Klienci czekają na przelewy. Nowy bank odmrozi konflikt? Prawnik ma wątpliwości
Spółka, która do tej pory zajmowała się wymianą walut i ich transferem, zapowiedziała utworzenie banku. O licencję bankową nie wystąpiła w Polsce, może to jednak zrobić w innym kraju Unii Europejskiej. Czy w obecnej sytuacji firmy ma to szansę się udać i co to oznacza dla obecnych klientów, którzy cały czas czekają na swoje pieniądze? Pytamy prawnika.
Cinkciarz.pl w komunikacie opublikowanym tuż po Nowym Roku podał: powstaje nowy bank, trwają intensywne prace, zakończył się etap projektowy.
"Rachunki z międzynarodowymi numerami IBAN, karty, płatności i przelewy, kredyty i pożyczki, konta oszczędnościowe, lokaty, inwestycje, ubezpieczenia, a także wielowalutowe rozwiązania w ramach jednego ekosystemu - takie usługi będą dostępne dla klientów nowego banku. Dzięki gwarancjom bankowym firma zapewni bezpieczeństwo środków na najwyższym poziomie, zgodnym z europejskimi standardami" - zapowiada.
Jednocześnie Komisja Nadzoru Finansowego twierdzi, że żadnych postępowań w kierunku wydania Cinkciarzowi licencji bankowej nie prowadzi. A co na to internetowy kantor? Informował, że licencję chce uzyskać w innym kraju europejskim. Czy i jeśli tak to w jaki sposób mogłoby się to odbyć, biorąc pod uwagę obecną sytuację firmy? Pytamy dra Krzysztofa Korusa, radcę prawnego i partnera w kancelarii DLK Legal, eksperta w zakresie usług płatniczych, prawa nowych technologii oraz prawa bankowego.
Wymiana walut a transfer środków. Sytuacja Cinkciarza okiem prawnika
Zanim do wątku bankowego przejdziemy, dr Krzysztof Korus w skrócie opisuje obecną sytuację prawną firmy. - W serwisie Cinkciarz.pl dostępne były dwie usługi: wymiana walut (fiat) i transfery. Ta pierwsza działalność nie była dotąd w Polsce reglamentowana. Każdy może być internetowym kantorem, przyjmując pieniądze i oddając zleceniodawcy środki po przewalutowaniu w formie przelewów bankowych - wyjaśnia prawnik. To może się zmienić: w końcówce 2024 roku ogłoszony został projekt legislacji regulującej działalność kantorów internetowych.
Druga usługa - transfery - to wykonywanie transakcji płatniczych i ta działalność jest już ściśle regulowana na mocy przepisów ustawy o usługach płatniczych.
- Na dziś, jeśli po wymianie pieniądze nie mają wrócić do mnie, a chcę je dalej gdzieś wysłać, to jest to już usługa płatnicza. Najprostszy case: mam kredyt frankowy, wpłaciłem pieniądze do kantoru walutowego i po przewalutowaniu chcę, żeby franki zostały wysłane na rachunek spłaty kredytu w moim banku. Ten element to zasadniczo wykonywanie usługi płatniczej, którą może świadczyć tylko dostawca usług płatniczych. W przypadku serwisu Cinkciarz.pl była to spółka Conotoxia, której agentem była spółka Cinkciarz - dodaje.
KNF cofnęła Conotoxii zezwolenie na świadczenie usług płatniczych w charakterze krajowej instytucji płatniczej. Jak podawał Interii rzecznik prasowy Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego, zidentyfikowane zostały "rażące nieprawidłowości w tym obszarze: środki były nieodpowiednio chronione, a działalność ta była prowadzona niezgodnie z ustawą o usługach płatniczych". Cinkciarz natomiast twierdzi, że "powodem cofnięcia zezwolenia były nie tyle jej naruszenia, ile zmiana podejścia Komisji, która przez lata nie zgłaszała zastrzeżeń do sposobu przechowywania środków klientów".
