Duchowny oskarżony jest o molestowanie seksualne dziewięciu dziewczynek. Podczas procesu przyznał się do winy. "Przyznaję, zrobiłem to" - miał powiedzieć w sądzie. W grudniu 2016 roku wychowawczyni jednej z piątych klas w Szkole Podstawowej nr 5 w Nowym Targu podczas lekcji dotyczącej pedofilii usłyszała od uczennicy, że rzeczy, o których mowa, robił z dziewczynkami katecheta. Ks. Mariusz W. miał dopuszczać się zarzucanych mu czynów podczas wycieczek szkolnych, ale także w czasie wyjazdów w góry, gdzie zabierał dzieci z parafii. Władze szkoły zawiadomiły prokuraturę, a ta rozpoczęła śledztwo. Po kilku tygodniach udowodniono, że ofiarą księdza padło dziewięć dziewczynek w wieku od dziewięciu do 12 lat. Do przestępstw miało dochodzić od czerwca 2014 roku do września 2016 roku. Księdza przeniesiono do innej parafii Zanim ujawniono szokujące informacje, po sześciu latach służby w Nowym Targu, duchownego przeniesiono do parafii Miłosierdzia Bożego przy os. Oficerskim w Krakowie. Zarzuty usłyszał w sierpniu ubiegłego roku. Za dopuszczenie się "innych czynności seksualnych na nieletnich" grozi mu od dwóch do 12 lat pozbawienia wolności. Ks. Mariusz W. na początku procesu nie przyznawał się do winy. Określał się mianem "duszpasterza dzieci i młodzieży".Duchownemu zabroniono nauczania katechezy w szkołach i innej pracy z dziećmi. Ciągle jednak przebywał w krakowskiej parafii, gdzie prowadził msze. Proboszcz Zygmunt Kosek w rozmowie z "Gazetą Krakowską" powiedział, że nie wierzy w winę księdza. Proces trwa Kilka dni temu ks. Mariusz W. w Sądzie Rejonowym w Nowym Sączu przyznał się do zarzucanych mu czynów. - To jednak nie kończy całego procesu - powiedział sędzia Bogdan Kija. Wyrok jeszcze nie zapadł.