadnych dużych wyjazdów, to bardziej kwestia bezpieczeństwa. Będziemy czuć się spokojniej - podkreśla.
Obawa przed zamknięciem w domu
- Syn mówił mi też kilka dni temu, że w jego klasie w ostatnim tygodniu wielu uczniów nie pójdzie do szkoły. Zazwyczaj motywacja była taka, że jest zaplanowany wyjazd na narty i nikt nie chce być zamknięty w domu w czasie ferii - dodaje.
Beata, mieszkanka województwa kujawsko-pomorskiego, również nie wysłała swoich córek do szkoły na tydzień przed feriami. - Mieliśmy zaplanowany wyjazd. Wielu rodziców podjęło taką samą decyzję, szczególnie ci, którzy wybierają się za granicę. Jak się okazało, była to dobra decyzja, bo w klasie jednej z córek pojawił się przypadek zakażenia koronawirusem - mówi Interii.
Nauczycielka: 30-40 proc. uczniów w szkole
Nauczyciele przyznają, że frekwencja w szkołach jest niższa i nie jest związana tylko z kwarantanną czy izolacją uczniów.
Agnieszka, nauczycielka z woj. świętokrzyskiego: - W szkole w tygodniu przed feriami było około 30-40 proc. uczniów. Z 19-osobowej grupy w klasie miałam pięć osób. Wielu nie wróciło do nauki po przerwie świątecznej. Przychodzili w zasadzie tylko ci, którzy chcieli poprawić oceny.
Co ciekawe, część uczniów chciała mimo wszystko uczestniczyć w zajęciach, tylko online. - Udawali chorych, żeby móc się łączyć zdalnie. Interweniować musiała dyrekcja. Wychowawcom nakazano sprawdzać, czy faktycznie na danego ucznia nałożona jest izolacja lub kwarantanna - wymagano potwierdzenia z sanepidu - opowiada nauczycielka.
To nie pierwszy raz, kiedy rodzice decydują się wydłużyć przerwę od szkoły swoim dzieciom. Na taki krok część z nich zdecydowała się w okresie przed świętami Bożego Narodzenia. Pisaliśmy o tym tutaj.
MEiN chce utrzymać naukę stacjonarną jak najdłużej
Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki był w poniedziałek gościem programu "Sygnały dnia" w radiowej Jedynce. Mówił między innymi o ewentualnym zamknięciu szkół.
- Omikron rzeczywiście atakuje, widzimy to w statystykach szkolnych - powiedział minister.
Pytany o to, czy w ślad za Włochami, którzy mimo wielkiej liczby nowych zachorowań utrzymali naukę stacjonarną, rządzący także w Polsce mają taki zamiar, zapewnił, że tak. Jednocześnie przypomniał: - Od dziś siedem na szesnaście województw jest na feriach [...] kontakt, ruch okołoszkolny i możliwość transmisji koronawirusa jest zredukowany do minimum. W pozostałych dziewięciu województwach stosujemy te przepisy, które stosowaliśmy do tej pory.
- Obserwujemy sytuację z dnia na dzień, jeśli by się działo coś absolutnie dramatycznego, będziemy podejmować decyzje, mamy kilka wariantów działań - zapewnił minister edukacji.
Przemysław Czarnek będzie również gościem "Wydarzeń" w poniedziałek 24 stycznia. Program będzie można oglądać od 19:20 w Telewizji Polsat, Polsat News, na polsatnews.pl i na głównej stronie Interii.