Tych grup sondaże nie doszacowały. Seria zaskoczeń w USA
Skala zwycięstwa Donalda Trumpa zaskoczyła - mówią Interii amerykaniści. Ale to niejedyna kwestia wywołując zdziwienie. Republikanin zwiększył swoje poparcie w grupie czarnoskórych mężczyzn oraz Latynosów. Z kolei Kamala Harris wcale nie była tak popularnym wyborem kobiet, jak przypuszczano.
Donald Trump powróci do Białego Domu. Choć w ostatnich dniach kampanii sondaże wskazywały, że walka będzie niezwykle wyrównana, w ostatecznym rozrachunku kandydat republikanów zdecydowanie pokonał Kamalę Harris.
Amerykaniści, z którymi rozmawiamy, nie kryją zaskoczenia, że tak szybko poznaliśmy zwycięzcę wyborów prezydenckich w USA.
- Trendy wskazywały, że zwycięstwo Trumpa jest możliwe, natomiast zaskoczyła skala tego zwycięstwa. Wydawało się, że wyścig będzie wyrównany, różnice w kluczowych stanach niewielkie i na ostateczny rezultat przyjdzie nam długo czekać - mówi Interii Andrzej Kohut, amerykanista z Ośrodka Studiów Wschodnich.
- To nie jest zwycięstwo o mały włos, ale znaczna przewaga Trumpa. Powtarzałem, żeby nie patrzeć wyłącznie na sondaże, ale na tych, którzy zawodowo zajmują się oceną ryzyka - czyli bukmacherów. Oni co najmniej od miesiąca wskazywali, że większe szanse ma Donald Trump - zauważa dr hab. Jarosław Szczepański, amerykanista i politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Wyniki wyborów w USA. Donald Trump zyskał w dwóch grupach
Ekspresowe rozstrzygnięcie wyniku wyborów w USA nie jest jedynym z zaskoczeń. Uwagę zwraca fakt, że Donald Trump przekonał do siebie więcej czarnoskórych mężczyzn i Latynosów. Wydawało się, że wyborcy z tych mniejszości będą dość zgodnie stawiać na kandydatkę demokratów.
- To dla mnie zaskoczenie. Czarnoskóre kobiety dawały stuprocentowe zwycięstwo Kamali Harris, natomiast mężczyźni nie byli już tak zdeterminowani - mówi dr Jarosław Szczepański.
Andrzej Kohut wskazuje jednak, że jeszcze w kampanii ten trend rysował się w sondażach. - Trump znalazł sposób, żeby pozyskać część wyborców czarnoskórych, którzy wcześniej głosowali na demokratów - w 90 proc. na Joe Bidena w 2020 roku - mówi.
Co przekonało tę grupę do republikanina? - Widać zmianę w amerykańskim elektoracie. Kwestie rasowe przestają mieć aż tak istotne znaczenie. Trump przedstawiał się jako silny przywódca, oferujący powrót do lepszej sytuacji gospodarczej, którą Amerykanie pamiętają sprzed pandemii. Dlatego stał się atrakcyjnym kandydatem, także dla części wyborców z grupy mniejszości rasowych, którzy wcześniej byli elektoratem demokratów - ocenia specjalista z OSW.
Według specjalistów, poza kwestiami gospodarczymi, duże znaczenie miały konserwatywne wartości prezentowane przez Trumpa oraz poparcie czarnoskórych raperów, w tym 50 Centa.
Wybory w USA. "Widzimy tu swoisty paradoks"
Jeśli chodzi o Latynosów, nie odstraszyły ich ostre wypowiedzi Trumpa, zapowiadającego zwrot w polityce migracyjnej. Wręcz odwrotnie.
- Myśląc o Trumpie pamiętamy jego ostre wypowiedzi o imigrantach pochodzących z Meksyku i wyciągamy wniosek, że mniejszość latynoska na Trumpa głosować nie będzie - mówi Andrzej Kohut. Tymczasem mniejszość ta niekoniecznie popiera łagodną politykę imigracyjną.
- Latynosi nie są jednolitą grupą, np. migranci z Kuby są bardzo konserwatywni i ich poparcie od lat daje zwycięstwo republikanom na Florydzie. Dość konserwatywni są także migranci z Ameryki Środkowej, którzy napływają do USA legalnie i uzyskują prawa wyborcze. Widzimy tu swoisty paradoks. Ci, którzy już są w USA, czują zagrożenie ze strony nielegalnych migrantów, będących dla nich konkurencją na rynku pracy - wyjaśnia dr hab. Jarosław Szczepański z UW.
Amerykanista zwraca też uwagę, że Latynosi, żyjący w wielopokoleniowych rodzinach, są przywiązani do tradycyjnych wartości, dlatego częściej niż czarnoskórzy skłaniają się ku republikanom.
Donald Trump wygrywa w USA. Amerykanki zaskoczyły
To jednak nie koniec zaskoczeń, patrząc na wybory poszczególnych grup, a konkretnie kobiet. Co prawda z badań exit poll wynika, że na Kamalę Harris w wyborach prezydenckich w USA głosowało więcej kobiet niż na Donalda Trumpa, jednak liczby te są niższe niż prognozowały to przedwyborcze sondaże - informuje BBC.
Na Harris postawiło 54 proc. kobiet, 44 proc. wybrało jej oponenta. Nasi rozmówcy uważają, że o wyborach Amerykanek przesądziła sytuacja wewnętrzna.
- Zdecydowały inne czynniki niż sądzono. Demokraci liczyli, że mocnym elementem mobilizującym wyborców będzie kwestia aborcji i praw reprodukcyjnych. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że dla części elektoratu amerykańskich kobiet większe znaczenie miały kwestie związane z gospodarką, imigracją, przestępczością, czy wyznawanymi wartościami - ocenia Andrzje Kohut.
Także amerykanista z UW uważa, że kobiety bardziej przekonały wysokie ceny w sklepach niż prawa reprodukcyjne. Jak mówi, Kamala Harris za mało skupiła się na gospodarce i to był błąd. - Wielu amerykańskich wyborców inaczej podchodzi do Trumpa niż w 2016 roku - podkreśla Andrzej Kohut.
- Przyzwyczaili się do jego retoryki i zaakceptowali sposób, w jaki komunikuje się w przestrzeni publicznej. Niekoniecznie zgadzają się ze wszystkim, co Trump mówi, niekoniecznie jest idealnym kandydatem, mogą mu wiele zarzucić, ale w kwestiach, które są dla nich ważne - bezpieczeństwa granicy, zaangażowania USA na świecie, warunków gospodarczych - wydaje się im jednak kandydatem bliższym - konkluduje ekspert OSW.
Jolanta Kamińska
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!