- Funkcjonariusze zobaczyli mężczyznę z dwoma nożami, który wdał się w kłótnię z nieuzbrojonym mężczyzną i postanowili interweniować - poinformował szef policji w Milwaukee Jeffrey Norman. Agresywny mężczyzna miał odmówić upuszczenia noży i zaatakować nimi jednego z przechodniów. Wówczas funkcjonariusze zdecydowali się otworzyć ogień, w wyniku czego napastnik zginął. Strzelanina w pobliżu konwencji republikanów. Działania policji budzą zastrzeżnia Zdarzenie wywołało falę krytyki ze strony lokalnych aktywistów. Amerykańska Unia Swobód Obywatelskich w Wisconsin wezwała do "pełnego i przejrzystego" śledztwa w sprawie tego, co doprowadziło do strzelaniny. Niektórzy ze świadków strzelaniny twierdzą, że mężczyzna nie miał żadnych noży. - Jeśli nie miał noża, trzeba było go chwycić, czy coś takiego. Dlaczego trzeba było go zastrzelić? - argumentował jeden z nich. Incydent miał miejsce około kilometra od konwencji republikanów w Milwaukee. - Minęły niecałe dwa dni, odkąd organizujemy konferencję, a już mamy ofiarę. Jak to możliwe? I wiecie co, jak zawsze, brak odpowiedzi ze strony policji. Żadnej przejrzystości, żadnej odpowiedzialności - mówił podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez domagających się śledztwa w tej sprawie aktywista Alan Chavoya. "Ponad 4000 dodatkowych funkcjonariuszy organów ścigania przebywa w Milwaukee podczas konwencji republikanów i od dawna obawialiśmy się, że tak duża obecność policji może zwiększyć ryzyko śmiertelnych starć z policją, zwłaszcza ze strony funkcjonariuszy spoza stanu, którzy nie znają naszej społeczności i nie są przed nią odpowiedzialni" - stwierdziła z kolei w oświadczeniu organizacji dyrektor wykonawcza Melinda Brennan. Konwencja republikanów w Milwaukee. Donald Trump pokazał się pierwszy raz od zamachu Podczas poniedziałkowej konferencji republikanów Donald Trump został oficjalnie wybrany przez delegatów na konwencję kandydatem partii na prezydenta. Były prezydent nie wygłosił żadnego przemówienia, ale wysłuchał na widowni ostatnich kilku wystąpień, poświęconych głównie kwestiom gospodarczym. Trump z zabandażowanym uchem w towarzystwie swojego kandydata na wiceprezydenta J.D. Vance'a, swoich synów oraz prawicowego publicysty Tuckera Carlsona, słuchał m.in. wystąpienia afroamerykańskiej raperki i influencerki Amber Rose. To pierwszy raz gdy kandydat repubilkanów pojawił się publicznie po zamachu na jego życie podczas wiecu w Pensylwanii. 20-letni zamachowiec strzelał z niezabezpieczonego dachu pobliskiego budynku. Jak się okazuje, wiele osób miało go widzieć i próbować zwrócić uwagę służb. Reakcji jednak miało nie być. W kierunku Trumpa oddano kilka strzałów. Po przewiezieniu go do szpitala poinformowano, że doznał urazu ucha. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!