Marek Migalski: PJN to kajak na 2000 osób
Jeżeli Michał Kamiński mówi, że w PJN walczą o to, kto zostanie kapitanem kajaka, to odpowiadam mu, że to imponujący kajak, bo na 2000 osób - mówi w Przesłuchaniu w RMF FM Marek Migalski, wiceprezes PJN.
- Kamiński dumnie nas reprezentuje, chociaż jest tylko szeregowym członkiem - podkreśla. - Możemy obiecać Michałowi krew, pot i łzy - dodaje.
Agnieszka Burzyńska: Marek Migalski europoseł i wiceszef PJN-u. Dzień dobry.
Marek Migalski: - Bądźmy precyzyjni - wiceprezes.
Przepraszam, jeśli uraziłam. Więc wiceprezes PJN-u czy raczej - jak mówi Michał Kamiński - zastępca kapitana kajaka?
- Nie wiem, jesteśmy poważną partią. Na ostatnim kongresie było prawie 300 osób, prawie 2000 się do nas zapisało.
Ale uroczy ten Michał Kamiński.
- Ale przede wszystkim uroczy byłyby taki kajak, gdyby był przygotowany na 2000 osób. Ale każdy ma prawo określać swoją partię tak, jak uważa za stosowne.
Jaki jest jego status w PJN?
- Michał jest chyba członkiem. Ja nie zbierałem od niego deklaracji członkowskiej, ale jest chyba po prostu szeregowym członkiem. I reprezentuje nas dumnie w Parlamencie Europejskim.
I mówi o was bardzo niemiłe rzeczy. Może czas mu powiedzieć: albo wsiadasz na ten kajak, albo wysiadasz. Nie stój chłopie w przeciągu.
- Każdy jest - że tak powiem nomen omen - kowalem swojego losu. Każdy może się do nas przyłączyć. No prawie każdy, też mamy jakąś selekcję. Obiecujemy jedno - i Michałowi, i wszystkim innym - pot, krew i łzy, i ciężką pracę przez następne 4 miesiące.
A czy wiecie, co on ma zamiar robić? Jakie ma plany?
- Ja wiem, co my chcemy zrobić. Myślałem, że pani rozpocznie rozmowę od tego, co było tematem serwisu, czyli drożejącego franka, którego my chcemy dla kredytobiorców obniżyć do 2,75, zamiast tych 3, 3, ale...
Tak, ale to taki trochę kampanijny projekt.
- Nie, to nie jest kampanijny projekt, dlatego że mnóstwo osób jest dzisiaj zadłużonych właśnie we frankach, a my proponujemy rozwiązanie znane na Zachodzie.
Zamrożenie i dopłaty.
- Ze Skarbu Państwa, ale - uwaga - ta dopłata byłaby spłacana przez kredytobiorcę, więc skarb państwa nie byłby obciążony.
Ale wiecie, że ten projekt nie ma żadnych szans na realizację.
- A dlaczego?
Paweł Graś pytał na Twitterze: To na poważnie czy to taki dowcip na weekend?
- To rozumiem, że nie ma szans na realizację, bo polityk Platformy Obywatelskiej jest temu przeciwny.
Nie, bo nie ma większości.
- Oni na razie mają większość, to prawda. Ale idą wybory i mam nadzieję, że ci, którzy mają kredyty we frankach, zobaczą, kto chce obniżenia dla nich tego kursu, a kto uważa, że to jest śmieszne.
Ale może do tej pory już frank spadnie. Michał Kamiński i Joanna Kluzik-Rostkowska powtarzają, że prosiliście ich o negocjacje z Platformą. Kamiński sugeruje wręcz, że jeszcze 2-3 tygodnie temu twierdził pan, iż trzeba rozwiązać PJN, tylko że pojawiła się możliwość objęcia dowództwa na kajaku. Chcieliście rozwiązania PJN-u?
- Nie chcieliśmy oczywiście rozwiązania PJN-u. Co więcej, na tym to chyba właśnie polegało, że chcieliśmy - i to był najważniejszy przekaz tego kongresu, na którym Paweł Kowal został wybrany szefem, czyli prezesem, będąc precyzyjnym - że idziemy samodzielnie...
Ale nie było jakichś chwil zwątpienia? Bo to się wydaje naturalne. Takie poczucie, że nie warto, że się nie zmieścimy, że nie ma dla nas miejsca.
- Nie. Ludzie dzielą się na mięczaków i walczaków. Mięczaki uważają, że nie wyjdzie, nie ma szans, odpuśćmy i wracajmy do swoich obowiązków i przyjemności. A walczaki uważają, że trzeba walczyć do końca i myśmy obiecali to naszym potencjalnym wyborcom i tym wszystkim, którzy się jakoś z naszą partią identyfikują. My będziemy po prostu walczyli.
Nie zejdziecie z boiska przed 90. minutą na pewno?
- Dokładnie taki był przekaz, że my walczymy, chcemy prezentować styl niemiecki, czyli walczyć do 90. minuty, i styl portugalski, czyli walczyć ładnie. Zobaczymy, czy tak się da.
Jeszcze jeden cytat z pana kolegów, Joanna Kluzik-Rostkowska mówi: "PJN pod wodzą Pawła Kowala przesuwa się w stronę PiS i będzie formacją działającą na rzecz partii Jarosława Kaczyńskiego". Gdzie tam jest miejsce dla Marka Migalskiego, zażartego krytyka prezesa PiS-u?
- Rozumiem, że dzisiaj Joanna Kluzik-Rostkowska jest politykiem Platformy Obywatelskiej, więc nie jest dziwne, że krytykuje swoją konkurencję polityczną. Ja mogę ze swojej strony zaoferować Joannie, że pomogę jej zrozumieć problemy ziemi, z której ma startować, czyli Raciborszczyzny i okolic Rybnika, jestem stamtąd...
