Jarosław Sellin: Trzeba znać swoje miejsce w szeregu
- Chciałbym, żeby koalicja trwała. Trudno sobie wyobrazić w tym układzie parlamentarnym, który wyłonił się niecały rok temu, inną koalicję efektywnie zarządzającą Polską - mówi Interii wiceminister kultury i poseł PiS Jarosław Sellin. - Jednocześnie trzeba też znać swoje miejsce w szeregu - wskazuje posłom Solidarnej Polski.
Łukasz Szpyrka, Interia: Zbigniew Ziobro rozmawia z Jarosławem Kaczyńskim, by nie wypaść z koalicji rządzącej. Jaka dziś jest jego pozycja negocjacyjna?
Jarosław Sellin: - Współpracowaliśmy razem pięć lat. Jego pozycja negocjacyjna jest taka: kontynuujmy współpracę, bo ona była dobra. Zrobiliśmy wspólnie najlepszy wynik wyborczy w historii naszej 30-letniej demokracji, więc warto to kontynuować. Jednocześnie trzeba też znać swoje miejsce w szeregu. Umieć określić swój potencjał względem potencjału ugrupowania dominującego.
Z czego wziął się ten kryzys?
- Po raz pierwszy od pięciu lat, w istotnych sprawach, nie mówimy jednym głosem. A na jednej z tych dwóch ustaw bardzo zależało Jarosławowi Kaczyńskiemu i trzeba było to uszanować. On jest liderem, który doprowadził do zjednoczenia prawicy i siedmiu zwycięstw wyborczych z rzędu. Od ćwierć wieku mówił o tym, że zależy mu na ustawie o dobrostanie zwierząt i lepszej ich ochronie. Każdy, kto go zna, powinien to uszanować. Lider też ma swoje polityczne marzenia i zasługuje na to, żeby mu pomóc w ich realizacji, a nie stawać okoniem.
- W drugiej ustawie, związanej z działaniem w sytuacji pandemicznej, również był opór, zupełnie dla nas niezrozumiały. Jeśli w dwóch takich sprawach następuje opór, to zerwanie koalicji nastąpiło przez tych, którzy zdecydowali, że będą głosowali inaczej niż cały klub. A to rzecz, która zdarzyła się pierwszy raz od pięciu lat.
Mówi pan o zerwanej koalicji, ale poza takimi wypowiedziami nic za tym nie idzie.
- Formalnie jesteśmy w koalicji, bo przecież mamy rząd, ministrów. Faktycznie i praktycznie jednak można powiedzieć, że koalicja została zerwana przez tych, którzy głosowali wbrew dyscyplinie klubowej. Przypominam, że tworzymy jeden klub a nie trzy, nazywa się Prawo i Sprawiedliwość, nie inaczej.
Kłopotem jest lojalność?
- W tym konkretnym przypadku kłopotem jest lojalność. Natomiast nie generalnie, bo ci politycy deklarują, że są oddani liderowi.
Trudniej teraz będzie usiąść do negocjacyjnego stołu w sprawie nowej umowy koalicyjnej?
- Negocjacji teraz nie ma. Zgodnie z tym, co Jarosław Gowin mówił dwa dni temu, z jego partią wszystko było ustalone w 100 proc. i w 90 proc. z partią Zbigniewa Ziobry. Byliśmy blisko, ale te wydarzenia piątkowe doprowadziły do zerwania tych negocjacji i ich teraz nie ma.
Z jakiego poziomu wystartują nowe negocjacje w sprawie umowy koalicyjnej. Wszystko zaczyna się od początku?
- Na pewno do tamtych ustaleń można wrócić, ale w międzyczasie coś się wydarzyło, pojawiły się jakieś sondaże, które pokazały, kto jaki ma potencjał. Warto, żeby nasi mniejsi koalicjanci też brali to pod uwagę.
Jaka jest przyszłość tej koalicji?
- Chciałbym, żeby trwała. Trudno sobie wyobrazić w tym układzie parlamentarnym, który wyłonił się niecały rok temu, inną koalicję efektywnie zarządzającą Polską i wyprowadzającą ją z kryzysu gospodarczego, który nie z naszej winy nas dopadł. To najważniejsze zadanie przed naszymi politykami, a nie kłótnie, jaką kto ma pozycję. Wyborcy, z najlepszym poparciem w najnowszej historii, dali nam ten mandat i powinniśmy realizować go w tym układzie. Naprawdę, z tą dziwną, rozproszoną, niepozbieraną opozycją, trudno wyobrazić sobie inny układ koalicyjny.
Powiedział pan "chciałbym, żeby koalicja trwała" - to myślenie życzeniowe, czy tak podpowiada panu polityczne przeczucie?
- Po prostu chciałbym i wierzę, że do tego dojdzie. Bo to najważniejsze dla Polski, a nie to, która partia ma ważniejszą pozycję.
Rozmawiał Łukasz Szpyrka