40-letni rosyjski żołnierz Wiktor Pietrow został znaleziony martwy w swojej jednostce. Z dostępnych informacji wynika, że jego ciało odnaleziono powieszone w polowym namiocie. Według matki mężczyzny nie powiesił się on jednak sam. Rosyjski żołnierz padł ofiarą "swoich ludzi". Matka chce poznać prawdę Pogrzeb wojskowego odbył się 24 maja, a kiedy blaszana trumna przyjechała do małej wioski Sosnówka, matka usłyszała, że nie może jej otworzyć. Kobieta zamierza wystąpić do komitetu śledczego o ekshumację, ponieważ uważa, że syn stracił życie przez żandarmów. CZYTAJ TAKŻE: Media: Dowódca sił rosyjskich przepadł bez wieści Trumna była zapieczętowana. Pokrytą grubą warstwą podkładu twarz syna matka widziała tylko przez niewielką szybę. Kobieta jest przekonana, że władze coś przed nią ukrywają. W wersję z samobójstwem nie wierzą też koledzy Pietrowa, ale boją się powiedzieć to publicznie, bo obawiają się zesłania na front - opisuje portal sibireal.org. Straciła syna na wojnie. Uważa, że zginął z rąk swoich przełożonych W rozmowie z portalem kobieta mówi, że 40-latek obawiał się pójścia na wojnę, ale jednocześnie wiedział, że jeśli się nie zgłosi, będzie prześladowany. Nina Efremenko, w trosce o jedynego syna, schowała jego dokumenty, ale na niewiele się to zdało. CZYTAJ TAKŻE: Ukraina: Początek likwidacji oddziałów Grupy Wagnera Po tym, jak zobaczył w telewizji wystąpienie prezydenta Rosji Władimira Putina, pojechał do najbliższego punktu poboru. - Zobacz, mamo, co mówi prezydent. Jeśli sam nie pójdę, wezmą mnie w kajdankach - powiedział przed wyjściem. Gdy syn trafił do jednostki, wciąż miała z nim kontakt. Batalion Pietrowa nie był wysyłany do walki, więc Efremenko się uspokoiła. Jak powiedziała, okazało się jednak, że zagrożenie nadeszło ze strony "naszych ludzi". Problem pijaństwa w rosyjskim wojsku. Zabijają sami siebie Gdy nawiązali kontakt 13 kwietnia okazało się, że mężczyzna jest w szpitalu cywilnym ze złamanymi żebrami. Kiedy matka dotarła do syna, ten wyznał jej, że został pobity, bo przyłapano go na pijaństwie. Ze szpitala wypisano go zdecydowanie za wcześnie, argumentując, że ten pije także w placówce medycznej.Ze szpitala trafił do namiotu żandarmerii wojskowej, gdzie przełożeni mieli się nad nim znęcać. Po tym, jak Nina Efremenko otrzymała informację o śmierci syna, który miał się powiesić, w sprawie wszczęto śledztwo, ale - jak podkreśla matka - szybko je umorzono. Koledzy, z którymi rozmawiał portal sibreal.org, nie wiedzą, dlaczego to właśnie Pietrow był w ten sposób traktowany, bo "wiele osób pije, a nie wszyscy stają się ofiarami żandarmów". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!