Pan Dariusz zaczyna dzień od sprawdzenia swojego rachunku bankowego. Chce wiedzieć, czy wpłynęły już pieniądze, których przelanie zlecił z konta na Cinkciarz.pl pod koniec października. Status tych transakcji wciąż się nie zmienił. "W realizacji". - Tata tylko o tym mówi i bardzo się tym przejmuje. Martwię się też ja. To były oszczędności jego życia, jakieś zabezpieczenie na emeryturę zarówno jego, jak i mamy - mówi Interii córka 62-letniego mężczyzny. I przyznaje: - On jest załamany. Kwota, o której mówimy, to ponad 200 tys. zł. Cinkciarz nie wykonuje zleconych przelewów. "Zostałem z niczym" 62-latek konto na Cinkciarz.pl ma od blisko ośmiu lat. Na początku korzystał z niego, mając kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich - wpłacał złotówki i zamieniał je na właściwą walutę. Zobowiązanie udało się szczęśliwie spłacić. - Kursy na tej platformie nadal były zachęcające, kiedy porównywałem je do kantorów stacjonarnych. Postanowiłem więc nie zamykać konta na Cinkciarzu. Lokowałem tam razem z żoną oszczędności. To były pieniądze na "czarną godzinę" - mówi pan Dariusz w rozmowie z Interią. Sukcesywnie, przez lata, wpłacał na swoje konto różne kwoty w złotówkach, a następnie dokonywał przewalutowania na dolary i franki szwajcarskie. Uzbierał 20 tys. dolarów i 30 tys. franków. - Zawsze byłem zadowolony z tych usług. Przelewy były realizowane w ciągu jednego, dwóch dni. Kontakt z infolinią zawsze był bezproblemowy - przyznaje mężczyzna. Wszystko zmieniło się pod koniec października. Do pana Dariusza dotarły sygnały o tym, że coś dzieje się z Cinkciarzem. Trafił w mediach społecznościowych na grupę poszkodowanych. Przestraszył się, że może stracić swoje oszczędności. Przewalutował więc dolary i franki, a później zlecił dwa przelewy - jeden na kwotę 80 324 zł, drugi 138 103 zł. - Łącznie to 218 427 zł. Pieniądze nie trafiły jeszcze na konto bankowe, nie mam do nich dostępu. Zostałem z niczym - dodaje mężczyzna. Kilka dni później w telewizji wyemitowano materiał o kantorze internetowym Cinkciarz.pl. Tej nocy nie zmrużył oka. Rodzina robi, co może. Cinkciarz twierdzi, że wszystkie transakcje zostaną zrealizowane - Czekam już ponad miesiąc na swoje pieniądze, nie mam żadnej informacji zwrotnej. Jestem tak psychicznie zbity, że brak mi aż słów. To jest koszmar, skandal. Ja mam wizję, że ani złotówki z tego nie odzyskam - mówi jeszcze 62-latek. Pan Dariusz wielokrotnie próbował dodzwonić się na infolinię Cinkciarza, niestety skutecznie zniechęcał go czas oczekiwania na odebranie połączenia przez konsultanta, który w kumulacyjnym momencie sięgał dwóch godzin. - Zobaczyłem w social mediach, że Prokuratura Okręgowa w Poznaniu zajmuje się sprawą (PK powołała w Prokuraturze Regionalnej w Poznaniu zespół do prowadzenia śledztwa dotyczącego działalności internetowego serwisu wymiany walut Cinkciarz.pl - przyp. red.). Napisałem do nich 13 listopada i zgłosiłem przywłaszczenie środków finansowych w kwocie 218 427 zł - informuje pan Dariusz. Złożył też reklamację za pomocą dostępnego na stronie Cinkciarz.pl formularza. Co więcej, za pośrednictwem swojego pełnomocnika wysłał firmie przedsądowe wezwanie do zapłaty. To zostało odebrane, jednak dalszej reakcji brak. Cinkciarz.pl pytany o sprawę pana Dariusza odpowiedział Interii: "Zapewniamy, że wszystkie transakcje wymiany walut na Cinkciarz.pl zostaną zrealizowane. Bardzo przepraszamy wszystkich klientów, w tym pana Dariusza, za opóźnienia. Nieustannie pracujemy nad tym, aby przywrócić pełną funkcjonalność." Propozycja ugody. "To są chyba żarty" Pan Dariusz po tym, jak skontaktowaliśmy się z Cinkciarzem, otrzymał od firmy propozycję ugody, a właściwie dwóch ugód, osobno na każdą z transakcji. Jak