Koniec prac domowych? Kontrowersyjny pomysł
Warmińsko-mazurski wicekurator oświaty zainicjował pomysł, by nauczyciele skończyli z zadawaniem prac domowych. Sprawdziliśmy, jak to jest w innych województwach i okazuje się, że wicekurator Wojciech Cybulski wyszedł przed szereg. Uczniowie zaś dostają jasną wiadomość - prace domowe nie znikną z ich życia.

W poprzednim tygodniu na stronie kuratorium w Olsztynie pojawił się krótki apel. Wicekurator Wojciech Cybulski zwrócił się do nauczycieli i dyrektorów szkół, by ci przestali zadawania prac domowych przede wszystkim w weekendy, ferie oraz święta. Przedstawił też argumenty.
"Czas przeznaczony na realizację pracy domowej w wymiarze tygodniowym jest znacznie większy, niż optymalna efektywna jego wartość szacowana dla ucznia. Skutkuje to w wielu przypadkach fizycznym i psychicznym przeciążeniem dzieci i młodzieży. Ogranicza także czas, który uczniowie powinni poświęcić na odpoczynek, rozwijanie własnych zainteresowań czy spotkania z rodziną" - uzasadnia kuratorium we fragmencie pisma opublikowanego na stronie internetowej.
Kuratorium w oświadczeniu poprosiło placówki o respektowanie nowych zasad. "Istotne jest zwrócenie uwagi na prawo dziecka do odpoczynku, szczególnie w dni wolne od zajęć lekcyjnych oraz odejście od przeważającej klasycznej formy zadawania prac domowych na rzecz ich indywidualizowania, odpowiednio do potrzeb i możliwości dzieci" - czytamy w oświadczeniu.
W opinii wicekuratora nauczyciel zadając prace domowe, powinien brać pod uwagę inne obciążenia uczniów. Wskazał, że dopuszczanie do sytuacji nadmiernego obciążania dzieci pracami domowymi narusza przepis art. 31 Konwencji o prawach dziecka przyjętej przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych dnia 20 listopada 1989 r.
Co na to inne kuratoria?
O zabranie głosu w sprawie poprosiliśmy wszystkie pozostałe kuratoria. Większość jest daleka od zaleceń wydanych przez kuratorium w Olsztynie (od kilku nie otrzymaliśmy odpowiedzi - red.).
Lubelskie Kuratorium Oświaty uważa, że kwestia prac domowych to indywidualna decyzja nauczyciela prowadzącego, który posiada "zagwarantowaną w przepisach autonomię zawodową"."Wyniki sprawowanego przez Lubelskiego Kuratora Oświaty nadzoru nad szkołami nie dają obecnie podstawy do formułowania wniosków dotyczących zadawania prac domowych, w tym - apelu o ich ewentualne zaniechanie. Możliwość decydowania o przebiegu procesu kształcenia, w tym m. in. o pracach domowych, stanowi realizację zagwarantowanej w przepisach zasady autonomii zawodowej nauczyciela" - tłumaczy Jolanta Misiak z kuratorium w Lublinie.Krzysztof Błaszczyk z Wielkopolskiego Kuratorium Oświaty odesłał nas z kolei do pisma, w którym Ministerstwo Edukacji Narodowej odpowiada Rzecznikowi Praw Dziecka na podobne pytanie. Zawarte w piśmie uwagi są dość jednoznaczne - praca domowa jest elementem obecnego systemu edukacji (treść pisma TUTAJ).
Krótką, ale rzeczową odpowiedź dostaliśmy od kuratorium w Rzeszowie. - Podkarpacki Kurator Oświaty nie występował z apelem do dyrektorów dotyczącym zadań domowych - informuje starszy wizytator Mariola Kiełboń.
Praca domowa jest ważna
Zdecydowane stanowisko zajmuje Grzegorz Wierzchowski, Łódzki Kurator Oświaty. W jego opinii "praca domowa pełni ważną rolę w procesie dydaktycznym. Trudno sobie wyobrazić efektywną naukę np. języka obcego bez utrwalania i sprawdzania umiejętności przy pomocy pracy domowej".Wierzchowski dodaje, że ostatnie słowo powinno należeć do nauczyciela:"O ilości i zakresie zadawanej pracy decyduje nauczyciel. Powinien on uwzględnić zarówno obciążenie uczniów wynikające z procesu kształcenia innych przedmiotów szkolnych, jak i bezwzględne prawo każdego ucznia do wypoczynku i czasu wolnego" - podkreśla łódzki kurator.

Jednoznacznego stanowiska nie zajmuje z kolei Śląski Kurator Oświaty Urszula Bauer. Kwestię prac domowych nazywa co prawda "problemem", ale dodaje, że powinni się nim zająć dyrektorzy szkół "w ramach sprawowanego nadzoru pedagogicznego". Bauer przytacza też Konwencję o Prawach Dziecka, w której zapisane jest prawo ucznia do odpoczynku i czasu wolnego.
Jasne stanowisko MEN
Kwestia prac domowych co jakiś czas wraca jak bumerang. Głośno było o niej w poprzednim roku, ale wówczas stanowisko szefowej resortu edukacji było jednoznaczne. Zresztą, w tej kwestii nic się nie zmieniło, bo Anna Zalewska często powtarza, że odrabianie prac domowych "to sposób na utrwalenie lub sprawdzenie wiadomości zdobytych podczas lekcji". Innym razem mówi, że "to jedna z form sprawdzenia osiągnięć edukacyjnych ucznia", a w październiku 2017 roku przekonywała, że "są możliwości, by uczniowie odrabiali mniej prac domowych, ale nie da się z tej formy całkowicie zrezygnować".MEN przyznaje też, że dyrektorzy muszą systematycznie i skrupulatnie przyglądać się temu procesowi, by nie doszło do pewnych wynaturzeń, kiedy to uczniowie zdecydowaną większość materiału realizowaliby we własnym zakresie, najczęściej w domu. MEN podkreśla jednak wagę zadań domowych.Stanowisko ministerstwa powtarzają kuratorzy poszczególnych placówek. Wydaje się, że wicekurator z Olsztyna wyszedł przed szereg i jego pomysł jest raczej jednorazowym i nie przedstawia powszechnej tendencji. Dzieci mają za to jasną odpowiedź - wciąż będą musiały odrabiać lekcje.