Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Izraelscy naziści i skośnoocy hitlerowcy

Kilka tygodni temu świat śmiał się ze sprawy Micky'ego Mayona, neonazisty z USA powiązanego z Ku-Klux-Klanem. Otóż ten 32-letni neonazista ukrył się tam, gdzie tradycyjnie jest najciemniej: pod latarnią, czyli w Izraelu. Żeby było jeszcze ciemniej, skinhead Mayon zapuścił długie włosy, wąsy i brodę.

Mayon zdecydował się uciekać z rodzinnej Penyslwanii po tym, jak spalił samochód sędziemu, który prowadził jego sprawę. W Izraelu mył naczynia w barach, czasem pieniądze podsyłali mu rodzice. Poszukiwała go policja stanowa, federalna, wreszcie Interpol. Gdy sprawa się posypała, zaskoczeni byli wszyscy: od policji stanowej przez Interpol po izraelskie MSW i samego Mayona.

- Mayon uciekł tam, gdzie, jak myślał, nikt nie będzie go szukał - mówiła Sabine Haddad - rzeczniczka izraelskiego MSW

Naziści w Izraelu

/Archiwum

Nie bardzo wiadomo, jak wyglądały przemyślenia Mayona na temat Żydów i Izraela podczas jego dwuletniego pobytu w Tel-Awiwie. Czy miał żydowskich (lub arabskich) znajomych, czy czytał "Jerusalem Post", czy odwiedzali go koledzy z KKK, jak wyglądała jego izraelska codzienność, czy - być może - nawiązał kontakty z innymi skinheadami. Tak, tak - w Izraelu są bowiem skinheadzi.

Swastyki z importu

Są, są. Przyjechali z krajów dawnego ZSRR, przywiezieni przez rodziców, którzy przypomnieli sobie o żydowskim dziadku lub prababce, by wyemigrować do Izraela. Przypomnieli sobie, bądź sami stworzyli takiego papierowego dziadka bądź prababkę. W końcu na wybrzeżach Morza Śródziemnego bywa milej, niż w Irkucku, czy Tule.

Ich dzieci, które nie czują się związane z kulturą i spuścizną nowej ojczyzny golą głowy na łyso, deklarują się jako antysemici, hebrajski wtłaczają im w głowy w szkołach, ale w domach i między sobą rozmawiają po rosyjsku. Biją ortodoksyjnych Żydów. Jak donosiło BBC, atakują także homoseksualistów i... cudzoziemców, choć tutaj pojawia się pytanie: dlaczego bronią przed cudzoziemcami państwa, którego nienawidzą? I w którym sami są w gruncie rzeczy cudzoziemcami?

/AFP

Problem wyszedł na światło dzienne w 2006 roku, kiedy to religijni Żydzi, wybierając się rano do synagogi w mieście Petach Tikwa, natknęła się na narysowaną na podłodze swastykę. Myślano z początku, że to "pamiątka" pozostawiona przez arabską młodzież, ale policja szybko ustaliła, że chodzić może o neonazistów. Mało kto w to wtedy wierzył. Neonaziści w Izraelu?

/AFP

oprócz noży, materiałów wybuchowych i broni palnej - portrety Adolfa Hitlera, nazistowskie mundury, a także filmy, na których skini nagrywali swoje ataki.

Media uderzyły w najwyższe tony, opisywano znaczenie tatuaży aresztowanych, a ówczesny premier - Ehud Olmert - ogłosił ze smutkiem, że "państwo zawiodło w swojej misji edukacyjnej". Wielu Izraelczyków nawołuje do zmiany izraelskiego "Prawa o powrocie" - ustawy pozwalającej Żydom z całego świata osiedlać się w Izraelu i ubiegać się o jego obywatelstwo.

Narodowy socjalizm w jurtowisku

A spodziewalibyście się neonazistów w Mongolii? A jednak jak najbardziej są. Na zdjęciach znanego fotografa Jamesa Wassermana widzimy okraszone swastykami ulotki, antychińskie napisy na ścianach, a nawet na płocie okalającym jutrowisko w Ułan Bator.

W Ułan Bator działają trzy grupy, które przyjęły nie tylko neonazistowski sposób myślenia, ale i neonazistowskie atrybuty: choćby swastykę, czy hitlerowski salut. Grupy te wpisane zostały na listy mongolskich organizacji pozarządowych. Młodzi mongolscy neonaziści tatuują sobie hakenkrojce na piersiach i na ramionach ignorując fakt, że ze swoimi skośnymi oczami i miedzianą karnacją raczej nie zostaliby przyjęci na rozpłodowców Lebensbornu. Zagas Erdenebileg, szef grupy "Dayar Mongol" (organizacja odwołująca się do idei "wszechmongolskości"), opowiadał dziennikarzowi "Time'a" o tym, że Mongolia nie przetrwa, jeśli "krew Mongołów zmiesza się z krwią obcokrajowców", i że to "Dżyngis Chan natchnął Adolfa Hitlera". Na pytanie dziennikarza o jego stosunek do hitlerowskiego reżimu, który w pierwszej kolejności rozstrzeliwał radzieckich jeńców o mongolskich rysach, Erdenebileg odpowiada, że nie ma to znaczenia. - Działamy w ten sam sposób - twierdzi.