Ależ złośliwości.
- Nie, no właśnie to jest życzliwość wobec koleżanki, kiedyś partyjnej, a dzisiaj pracującej na rzecz innej partii. Jak ona tutaj nie była, to Rybnik, Racibórz, Jastrzębie i Wodzisław są niedaleko stąd. Ja bardzo chętnie wprowadzę ją w problemy tej ziemi i lepiej dla Joanny i dla jej wyborców byłoby, gdyby się skupiła na tej ziemi, tych wyborcach, których być może będzie godnie reprezentować niż na atakowaniu nas.
Ale to zbliżenie jest rzeczywiście. Paweł Kowal jest taką osobą, która nigdy nie krytykowała prezesa PiS-u i jeszcze Jadwiga Staniszkis mówi: Bez Kluzik-Rostkowskiej, jeśli PJN wejdzie do Sejmu, szanse na koalicję z PiS gwałtownie rosną, bo ona była główną przeszkodą.
- Nasz pomysł na PJN był taki, że po pierwsze idziemy swoją drogą, czyli mamy swój program i prezentujemy ten program. Oczywiście jesteśmy opozycyjni wobec beznadziejnych rządów Platformy, ale też jesteśmy opozycyjni wobec beznadziejnej opozycyjności PiS-u.
Nie będzie koalicji z PiS-em?
- Pomysł Joanny był taki, żebyśmy - jak to powiedziała - "dekonstruowali" przywództwo Jarosława Kaczyńskiego, a ja mogę powiedzieć, żebyśmy byli młotkiem na PiS. My się nie zgadzamy na taką rolę młotkowego, my się zgadzamy tylko na jeden kurs - samodzielnej partii, która ma swój program i jest centroprawicową konkurencją dla PiS-u i Platformy zarazem.
Adam Bielan powróci do PJN-u?
- Chyba nie, bo chyba nasze drogi polityczne...
Ale mówi pan stanowcze nie?
- Gdyby to ode mnie zależało, to przy mojej osobistej sympatii do Adama uważam, że nasze drogi polityczne się rozeszły i mogą się zejść, dopiero za bardzo, bardzo długi czas.
Dlaczego, bo to jest niewytłumaczalne?
- Bo tak się po prostu to wszystko potoczyło. Czasami jest tak, jak z ludzkimi emocjami, z ludzkimi związkami, one się czasami rozpadają i być może po latach będziemy nawet żałować, że się rozpadły, ale jak mówił grecki filozof - "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki".
Chyba, że ta rzeka natrafia ciągle na tę samą osobę, bo ja już mogę sobie wyobrazić tłumaczenie, iż zniknęła Joanna Kluzik-Rostkowska, to właściwie może wrócić.
- Ja mówiąc szczerze, odpowiadając na pani pytanie i podziwiając poetycką inwencję nie usłyszałem jego początku.
Pytałam - nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, chyba, że ta rzeka natrafia na tę samą osobę.
- Ale to wtedy ona nie jest już rzeką, tylko chyba jeziorem.
Ale nie masz szans, tak?
- Każdy jest kowalem swojego losu i trzeba odpowiadać za swoje decyzje, bo tego też od nas wymagają wyborcy.
Jarosław Kaczyński żartujący z Trybunału Stanu, zaskoczył pana ten widok?
- Ja lubiłem Jarosława Kaczyńskiego właśnie żartującego, takiego na luzie, a jednocześnie twardo stawiającego sprawy. No niestety stało się tak, że po kampanii prezydenckiej, w której miałem zaszczyt w jakimś tam stopniu uczestniczyć, w której właśnie się taki prezentował i wydawało się, że taki był, zmienił zupełnie ton, na taki ton naburmuszonego polityka, obrażonego i obrażającego wszystkich.
Ale mnie to zaskoczyło, bo do tej pory każda wzmianka o planie postawienia go przed odpowiedzialnością budziła wściekłość prezesa. Co się stało?
- Mnie to cieszy, bo to oznacza, że Jarosław Kaczyński po roku tak naprawdę przyznaje rację nam, czyli tym, którzy byli wówczas w jego sztabie wyborczym, że politykę można uprawiać twardo, ale z uśmiechem.
Ale nie do końca, bo za chwilę ostro reaguje na wywiad Kutza.
- No i widzi pani, to w ciągu dwóch dni mieliśmy taką kwintesencję tego, co myśmy przeżywali powiedzmy przez pół roku, to znaczy od takiego przyjaznego, miłego, fajnego, ale jednocześnie merytorycznie twardego zawodnika, któremu warto było zaufać, do osoby, która się zaraz później gdzieś obraża, zajmuje stanowisko kompletnie niezrozumiałe.
Czyli według pana to prosta zmienność nastrojów. Bo ja nawet pomyślałam o tym, czy ten Trybunał Stanu po prostu nie był uzgodniony pomiędzy SLD, a PiS-em, żeby zaprzeczyć przyszłej koalicji, przyszłym planom koalicyjnym.
- Nie chciałbym analizować duszy Jarosława Kaczyńskiego, bo mam poważniejsze sprawy, jako wiceprezes nowej partii. Ale tak jest, ja się akurat cieszę, że nasza konkurencja polityczna jest słaba, tzn., że i PiS w osobie Jarosława Kaczyńskiego, i PO w osobie Donalda Tuska pokazują swoją słabość, jako polityk opozycji wobec obu tych partii, jestem z tego rad.
W sondażach kompletnie tego nie widać, dziękuję bardzo naszym gościem był Marek Migalski.
- Ale nie we wszystkich pani redaktor, ostatnio mieliśmy 3,9 proc. tzn. zbliżamy się do magicznej granicy 5 proc.