Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Komorowski: Nikt nie wypycha Rokity z PO

Nie sądzę, by ktokolwiek chciał wypychać Jana Rokitę z PO - tak Bronisław Komorowski komentował w Kontrwywiadzie RMF FM decyzję Nelly Rokity, która wczoraj opuściła szeregi PO.

/INTERIA.PL

Posłuchaj Kontrwywiadu:

Konrad Piasecki: Utoczyłby pan łzę po Janie Rokicie?

Bronisław Komorowski: Nie widzę powodu, by płakać, bo nic się takiego nie wydarzyło. Fakt, że żona polityka coś mówi, nie oznacza, że reprezentuje poglądy własnego męża. Zostawiłbym te kwestie małżonkom. Niech sobie wyjaśnią, kto kogo reprezentuje, kto komu szkodzi, kto komu pomaga.

Politycy PO podjęli twarde zobowiązanie, że będą milczeli na temat Nelly Rokity. Dlatego, że to tak krępujące czy może kłopotliwe?

Zaproponowałem takie stanowisko, by nie komentować wypowiedzi żony polityka. Jeśli polityk się odezwie, to tak.

Ale żony członka partii.

Tak, ale zdziwiłbym się, gdyby ktoś chciał komentować słowa mojej żony.

A pan żona też jest w PO?

Nie. Uważam, że trzeba zachować umiar w sytuacji, gdy gdzieś tam zaczynają grać emocje małżeńskie. Nie są to kwestie polityczne.

Zachowując ten umiar, nie uważa pan, że odejście Nelly zwiastuje odejście Jana Rokity?

Z przyjemnością się dowiedziałem, że ona była członkiem PO, więc chyba nikt nic tu nie zapowiada, ani nie zwiastuje.

A widać wyraźnie, że wypychacie Rokitę na margines. Najpierw było obiecywanie mu, że zostanie szefem klubu - nie został, była wypowiedź o tym, że trzeba mu dać po łapkach. Potem było upokarzanie przez wyrzucanie go z gabinetu. Rokity w PO jest coraz mniej.

Nikogo w polityce nie należy upokarzać i nie sądzę, by była taka chęć z czyjejkolwiek strony. Natomiast partia jest żywym organizmem i podejmuje decyzje personalne, które kogoś cieszą i kogoś martwią. Czasami należy zacisnąć zęby i przeczekać. Po to, by zyskać poparcie kolegów, tych gremiów partyjnych, które decydują. Obrażanie się w polityce jest rzeczą najgorszą.

Nie martwi pana ta słabość Rokity w PO?

Znam Janka Rokitę tyle lat, że wiem, że jest człowiekiem, którego czasami trudno jest ograniczyć, ale i czasami zastąpić jego pracowitość. Kłopot z Janem Rokitą polega na tym, że jest to wybitny umysł, duże doświadczenie polityczne i trudny do okiełznania charakter. Ale to też może być walorem w polityce, więc nie sądzę, by ktokolwiek chciał wypychać Rokitę i nie sadzę, by nawet po tych dużych kłopotach w Krakowie z poparciem kandydata, który nie tylko nie był kandydatem PO, ale jeszcze przegrał, to też się nic nie wydarzyło. Donald Tusk ogłosił grubą kreskę w sprawie różnych takich zachowań, które były i są udziałem wszystkich partii politycznych w czasie trudnych wyborów. I LPR i SLD popierało nie swoich kandydatów i w paru miejscach także PO.

Ale im mniej Rokity w PO, tym więcej Komorowskiego. Staje się pan chyba najważniejszym, obok Tuska, politykiem PO. Kiedy była afera taśmowa, to pan był twarzą PO, potem przejął pan gabinet cieni.

Nie. Nie przejąłem gabinetu cieni, jestem jednym z cieni, zajmującym się polityką zagraniczną, a prócz tego jestem wicemarszałkiem. Polityk, który nie byłby ambitny powinien się z polityki wypisać, ale moja ambicja nie sięga tego, by szkodzić komukolwiek w PO. Służę PO, chciałbym służyć Polsce tak jak potrafię najlepiej, ale jestem ostatnim do jakichkolwiek gierek wewnątrzpartyjnych.