czytamy, miałby zgodzić się na to, by przez ponad rok - 12 lub 18 miesięcy - nie dochodzić swoich roszczeń ani nie podejmować jakichkolwiek czynności zmierzających do wcześniejszego zwrotu zobowiązania, a firma po tym czasie wypłaci zadłużenie powiększone o 19,25 proc. w skali roku. - To są chyba żarty. Nie jestem tym zainteresowany. Odpisałem im, że nie zgadzam się na zaproponowane warunki, ale jeśli w ciągu tygodnia otrzymam środki z większej transakcji, mogę rozważyć ugodę dotyczącą środków z drugiej, mniejszej transakcji. Niestety żadnych pieniędzy nadal nie otrzymałem - komentuje mężczyzna. Rodzina nie wie, co jeszcze może w tej sprawie zrobić. - Oczywiście moglibyśmy pójść do sądu, ale to się wiąże z kosztami. Jeśli jednak do końca roku nic się nie zmieni, obierzemy tę ścieżkę - mówi córka mężczyzny. Cinkciarz.pl: Okres realizacji ugody znacznie krótszy niż postępowanie sądowe Kontaktowaliśmy się ponownie z firmą Cinkciarz.pl. Znów spytaliśmy jaki jest przybliżony termin, w którym pan Dariusz może spodziewać się wykonania zleconych przelewów. Dopytaliśmy też o propozycję ugody. W odpowiedzi otrzymaliśmy odpowiedź tylko na drugie pytanie. "W przestrzeni publicznej regularnie pojawiają się wypowiedzi prawników reprezentujących kancelarie prawne, które uruchomiły specjalne linie produktowe mające rzekomo gwarantować szybkie odzyskanie pieniędzy. Zwracamy uwagę, że w rzeczywistości skutek wynajęcia tych kancelarii może być odwrotny: zamiast ułatwić odblokowanie środków, znacząco je utrudni" - informuje Interię Cinkciarz.pl. I dodaje, że "korzystniejsze wydaje się zawarcie ugody". "Podpisanie jej oznacza uznanie długu, co znacząco poprawia sytuację procesową klienta w przypadku ewentualnej późniejszej decyzji o wystąpieniu na drogą sądową. Ponadto ugoda przewiduje wyższe niż ustawowe odsetki za okres oczekiwania, co stanowi dodatkowe zabezpieczenie interesów klientów. Nie ulega też wątpliwości, że okres realizacji ugody jest znacznie krótszy niż średni czas trwania postępowania sądowego do uzyskania prawomocnego wyroku" - podsumowuje zespół serwisu. Ponowiliśmy po raz kolejny pytanie dotyczące terminu wypłaty środków. Czekamy na odpowiedź. Co się dzieje z Cinkciarzem? Klienci popularnego kantoru internetowego Cinkciarz.pl od września zgłaszają problemy z opóźnieniami w realizacji transakcji. Wiele osób jest w sytuacji takiej jak pan Dariusz i czeka na zwrot pieniędzy. Komisja Nadzoru Finansowego jednogłośnie zdecydowała w październiku o cofnięciu zezwolenia na świadczenie przez spółkę powiązaną z Cinkciarzem - Conotoxia sp. z o.o. - usług płatniczych w charakterze krajowej instytucji płatniczej. Cinkciarz.pl może nadal świadczyć usługi w zakresie wymiany walut, ale nie będzie miał możliwości oferować usługi transferu środków do innego odbiorcy. Cinkciarz.pl w swoich oświadczeniach oskarża banki o blokowanie środków, co ma wpływać na obecne opóźnienia. "Od początku działalności Cinkciarz.pl (2010 r.) banki systematycznie i celowo blokowały środki finansowe naszej spółki, przetrzymując ponad 1,4 miliarda złotych w różnych walutach, takich jak euro, dolary i funty brytyjskie. Tego typu działania miały bezpośredni, negatywny wpływ na funkcjonowanie naszej firmy, zakłócając świadczenie usług i godząc w jakość obsługi klienta. Odmowy i opóźnienia banków w realizacji transakcji uderzały w płynność finansową Cinkciarz.pl i podważały zasady uczciwej konkurencji na polskim rynku finansowym" - wskazuje firma. W ocenie Cinkciarza "odmowa finansowania kapitału obrotowego i inwestycyjnego, jaką otrzymywaliśmy ze strony banków, tylko potwierdza, że ich działania były wymierzone w stabilność naszej firmy i miały na celu zniszczenie konkurencji".