Cinkciarz.pl. Na zablokowanych kontach brakuje pieniędzy
- To, co wiemy na pewno to to, że teraz wykonywanie transakcji płatniczych nie jest możliwe, chyba że spółka Cinkciarz nawiąże w tym celu współpracę z innym dostawcą usług płatniczych. Natomiast nominalnie w dalszym ciągu spółka Cinkciarz może prowadzić usługi wymiany walut online. W obecnych realiach prawnych, serwis Cinkciarz formalnie może zatem funkcjonować bez zmian w zakresie czystej wymiany walut - komentuje dr Krzysztof Korus.
Poszkodowani są klienci - ich sytuację opisywaliśmy już w Interii. Prokuratura Regionalna w Poznaniu prowadzi postępowanie w sprawie doprowadzenia klientów spółki Cinkciarz.pl do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. Pod koniec grudnia zdecydowała o zablokowaniu łącznie 328 rachunków bankowych firmy świadczącej usługi internetowej wymiany walut. Śledczy ustalają saldo pieniędzy zgromadzonych na wszystkich zablokowanych rachunkach. W środę rzeczniczka prokuratury poinformowała, że szacowana kwota "nie pokrywa całości zgłoszonych dotychczas przez pokrzywdzonych roszczeń".
Firma Cinkciarz w komunikacie opublikowanym w czwartek wskazuje: "Trzy trwające postępowania sądowe opiewające łącznie na ok. 100 mln zł są w toku już od kilku lat. Nawet potencjalne częściowe rozstrzygnięcie na korzyść firmy będzie oznaczać przychód znacznie wyższy niż wszelkie zgłaszane roszczenia ze strony użytkowników.
Kolejne pozwy są w trakcie przygotowania: Opieramy je na solidnych podstawach prawnych i merytorycznych, co znacząco zwiększa łączną wartość należną spółce. Kwoty, których dochodzimy, także wielokrotnie przewyższają wszelkie zaległości wobec klientów". W ocenie firmy "śledztwo prowadzone przez prokuraturę w Poznaniu to w istocie badanie skutków decyzji Komisji Nadzoru Finansowego oraz klasyczne poszukiwanie 'kozła ofiarnego'".
Cinkciarz.pl: Powstaje nowy bank. Czy na pewno?
Cinkciarz.pl teraz informuje, że powstaje nowy bank. - Ofensywa komunikacyjna jest często stosowana w zarządzaniu kryzysowym - komentuje dr Krzysztof Korus.
Czysto teoretycznie, o tym, jak przebiega taki proces, ekspert mówi tak: - Cała procedura uzyskania licencji bankowej od dnia złożenia wniosku do właściwego regulatora trwa od dwóch do nawet trzech lat. Możemy domniemywać, że grupa Cinkciarz takiego wniosku jeszcze nie złożyła. Urząd Komisji Nadzoru Finansowego niedawno wprost potwierdził, że taki wniosek nie jest procedowany.
Potrzebne są też duże pieniądze. - Trzeba mieć minimum 5 mln euro kapitału. Minimum, a tak naprawdę znacznie więcej. Koszty uruchomienia banku są gigantyczne - dodaje prawnik.
Jest też kwestia sytuacji prawnej firmy, która bank chce założyć: - Toczące się przeciwko takiej firmie postępowania mogą stanowić tak zwaną negatywną przesłankę rękojmiową. Dawanie rękojmi stabilnego i ostrożnego prowadzenia regulowanej instytucji finansowej jest warunkiem otrzymania licencji w legislacji unijnej i krajowej.
Licencja bankowa w innym kraju i "paszportowanie"
Skoro KNF twierdzi, że w Polsce Cinkciarz nie próbuje uzyskać licencji bankowej, czy spółka może próbować to zrobić w innym europejskim kraju? - Jest to możliwe. Co więcej, gdyby się to udało, Cinkciarz może następnie działać w Polsce na zasadzie tzw. paszportu europejskiego. Idea jest następująca: każda instytucja finansowa regulowana przez prawo unijne, która w jakimkolwiek kraju Europejskiego Obszaru Gospodarczego ma licencję lokalnego organu nadzoru, może zacząć świadczyć usługi w innym kraju unijnym bez konieczności uzyskiwania kolejnej licencji w tym kraju - mówi dr Krzysztof Korus.
