Związkowcy zapowiedzieli protest w środę, po fiasku rozmów w sprawie wielkości tegorocznego funduszu płac w Polskiej Grupie Górniczej. Domagają się rekompensaty pieniężnej za przepracowane od września do grudnia weekendy oraz wzrostu średniego wynagrodzenia brutto z obecnych 7829 zł do 8200 zł. Bogusław Hutek, szef "Solidarności" w PGG i jednocześnie przewodniczący całej górniczej "S" o powodach planowanego strajku tydzień temu mówił w wywiadzie dla Interii Biznes. Bogusław Hutek: Chcemy załatwić pieniądze dla pracowników PGG Jak tłumaczył na konferencji prasowej we wtorek rano Hutek, strajk dotyczy właśnie wypłaty rekompensat dla pracowników PGG, którzy od września i sierpnia "pracują w soboty i niedzielę, żeby dać temu krajowi więcej węgla". - Po drugie, chcemy ustalić średniówkę na przyszły rok, żeby inflacja, która dzisiaj bije rekordy 10 proc., nie spowodowała obniżki wynagrodzeń dla górników, a pewnie w dalszym etapie protestów, które będą, jeżeli zarząd, ani rząd, się nie obudzą, to będzie też mowa o umowie społecznej - podkreślił szef "S" w PGG. - Na dzisiaj chcemy załatwić pieniądze dla pracowników PGG, którzy pracowali w nadgodzinach, w soboty - dodał Hutek. Szef "Solidarności" w PGG: To nie górnicy są odpowiedzialni za brak węgla Związkowiec dodał, że górników dziwi "opór ze strony zarządu", gdyż środki, które miałyby pójść na wypłatę rekompensat, "to jest dwudniowa sprzedaż PGG". - To tej firmy nie wywróci - podkreślił. Hutek zaapelował do dziennikarzy, aby ci zwrócili się do PGG, żeby spółka udostępniła im korespondencję z 2020 r. i 2021 r. (między PGG a spółkami energetycznymi). - To się państwo dowiecie, kto jest odpowiedzialny za to, że jest brak węgla w tym kraju. Nie są odpowiedzialni górnicy, których się hejtuje, że znowu czegoś żądają. My niczego nie żądamy, my chcemy, aby ktoś doceniła naszą ciężką pracę. Bo dzisiaj jak wychodzą politycy i mówią, że dziękują innym górnikom, że Bełchatów i Turów dalej pracują, to zapominają, że 80 proc. tego prądu to jest dzisiaj z węgla kamiennego, to jest najtańszy prąd w Europie - dodał działacz. Związkowcy: Mamy wyjechać ze Śląska? Związkowiec zwrócił się do też polityków. - Chciałem zapytać polityków, posłów, gdzie się pochowali, gdzie oni są? Jak była podpisywana umowa społeczna, to przyszli się wszyscy ogrzać. A gdzie dzisiaj walczą o miejsca pracy na Śląsku, gdzie są? - mówił. - Szybkie odejście od węgla spowoduje, że będzie brakować 300-400 miejsca pracy na Śląsku. Gdzie miejsca pracy dla naszych dzieci, wnuków? Mamy wyjechać ze Śląska? - tłumaczył dalej Hutek. - Kolejna odsłona to są hasła polityków z Unii Europejskiej, że dzisiaj chce się uznać gaz ziemnym i atom za zielone paliwo, a co z technologiami węglowymi, które są zielone? Bo są takie technologie, stosuje je m.in. Japonia. Chyba nikt nie powie, że Japończycy to jest głupi naród - dodał.