"W rejon zalewiska przetransportowano dwie pompy" - zakomunikowała we wtorek rano na Twitterze spółka. W poniedziałek wieczorem prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Tomasz Cudny informował, że zadaniem ratowników zjeżdżających pod ziemię, jest m.in. budowa tzw. lutniociągu. Doprowadza on powietrze. Umożliwia to przewietrzenie wyrobiska i posuwanie się naprzód ratowników. Drugim zadaniem jest odwodnienie fragmentu wyrobiska. Jego ostatni odcinek, 55-metrowy, jest zatopiony. Cudny powiedział, że ratownicy zjechali pod ziemię ze sprzętem do lokalizacji nadajników, które są zamontowane w lampach górniczych. JSW oznajmiła wczoraj wieczorem, ze lokalizator wskazał, iż lampy górników znajdują się w zalewisku, w odległości od 12 do 15 m od ostatniej zabudowanej lutni, 56 metrów od czoła przodka. Prezes Tomasz Cudny mówił, że odebrano cztery sygnały. Dwa praktycznie nakładają się na siebie. Spółka podała, że według obliczeń, w wyrobisku nagromadziło się ponad 500 m sześc. wody. Kopalnia Zofiówka. Tragiczny w skutkach wstrząs W sobotę ok. godz. 3.40 w chodniku robót przygotowawczych w pokładzie 412 na poziomie 900 m kopalni Zofiówka doszło do wstrząsu. W jego rejonie było 52 pracowników; 42 wyszło o własnych siłach. Wstrząsowi towarzyszył wypływ metanu, nie doszło jednak do zapalenia ani wybuchu tego gazu. Do zdarzenia doszło podczas drążenia wyrobiska i wiercenia długich otworów strzałowych. Grupę czterech z dziesięciu poszukiwanych górników znaleziono w sobotę wieczorem ok. 220 metrów od czoła przodka, nie dawali oznak życia. Lekarz wkrótce potwierdził ich zgon. W poniedziałek rano ratownicy dotarli do dwóch kolejnych pracowników, także już nieżyjących.