Wszechmongolskość

Nazistowska estetyka staje się modna. W Ułan Bator działa klub "Tse", którego wystrój nawiązuje do nazizmu. Na ścianach wiszą portrety Himmlera, Goebbelsa i Goeringa, w gablotach stoją manekiny ubrane w stroje SS, na płytkach podłogowych wyobrażone są swastyki.

Na zdjęciach Jamesa Wassermana Erdenebileg pozuje w tradycyjnym, mongolskim stroju i wojskowych, błyszczących butach. Nosi grzywkę, która powinna kojarzyć się dokładnie z tym, z kim się kojarzy. Shari Mingun-erden, przywódca Mongolskiej Unii Narodowej pręży do obiektywu pierś z wytatuowaną swastyką, ale odmawia pokazania twarzy.

- Nienawidzimy Wietnamczyków, Chińczyków i Koreańczyków - tłumaczy dziennikarzowi "UB Post", anglojęzycznemu dziennikowi z Ułan Bator. - Ponieważ przemycają ludzi, sprzedają narkotyki, zarabiają na prostytucji. Chińczycy są "podwójnie źli", bo "żenią się z mongolskimi kobietami, chcąc zasymilować mongolski naród".

Turkische Jugend

Mimo, że nazwa tej organizacji brzmi jak szyderczy żart, taka grupa naprawdę istnieje. Niewiele, co prawda, o nich wiadomo, oprócz tego, że liczy ledwie kilkuset członków. Podobnie wygląda sytuacja z Narodowo Socjalistycznym Ruchem Turków. Obie organizacje inspirują się nazizmem i są wrogo nastawione do przebywających w Turcji obcokrajowców i członków mniejszości etnicznych. Wzorem większości skrajnie nacjonalistycznych organizacji nienawidzą Żydów.

Biorąc jednak pod uwagę to, co użytkownicy neonazistowskich forów internetowych myślą na temat nie tylko muzułmańskich Turków, ale i choćby zislamizowanych przez nich Albańczyków czy Bośniaków - niełatwo wyobrazić sobie ich akceptację przez europejskich spadkobierców hitlerowskich idei.

W Iranie sytuacja jest już nieco inna.

Smagli Aryjczycy

Irańczycy to - jak wiadomo - Indoeuropejczycy. Wielu z nich, jako potomkom Ariów, nadużywanych i mielonych w każdą stronę przez nazistowską propagandę jako Aryjczycy, jeszcze przed drugą wojną światową podobała się retoryka niemieckich nazistów. Irańczycy - otoczeni przez wpływy rosyjskie i angielskie - w dużej części sympatyzowali z Niemcami podczas drugiej wojny światowej.

/Archiwum

Obecne irańskie partie narodowo - socjalistyczne to spadkobiercy nazistowskiej partii SUMKA założonej przez Davuda Monshizadecha, profesora iranistyki zafascynowanego Hitlerem, i naśladującego go (włącznie z fizycznym stylizowaniem się na Fuehrera: wiadomo, wąsik). Monshizadech, studiujący w nazistowskich Niemczech, został ranny w obronie Berlina przed wojskami radzieckimi.

Irańczycy, którzy nienawidzą Żydów, Arabów, i... muzułmanów

SUMKA założona została w latach 50-tych. Przejęła nazistowską symbolikę i ideologię, a w czasach szacha, popierała jego rządy. Obecnie istnieje organizacja, która również nosi nazwę SUMKA i - na swojej stronie internetowej - http://sumka.blogfa.com/ - deklaruje kontynuację tradycji Monshizadecha. W beznadziejnej angielszczyźnie autorzy strony podają podstawowe fakty na temat założyciela partii (.He was prof. in monich university ,& in world was in Berlin fighting injured. He was membered S.S .) i deklarują nienawiść "do Arabów, Żydów" i... muzułmanów.

Na stronie partii można przeczytać między innymi, że "partia SUMKA ma na celu zapewnienie przetrwania i rozwoju ludów irańskich, oraz stworzenie narodowo-socjalistcznego społeczeństwa opartego na szkole iranianizmu [może chodzić o irański nacjonalizm, autorzy strony nie podają wyjaśnienia tego terminu - przyp. aut.]. Nasza walka jest poświęceniem na rzecz naszej ojczyzny - Iranu, naszej rasy, rasy irańskiej (aryjskiej).

"Prawda na temat aryjskiej rasy"

W Iranie działa także Liga Aryjska, która ma na celu stworzenie "Wielkiego Iranu", obejmującego ziemie, na których mają istnieć wpływy irańskiej kultury i cywilizacji. Państwo to miałoby sięgać od Pakistanu poprzez Afganistan, Tadżykistan, Uzbekistan po Armenię, Azerbejdżan i turecki oraz iracki Kurdystan.