A czy nie ma pan obawy, patrząc na losy współliderów partyjnych PO, że ten los pana jako współlidera będzie krótki, bo z Płażyńskim, Olechowskim, teraz z Rokitą rozstawano się szybko.

Sam pan sobie odpowiedział. Nie mam aspiracji do tego, by kogokolwiek wypychać, bo uważam, że mądra partia polityczna stara się poszerzać paletę ludzi atrakcyjnych.

A nie uważa pan, że w tym wypychaniu ludzi PO nie ma jakiejś prawidłowości?

PO swego czasu powstawała z trzech czy czterech środowisk politycznych: części dawnej Unii Wolności, SKL-u, z Ruchu Obywatelskiego Andrzeja Olechowskiego, w związku z tym miała taki charakter, były też te słynne triumwiraty - to nie jest zdrowe dla partii, w partii musi być jeden lider i daleko idąca jedność wewnętrzna przy zachowaniu różnic ideowych, bo one są atrakcyjne dla wyborców. Ja nie jestem zwolennikiem tego, by tworzyć byty karkołomne, triumwiraty itp., bo to się zawsze źle kończy dla samej partii.

O ile na początku lat 90. było słynne powiedzenie, nawiązujące do Mieczysława Wachowskiego: "Kto nie z Mieciem, tego zmieciem", tak w PO wygląda na to, że kto nie z Tuskiem i jego otoczeniem, ten w PO na bocznym torze.

Nie sądzę. To jest nieprawdziwa opinia. Przecież niedawno wybór przewodniczącego klubu PO dokonał się wbrew Tuskowi. Partia żyje po swojemu i nie zawsze głos lidera jest głosem decydującym. Odwrotnie: często lider musi słuchać, a nawet ulegać większości we własnej partii.

Dlaczego pańskim zdaniem prezydentowi tak źle idzie poszukiwanie prezesa NBP?

No bo wie pan, bo takie sprawy załatwiane na "łapu capu" załatwiane w ostatniej chwili, no wywołują zawsze niechęć u ludzi poważnych. Z natury swojej, jak sądzę pan prezydent musi szukać kandydata w kręgu ludzi poważnych. Ludzie poważni nie chcą być traktowani niepoważnie, czyli za pięć dwunasta łapanie za rękaw i zmuszanie, żeby zostali prezesem Narodowego Banku Polskiego.

Gdyby dzisiaj się to nazwisko nie pojawiło oznaczać to będzie, że będzie wakat, a wakat oznaczać będzie złamanie konstytucji?

Wie pan, oczywiście możemy sobie żartować i powiedzieć, że dzisiaj koalicja powinna na kolanach przyjść do Leszka Balcerowicza i prosić "Balcerowicz, Balcerowicz kochany, zostań, niech Balcerowicz zostanie, a nie odchodzi", ale jest to niemożliwe. I oczywiście, powstaje w sytuacji niejasności prawnej, bo może zastępca prezesa Narodowego Banku Polskiego zarządzać bankiem, ale kwestia odpowiedzialności, także konstytucyjnej w zasadzie przypisana jest do funkcji prezesa Narodowego Banku Polskiego.

I dlatego pytam, czy jeśli będzie nawet parogodzinny czy jednodniowy wakat oznaczać będzie to, że prezydent, nie zgłaszając kandydata złamał konstytucję?

Według mnie nadwyręży konstytucję, a przynajmniej logikę funkcjonowania państwa i będzie to okolicznością niesłychanie obciążającą całą ekipę władzy, a pana prezydenta w szczególności.

Ale czy tak bardzo obciążającą, że Platforma pomyśli wtedy o zarzutach konstytucyjnych wobec prezydenta?

Wie pan, tutaj politycy powinni zachować pewien umiar w takich ostrych ocenach. Ja uważam, że to powinni omówić najpierw konstytucjonaliści i na pewno po takie opinie konstytucjonalistów warto będzie sięgnąć, choćby nawet po to, aby na przyszłość, przyszli prezydenci takich błędów nie popełniali, kosztem interesów państwa polskiego.

RMF

Zobacz także