Kopacz: W Sejmie ma być spokój i merytoryka
Marszałek Sejmu i marszałek Senatu ma możliwość podjęcia autonomicznej decyzji, która świadczy o odpowiedzialności - mówiła w Kontrwywiadzie RMF FM Ewa Kopacz o niewpuszczeniu na salę sejmową Piotra Dudy.
Konrad Piasecki: Pani marszałek, przyjmuje pani gałązkę oliwną od prezesa?
Ewa Kopacz: - No tak, zawsze, kiedy ktoś przychodzi z gałązką oliwną, to grzech, kiedy by się jej nie przyjęło.
Ale na wszelki wypadek kontrowersyjnych debat w czasie Euro nie będzie? Żeby dmuchać na zimne.
- To nie tak, ale wie pan, ja się boję. Ci, którzy żyli w tej polityce i żywili się głównie konfliktem, nagle mówią: tu będzie spokój, miłość i serce na dłoni. Mnie od razu gdzieś tam czerwone światełko w głowie się zapala i myślę sobie: nie wiadomo jak ta miłość, czy ta miłość nas nie wykończy.
Niech się pani nie boi, nie będzie osobą małej wiary.
- Ja nie jestem strachliwa, a wiarę mam dość dużą, więc myślę, że chciałabym tego żeby ta wiara trochę zagościła w tych, którzy te deklaracje składają. Żeby wierzyli w to i żeby przełożyli to na życie.
A wierzy pani w sens odsuwania reprezentacji Rosji jak najdalej od Krakowskiego Przedmieścia w obawie przed tym, co może ją tam spotkać?
- Nie, ja wierzę w odpowiedzialność Polaków.
Czyli minister Mucha trochę przesadza.
- Nie, może prewencyjnie zadziałała, bo chcemy, powiem szczerze, za wszelką cenę, żeby wyjść jako zwycięzcy po rozstrzygnięciu tych mistrzostw...
...tylko boję się, że Rosjanie...
- ...także pod względem organizacyjnym...
Prewencyjność prewencyjnością a Rosjanie Torwaru nie dostali, Bristolu nie dostali...
- ...jak nie dostali...
...będą przekonani, że tutaj rusofobia panuje gigantyczna...
- ...nie, no właśnie dostali...
Ale się wycofali.
- Z czego się wycofali? No właśnie nie. Będą tam, gdzie sobie zarezerwowali.
Nie, na Torwarze nie będą, w Bristolu pewnie będą. Czyli dobrze, że będą?
- No niech sobie tam siedzą spokojnie. Rozmyślając o tym jaką taktykę przyjąć podczas rozgrywek.
W dobie dyskusji o loży prezydenckiej druga osoba w państwie wybiera się na mecz?
- Ja się wybieram, ale wybieram się niezależnie od tego, jakie miejsce mi tam wskażą.
A już wie pani, jakie to będzie miejsce?
- Nie, niekoniecznie. Nie interesuje mnie to. Nawet gdyby tam trzeba było siedzieć gdzieś tam w pobliżu, że tak powiem boiska, to wcale nie byłabym zła.
Kocyk na trawie? Aż tak chyba nie...
- ...panie redaktorze to nie jest piknik. Panie redaktorze to są rozgrywki, mistrzostwa Europy.
I na ile meczów się wybiera marszałek Sejmu.
- Na pewno na pierwszy.
Polska-Grecja?
- Tak.
A Polska-Rosja - ten najbardziej kontrowersyjny?
- Tego nie wiem. Powiem szczerze, że ja jestem raczej tą osobą, która będzie kibicować, lubi to robić w gronie przyjaciół u siebie w domu.
Czy zakaz wchodzenia do parlamentu, którym marszałkowie najwyraźniej objęli związkowców, objął tylko debatę emerytalną, czy oni już w ogóle do parlamentu polskiego nie wejdą?
- To jest właśnie takie naginanie rzeczywistości.
Oni naginają, czy ja naginam?
- Pan redaktor.
Widziałem, że wczoraj marszałek Borusewicz ich nie wpuścił, wcześniej pani ich nie wpuściła.
- A widział pan ich wcześniej na komisji, kiedy komisja debatowała, kiedy był nieograniczony czas, kiedy można było dyskutować? Przychodzą wtedy, kiedy rzeczywiście jest możliwość merytorycznego dyskutowania.
Ale skoro przychodzą, to może trzeba ich wpuszczać? Znaczy na pewno należy ich wpuszczać, bo to gwarantuje im konstytucja.
- To też dlatego byli wpuszczani.
A jak przyszło do głosowania?
- A wtedy, kiedy przyszło do głosowania, to już nie było debaty, tylko były pytania i odpowiedzi. Więc zdziwiona byłam nawet, muszę panu powiedzieć, że nie chcieli wejść w środę, kiedy było drugie czytanie i była dyskusja.
Konstytucjonaliści mówią: nie można nikogo pozbawiać możliwości wstępu na posiedzenia władzy organów publicznych, tylko dlatego, że jest tym, kim jest.
- Tak, to prawda, ale chcę panu także powiedzieć, że marszałek Sejmu i marszałek Senatu ma tak zwaną możliwość podjęcia autonomicznej decyzji i taką decyzję, która świadczy o odpowiedzialności, bo sala sejmowa to jest miejsce pracy dla 460 posłów, i tam ma być spokój i merytoryka, a nie happeningi.
Kliknij w zdjęcie i zrób swój komiks
Ale nie jest tylko miejscem pracy, Sejm jest także organem władzy publicznej, o działalności którego obywatele, również związkowcy, mają prawo wiedzieć jak najwięcej. Również mają prawo do niego wejść.