Na stronie internetowej partii - http://www.geocities.com/aryannews/ - przeczytać można między innymi o "prawdzie na temat aryjskiej rasy", gdzie autor o wiele mówiącym pseudonimie Xerxes Aryana desperacko próbują dowieść, że Irańczycy są "jednolitą rasą", "nie zmieszaną z Arabami i Mongołami". "Islam nie został Irańczykom narzucony siłą" - ergo: Irańczycy nie zostali przez Arabów upokorzeni, a "ich kobiety zgwałcone", tylko przyjęli go sami. "Nie mieszamy się z Semitami" - dumnie ogłaszają autorzy strony, przypominając, że znienawidzeni Arabowie to - podobnie jak Żydzi - lud semicki.

"Jesteśmy bardziej kaukascy, niż Europejczycy"

Autorzy "tłumaczą się" nawet ze stroju Irańczyków, który - według nich - nie ma nic wspólnego z ubiorem Arabów. Autorzy zarzucają Zachodowi podważanie aryjskiego pochodzenia Irańczyków i "sprowadzanie ich do tej samej ligi, co Arabów". Co do koloru skóry Irańczyków, nieco - eufemistycznie mówiąc - odbiegającego od nazistowskiego ideału różowolicych blondasków, autorzy również czują się w obowiązku wytłumaczyć. "Kolor skóry odpowiada środowisku naturalnemu" - donoszą autorzy - "Irańczycy zamieszkali na północy mają jasną karnację, a ci z południa - mają cerę brązowawą i opaloną z powodu gorąca i mocnego słońca", dodając, że "jedyni ciemnoskórzy ludzie w Iranie to członkowie semickich mniejszości".

"Światowe badania nad rasą" - piszą autorzy, nie zająknąwszy się, o jakie badania może chodzić - "dowodzą, że aryjscy Irańczycy są ludźmi rasy kaukaskiej w takim samym stopniu, co Europejczycy, o ile nawet nie bardziej". Bardziej o tyle, że to Irańczycy mają być "prawdziwymi Aryjczykami", a podpinanie się Europejczyków pod ich wielkość jest tylko "poszukiwaniem tożsamości". Europejczykom wypominane jest mieszanie ras, dekadencja, homoseksualizm itd., W tym punkcie Liga Aryjska zbliża się do poglądów radykalnych muzułmanów, ale wydaje się, że na panujący niepodzielnie w Iranie islam członkowie Ligi Aryjskiej nie patrzą szczególnie przychylnym okiem, odwołując się bardziej do "prawdziwych aryjskich religii".

Dodajmy, że wyznawanie teorii zakładających wyższość pewnych ras nad innymi jest w Iranie zakazane.

Skośnooki nazizm

W Japonii działa około 1000 skrajnie prawicowych grup, zwanych "Uyoku dantami". Są one "kończynami" japońskiego nacjonalizmu, którego korzenie sięgają głęboko w japońską historię. W pierwszej połowie XX wieku japoński nacjonalizm uzupełniony został przez faszystowskie i nazistowski idee płynące z Włoch i Niemiec.

Podczas II wojny światowej, kiedy to wiedzione przez mikada cesarstwo było sojusznikiem nazistowskich Niemiec, idee narodowo-socjalistyczne w Japonii miały się bardzo dobrze. Działająca w latach 40-tych Liga Narodowo-Socjalistyczna jest inspiracją dla Narodowo-Socjalistycznej Japońskiej Partii Robotników (której nazwa jest po prostu kopią nazwy NSDAP).

"Jesteśmy wyższą rasą"

W sferze ideowej nic tu nowego nie znajdziemy - wszechświatowe żydostwo i masoneria nie robi nic innego, tylko knuje, jak tu opleść siecią swoich brudnych interesów Kraj Wschodzącego Słońca. Postulowany system polityczno-gospodarczy to narodowy socjalizm podszyty militaryzmem. Partia gloryfikuje japońskich bohaterów II wojny światowej, sojusz z Hitlerem, a atak na Pearl Harbour wspomina z łezką w oku. Jeśli chodzi o kwestie etniczne - tu również nie ma zmiłuj. Chińczycy i Koreańczycy (szczególnie północni) występują w roli złych, choć czasem pojawiają się głosy nawołujące do "jedności ludów azjatyckich". Tutaj jednak Japończycy, jako lud, który bardzo trudno powiązać z jakimkolwiek innym ludem na świecie - są w dość smutny sposób osamotnieni (jak węgierscy naziści w Europie, którzy - byleby nie być kojarzeni z uralskimi ludami - próbują przypisać sobie każde możliwe pochodzenie, w tym - sumeryjskie). Przy ładowaniu strony NSJPR (WWW.nsjap.com) (a raczej NSJAP, jak skraca się partia) pojawia się komunikat: jesteśmy rasą wyższą.

Japończycy do tej pory nie uporali się do końca z wojenną przeszłością, a szczególnie na to wyczuleni Chińczycy i Koreańczycy co rusz zwracają światu uwagę na japońską niezręczność w sprawach wojennej historii. Japońskie książki do historii pełne są kontrowersyjnych stwierdzeń, których nie mogą zaakceptować Chińczycy ani Koreańczycy.

Ziemowit Szczerek

INTERIA.PL

Zobacz także