Korwin-Mikke: Mafia z Trójmiasta - bis
Odkąd krajami świata przestała rządzić ideologia, a partie stały się aparaturą służącą do dorwania się do koryta, każdy rządzący otacza się nie ludźmi ideologicznie bliskimi, lecz ludźmi, do których "ma zaufanie". A zaufanie ma się do ludzi, których się dobrze zna, z którymi się współpracuje. W praktyce: ludźmi ze swojego miasta.
Za śp. Edwarda Gierka mieliśmy rządy: "mafii śląskiej", za p. Lecha Wałęsy - "mafii gdańskiej", za p. gen. Wojciecha Jaruzelskiego - z wojska, za p. Aleksandra Kwaśniewskiego mafia była nie: "z Warszawy", która jest bardzo dużym miastem, lecz z ul. Ordynackiej, a obecnie mamy "mafię z Trójmiasta".
Uwielbiam Trójmiasto: Chełm, Gdańsk, Oliwę, Wrzeszcz, Sopot, Gdynię... Jest tam tylu wspaniałych ludzi, że można by z nich utworzyć z dziesięć rozmaitych mafii - na dobre i na złe. I teraz rządzi jedna.
Gdy mówi się, że pp. Kaczmarek, Kornatowski, Krauze, Netzel tworzą siatkę - to nie należy zapominać o innych ważnych członkach tej samej mafii: JE Lechu Kaczyńskim, JE Jarosławie Kaczyńskim i innych. Ktoś w końcu na siłę przeforsował p. Jaromira Netzla na szefa PZU - choć cały światek (o dziwo, i ja byłem w tym chórze!) wyrażał bardzo głośno swoje wątpliwości. Ktoś mianował pp. Kaczmarka i Kornatowskiego na ich posady - i ktoś (p. Prezydent) wyrażał się z najwyższym uznaniem o p. Ryszardzie Krauzem jako o jedynym businessmanie godnym zaufania. Ja akurat p. Krauzego bardzo lubię, bo w odróżnieniu od innych tzw. businessmanów pieniędzy - hmmm, hmmm: przetransferowanych nie używa na dziwki i wódkę, lecz popiera tenis i brydża - dwie bardzo mi sympatyczne dziedziny sportu - ale to nie znaczy, żebym Go polecał do załatwiania spraw państwowych.
Zauważmy, że obecna afera jest, tak naprawdę, drobiazgiem: gdyby nawet gdzieś powstał przeciek, który utrudniłby CBA jakąś prowokację - to jest to sprawa do dyskretnego wewnętrznego dochodzenia, ukarania winnych, może nawet (wcale nie na pewno!) postawienia ich przed sądem. Na pewno nie do postawienia całej Polski na nogi i aresztowań o świcie. Przecież od przecieku z CBA znacznie groźniejsze jest trąbienie, że w CBA są przecieki, a ministrowie niewiarygodni!
Problem w tym, że JE Jarosław Kaczyński, przy Swoich licznych zaletach, jest człowiekiem bardzo mściwym. Tu zaplanował koronkową operację, założył (znając chłopską pazerność) z góry, że się uda na tej podstawie rozwalić funkcjonującą koalicję z Samoobroną - i nagle obudził się z ręką w nocniku. Stąd wściekłość i chęć dorwania winnych "za wszelką cenę".
Co jednak charakterystyczne: dochodzenia Prokuratury idą w kierunku sprawdzenia, czy i komu przekazał informacje o prowokacji CBA p. Janusz Kaczmarek - a nie: skąd te informacje miał p. Kaczmarek.
Trudno się dziwić: wkrótce przed tym p. Kaczmarek odwiedził Pałac Prezydencki. Natomiast zgodnie z ustawami p. Kaczmarek o akcji CBA nie miał prawa w ogóle wiedzieć.
Jako legalista popieram to stanowisko Lewicy - jako realista jednak pragnę zauważyć, że CBA... nie posiada własnych służb od zakładania podsłuchów!! Musi w tym celu korzystać ze służb Centralnego Biura Śledczego - i w tym celu poprosić o przysługę Ministra SWiA!! A ponieważ wszyscy zainteresowani to starzy kumple z Trójmiasta, więc nic dziwnego, że gdy Pan Minister spytał: "Stary, a po ci to?", to ten powiedział: "A, planujemy taką małą pułapkę na Leppera" - no, bo głupio staremu kumplowi odpowiedzieć: "A co cię to obchodzi? Rób swoje...".
Ostrzegałem: jeśli chcemy mieć sprawne państwo, to trzeba skończyć z wszelką "solidarnością". Przyjaźń, miłość, sympatia - to po pracy. W pracy człowiek musi być człowiekowi wilkiem. Zwłaszcza w służbach specjalnych...
janusz@korwin-mikke.pl