- Przespał pan. Pan poseł Śniadek, jeszcze nie tak dawno przewodniczący, a członkowie Solidarności-posłowie w tej chwili, oni byli na sali.
No nie, ja mówię o związkowcach, którzy są związkowcami a nie posłami.
- Ale powtarzam panu jeszcze raz. Wtedy kiedy mieli prawo głosu, byli wpuszczani, debatowali, dyskutowali i nie było żadnego problemu.
Ale rozumiem, że było to jednorazowe niewpuszczenie, następnym razem będą mogli wejść.
- To znaczy jak pan zostanie marszałkiem.
Ja się nie wybieram, ale póki co pani.
- Póki co będę decydować ja, póki jestem.
I co, pani wpuszczać nie będzie?
- Zawsze będę podejmować decyzję taką, która będzie decydować o tym, czy praca na sali będzie poważną pracą, którą obserwują Polacy i wyborcy.
A nie żałuje pani patrząc na to, jak rozogniło to emocje w tamten piątek feralny?
- A wie pan, ja chciałam te emocje uspokoić. Zapraszałam pana Dudę do siebie, ale nie znalazł dla mnie czasu w czwartek.
Prosiła pani wtedy o odblokowanie Sejmu? Pytano panią o zdanie wtedy?
- Kiedy o odblokowanie Sejmu?
No wtedy, kiedy był blokowany. W piątek.
- Nie, no nie miałam okazji rozmawiać z panem Dudą. Chciałam ustalić pewne zasady obecności w Sejmie.
Pytam o policję. Czy policja zwracała się do pani, albo minister spraw wewnętrznych z prośbą o dyskusję na ten temat?
- Nie, wie pan, była sprawa że tak powiem pracy na sali sejmowej. Bardzo długo pracowaliśmy.
I podobało się pani? Nie przeszkadzała pani blokada? Nie uważała pani, że policja powinna ją...
- To nie jest kwesta moje gustu, panie redaktorze, ale kwestia tego czy miejsce takie jak Sejm, jak parlament, już to mówię ze śmiertelną powagą, serce demokracji, gdzie się tworzy prawo, gdzie powinniśmy przede wszystkim z wielkim szacunkiem do siebie podchodzić, ale również dla sprawy, bo ustawa emerytalna to jest jedna z najważniejszych ustaw może, być może w ciągu tych kilkunastu najbliższych lat w tym parlamencie. Więc proszę pamiętać również o tym, że moim obowiązkiem jest tę powagę i tę merytoryczną dyskusję przede wszystkim zapewnić.
Ale ja pytam, czy minister spraw wewnętrznych przychodził do pani z prośbą o przedyskutowanie tematu odblokowania Sejmu przy pomocy policji? Nie było takiej dyskusji?
- Nie.
A przeprowadziła pani jakąś wychowawczą rozmowę z posłem Niesiołowskim po tym, co się stało wtedy?
- Rozmawiałam z posłem Niesiołowskim wczoraj i powiedział, że jeśli tylko spotka panią redaktor i jeśli poczuła się urażona, to będzie skłonny przeprosić.
A myśli pani, że się nie poczuła usłyszawszy: "won pisowski lizusie"?
- Ja nie wiem, czy tak powiedział, bo to już jest jakaś inna, nowa wersja.
Nie, to widać na filmie.
- Tak? Ja powiem szczerze, że nie znam treści tego filmu, ale powiem jedno - ja Stefana Niesiołowskiego znam długie lata i też wiem, że dzięki jego postawie i determinacji dużo, dużo wcześniej dzisiaj dziennikarze mogą pytać, mogą mówić, krytykować.
Tych zasług Stefanowi Niesiołowskiemu nikt nie odbiera, tylko od tego momentu minęło 40 lat.
- Tak, ale też warto byłoby to pamiętać, mimo że minęło 40 lat.
Dla marszałka i kobiety to, co wtedy zrobił, nie jest dyskwalifikujące i ponure?
- Źle, że pan dzieli marszałka na mężczyznę i kobietę, bo i kobieta, i mężczyzna może być równie dobrym marszałkiem. Tak samo dobrym i tak samo złym.
Dobrze, dla marszałka to nie jest ponure i dyskwalifikujące? Jeśli poczuła się pani urażona powiedzeniem, że jest pani też kobietą, przepraszam.
- Ja nie jestem dziennikarzem, więc się nie poczułam urażona. W związku z tym myślę, że trzeba bardzo powstrzymać język, a skoro tak, to proszę mnie wspierać w tym, by ta debata miała odpowiedni poziom, bo znam pana z determinacji, żeby poprawność języka i kulturę osobistą stawiać na pierwszym miejscu.
I w ramach kultury osobistej, jak wysokie kary dla posłów pani by widziała?
- Te kary na pewno muszą przejść weryfikację przez zespół, który został powołany do zmian w regulaminie.
Ale jakąś propozycję dla tego zespołu będzie pani miała.
- Zaskoczyło mnie, że tylko jeden klub nie chciał pracować w tym zespole. Niech pan zgaduje.
Pewnie Prawa i Sprawiedliwości, skoro chce pani bym zgadywał.
- Bingo.
Jak wysokie te kary?
- Może być nawet do sześciu miesięcznych diet poselskich.
Dieta poselska to jakieś 2 tysiące złotych z groszami?
- Tak, 2400 złotych.
Czyli jakieś 15 tysięcy?
- Może.
I jest pani za tym?
- Jeśli wykroczenie byłoby rzeczywiście skandaliczne, to tak.