"Proszę o wywieszenie w gablotach informacyjnych plakatu Inicjatywy 'Zranieni w Kościele' oraz przekazanie w ogłoszeniach duszpasterskich informacji o numerze telefonu i terminie dyżuru" - napisał do wszystkich proboszczów w Polsce abp Wojciech Polak, delegat KEP ds. ochrony dzieci i młodzieży. Chodzi o plakaty rozesłane do wszystkich rzymsko- i greckokatolickich parafii w Polsce. Jest na nich informacja o telefonie wsparcia dla osób, które doświadczyły przemocy seksualnej od ludzi Kościoła (plakat publikujemy poniżej). Koszt wydrukowania i wysłania plakatów sfinansowała powołana przez episkopat Fundacja Świętego Józefa. Jak informuje serwis "Więź", 13 maja przesyłki zostały wysłane do kurii, stamtąd mają być rozsyłane do parafii. Prymas jedno, Radio Maryja drugie W związku z tą akcją do proboszczów specjalny list wystosował prymas Polski abp Wojciech Polak, który pełni rolę delegata KEP do spraw ochrony dzieci i młodzieży. Prosi w nim o wywieszenie plakatu w gablotach, przekazanie informacji o możliwości uzyskania wsparcia podczas ogłoszeń parafialnych i na stronach internetowych i w mediach społecznościowych parafii. "Każdy rodzaj pomocy w dotarciu do osób zranionych jest bezcenny" - argumentuje prymas. I tu wkraczają media związane z o. Tadeuszem Rydzykiem. Na łamach "Naszego Dziennika" i na antenie Radia Maryja Sławomir Jagodziński przekonuje, że "taka akcja plakatowania kościołów jest nie do przyjęcia". W jego opinii "sugeruje ona, że w każdej polskiej parafii mamy przestępcę i jest to przestępca najczęściej w sutannie". "Jest to prowokowanie całej sytuacji w taki sposób, żeby tylko i wyłącznie w kontekście Kościoła mówić o grzechach pedofilii" - uważa Jagodziński. Dziennikarz krytykuje też hasło "Zranieni w Kościele". Jak przekonuje, "Kościół nikogo nie krzywdzi", "to Kościół jest zraniony". "Odebrałem to jako atak" - Uważam, że media toruńskie niestety zupełnie nie rozumieją, co przeżywają osoby wykorzystane seksualnie przez księży. Nie słyszałem nigdy, by ktokolwiek ze zranionych pojawił się w mediach o Rydzyka. To symptomatyczne - komentuje w rozmowie z Interią Robert Wiktor Fidura-Porycki, w młodości wykorzystany seksualnie przez księdza, dziś członek Rady Fundacji Świętego Józefa. - [wspomniane publikacje] Odebrałem jako atak, zupełnie nieuprawniony, który bardzo mocno mnie dotknął - zauważa. - W samych plakatach nie ma nic, co sugerowałoby, że w każdej parafii jest przestępca w sutannie. To zwykła informacja: jeśli zostałeś zraniony, zadzwoń. Przecież tam jest mowa o uzyskaniu pomocy, a nie zgłoszeniu policji czy prokuraturze - mówi. Fidura-Porycki odniósł się też do krytyki nazwy "Zranieni w Kościele". - To prawda, że skrzywdzenie każdego członka Kościoła uderza w całą wspólnotę. Ale tu trzeba odpowiednio postawić akcent. Najczęściej mówimy o dzieciach i ludziach młodych, którzy zostali zranieni przez ludzi Kościoła o bardzo specjalnym statusie. Pasterzy, którym zaufali, a którzy okazali się oprawcami - mówi. - Zostałem zraniony w Kościele, bo to, co się wydarzyło, miało miejsce w Kościele i między wiernymi. A jeśli mamy mówić "Zraniony Kościół" to z zaznaczeniem, że sprawcą był duchowny, czyli "Kościół Zraniony przez Księży" - podkreśla. "Zranieni w Kościele" to inicjatywa zapoczątkowana przez warszawski Klub Inteligencji Katolickiej, Laboratorium "Więzi" i Fundację Pomocy Psychologicznej Pracownia Dialogu. Jej celem jest niesienie pomocy osobom wykorzystanym seksualnie przez ludzi Kościoła i ich bliskim. Pomoc można uzyskać pod numerem telefonu: 800 280 900 w każdy wtorek w godz. 19-22. Justyna Kaczmarczyk