Kaczyński: Chłopcy się bawili zapałkami i w końcu podpalili lont
- To nie chodzi o relacje między Tuskiem a mną, to jest kwestia odpowiedzialności za państwo i odpowiedzialności za wielką tragedię. W tym przynajmniej znaczeniu, że doszło do bardzo poważnych zaniedbań i do sytuacji, w której bezpieczeństwo prezydenta i sam prezydent był stawiany w pozycji człowieka, którego kompetencje się kwestionuje, i którego kompetencje się lekceważy w sposób zaplanowany - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie udzielonym Superstacji.
Głównym tematem rozmowy była katastrofa smoleńska, postać Lecha Kaczyńskiego, a także prywatne życie Jarosława Kaczyńskiego.
- Gdyby nie rozdzielono wizyt, to do tragedii by nie doszło. Ten lot z Tuskiem był jednak nieporównanie lepiej przygotowany, zabezpieczony - mówił prezes PiS. - To był element fatalnej, niszczącej, antypaństwowej polityki, która nie powinna mieć miejsca, a która była stosowana. Ta tragedia była ostatecznym efektem tego, co się stało. Jeszcze w kampanii prezydenckiej w 2010 roku powiedziałem, że chłopcy się bawili zapałkami i w końcu podpalili lont - mówił Kaczyński.
Prezes PiS był gościem programu "Polska w kawałkach" Grzegorza Jankowskiego. W rozmowie pojawiało się dużo oskarżeń wobec Donalda Tuska.
- Ze względów proceduralnych prezydent jest zawsze numerem pierwszym. Tusk nie uznawał tego w stosunku do mojego brata, skądinąd mam pewne obawy, że nie bardzo to uznawał także w stosunku do prezydenta Komorowskiego. Krótko mówiąc, mogło tam dojść do jakichś zgrzytów, przecież wiadomo, że Putin był bardzo niechętnie nastawiony do mojego brata, a dużo pozytywniej do Tuska - mówił Kaczyński.
"Myślałem, że będzie spokojniej"
- Byłem przekonany, że jak przejmiemy władzę, to będzie troszkę spokojniej i będę miał troszkę więcej czasu, żeby coś poczytać i tak normalniej żyć - mówił prezes Kaczyński.
Szef PiS opowiadał też o tym, jak wygląda jego dziań pracy. Tutaj padła, słynna już, wypowiedź na temat "ujeżdżania byków", o której pisaliśmy TUTAJ.