Insp. Marek Dyjasz powiedział, że sposób, w jaki Jacek Jaworek odebrał sobie życie poprzez strzał w tył głowy i dobór miejsca, w którym został znaleziony, "nie był wybrany przypadkowo". - Tak zakamuflował swoje działania, tak zamataczył, że jeszcze po jego śmierci mamy wiele pytań, na które nie ma odpowiedzi - dodał. Były dyrektor Biura Kryminalnego KGP na pytanie o to, jak często samobójcy decydują się na strzał w tył głowy odpowiedział: "bardzo rzadko". Sprawa Jacka Jaworka. Inspektor o jego śmierci: Nie spotkałem się z takim przypadkiem - Przez 30 lat pracy w policji nie spotkałem się z takim przypadkiem. Bywały, słyszałem o nich, natomiast sam nigdy nie miałem takiego przypadku. Jaworek troszeczkę tak jakby zabawił się z organami ścigania: "To jeszcze wam utrudnię na koniec, pogłówcie się, czy czasami ktoś nie pozbawił mnie życia" - zaznaczył. Analizując błędy, czy niedopatrzenia policji, które pozwoliły Jackowi Jaworkowi wymknąć się z obławy i pozostać nieuchwytnym na początku poszukiwań w 2021 r. insp. Dyjasz podkreślił, że pomimo blokady dróg i szeroko zakrojonych poszukiwań terenowych z użyciem śmigłowców, dronów oraz psów tropiących "ewidentnie pozwolono mu się wymknąć". - To kładzie się cieniem na czynnościach policyjnych w pierwszych 48 godzinach, które są najważniejsze - ocenił. Były dyrektor Biura Kryminalnego KGP, wymieniając kolejne czynniki, które pozwoliły Jaworkowi pozostać do samego końca nieuchwytnym przypuszcza, że być może źle zdiagnozowano krąg osób, które mogły pomagać mężczyźnie. Ocenił, że poszukiwanemu musiała pomagać co najmniej jedna osoba, na co wskazuje fakt, że w chwili samobójstwa nie był zaniedbany, miał czysty i schludny wygląd, nie był wychudzony, co wskazuje na dobre odżywianie. - Mam nadzieję, że prokuratura do tego dojdzie i ustali, kto mu pomagał i zobaczymy dalszą część spektaklu, który Jaworek nam zafundował - powiedział. Jacek Jaworek nie żyje. Poszukiwania trwały trzy lata 19 lipca w Dąbrowie Zielonej, miejscowości położonej niespełna pięć kilometrów od wsi Borowce, znaleziono ciało mężczyzny z raną postrzałową głowy. Od samego początku pojawiły się spekulacje, iż ciało może należeć do Jacka Jaworka. Wątpliwości rozwiały wyniki badań DNA, o których w czwartek poinformowała częstochowska prokuratura. - Ustalono, że zwłoki mężczyzny ujawnione 19 lipca w Dąbrowie Zielonej są zwłokami poszukiwanego Jacka Jaworka podejrzanego o potrójne zabójstwo w miejscowości Borowce w 2021 roku - przekazał prokurator Tomasz Ozimek. Dodał też, że wyjaśniany jest ewentualny udział osób trzecich w śmierci mężczyzny. Dotychczasowe dowody na to nie wskazują - wskazał Ozimek. Poszukiwania Jacka Jaworka trwały od ponad trzech lat. W nocy z 9 na 10 lipca 2021 roku mężczyzna zabił 44-letniego brata, jego 44-letnią żonę i ich 17-letniego syna. Wszyscy zostali zastrzeleni z broni palnej. Zdołał się uratować tylko młodszy syn małżeństwa - 13-latek, który ukrył się przed mężczyzną. Jaworek w chwili popełnienia zbrodni mieszkał z rodziną w jednym domu. Za mężczyzną wydano list gończy, Europejski Nakaz Aresztowania oraz czerwoną notę Interpolu. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!