Oczywiście to nie działa w ten sposób, że w jakimś kraju instytucja uzyskuje licencję, a następnie nie prowadzi żadnej działalności w tym kraju i funkcjonuje tylko na innych rynkach. - W postępowaniu należy wykazać, że w kraju, w którym instytucja ubiega się o licencję, będzie realnie prowadzona podstawowa działalność. Oznacza to stworzenie lokalnych zespołów i kierowanie swojej oferty zasadniczej także do kraju licencji. Organy nadzoru krajów unijnych są bardzo wrażliwe na tym punkcie.
- Zatem, jeżeli Cinkciarz chciałby prowadzić w Polsce działalność bankową na zasadzie paszportowanej licencji, musi mieć pomysł na poważne prowadzenie działalności w kraju, w którym chce uzyskać licencję bankową. Innymi słowy potrzebny jest solidny biznesplan na działalność w kraju licencji - dodaje nasz rozmówca.
Spółka powinna też, tak jak wcześniej wspomniał prawnik, przygotować się na to, że taka procedura trwa lata, musi też mieć pieniądze, aby o licencję bankową się starać. Pozostaje jeszcze kwestia rękojmi. - Spółka musiałaby przekonać organ nadzoru w innym kraju, że to, co się wydarzyło w Polsce nie wpływa na rękojmię, że całość była incydentem i w tej kwestii nie można niczego zarzucić udziałowcom czy kierownictwu. Będzie to bardzo trudne póki nie skończą się właściwe postępowania w Polsce - komentuje dr Krzysztof Korus.
Próbowaliśmy dowiedzieć się, czy firma rozpoczęła już procedurę uzyskania licencji bankowej i w którym kraju UE to robi. Niestety w komentarzu przesłanym nam przez zarząd Cinkciarz.pl nie padła ta informacja. "Szykujemy dokumentację do uzyskania licencji bankowej na terenie Unii Europejskiej. Decyzja o przekształceniu Cinkciarz.pl w spółkę akcyjną także została już podjęta" - czytamy. Jak się dowiadujemy, spółka prowadzi też "zaawansowane rozmowy z międzynarodowymi funduszami inwestycyjnymi w celu uzyskania wsparcia, które umożliwiłoby dalszy rozwój".
Klienci Cinkciarz.pl mają problem. Czy utworzenie banku ich ratuje?
Obecni klienci Cinkciarza komentują zapowiedź spółki o powstawaniu banku. Niektórzy twierdzą, że dzięki temu uda im się odzyskać pieniądze, które próbowali przewalutować.
Dr Krzysztof Korus komentuje: - To niezależne wątki.
- Nawet, gdyby powstał ten bank, to pieniądze obecnych klientów grupy Cinkciarz nie przejdą do niego samoistnie. Ja jako klient musiałbym z własnej inicjatywy lub w odpowiedzi na jakąś akcję Cinkciarza te pieniądze tam przekierować. Można sobie wyobrazić zaoferowanie przez grupę Cinkciarz motywatorów do zamiany roszczeń klientów z tytułu wymiany walut na depozyty w nowym banku, ale jest to operacja bardzo trudna zarówno regulacyjnie, cywilnoprawnie jak i podatkowo.
Na koniec wskazuje: - Gdyby ktoś z obecnych klientów zastanawiał się, czy utworzenie banku przez grupę Cinkciarz jest dla niego dobre czy złe to jest dobre w tym znaczeniu, że w dłuższej perspektywie może pozwolić pokryć roszczenia użytkowników. Powiedzmy, że jest sukces, powstaje bank, grupa Cinkciarz jako udziałowiec banku uzyskuje wysokie dywidendy z działalności bankowej. Z tych pieniędzy może pokryć długi wobec użytkowników serwisu Cinkciarz. Niemniej w obecnych czasach uplasowanie na rynku nowego banku jest bardzo trudne, a pierwsza dywidenda nadchodzi po wielu latach.