Informacje o skutecznym ataku przekazał szef ługańskich władz obwodowym Artem Łysogor. W komunikacie opublikowanym w mediach społecznościowych potwierdził, że do wybuchów dochodziło kilkukrotnie w nocy z poniedziałku na wtorek aż do godziny 11. "W nocy rozległy się potężne eksplozje w obiektach infrastruktury wojskowej rosyjskich okupantów w Ługańsku. Detonacje trwały do godziny 11. Sprzęt wroga stacjonował w Ługańskich Zakładach Napraw Lotniczych i na lotnisku w Ługańsku" - napisał. Zdaniem Łysogora na miejscu zginęło kilkudziesięciu żołnierzy rosyjskich. Spod gruzów służby ratunkowe nadal wydobywają ciała. Niemal jednocześnie w mediach pojawiły się informacje o ataku na lotnisko w Berdiańsku. W ataku zniszczonych zostało kilkanaście jednostek sprzętu, w tym co najmniej dziewięć helikopterów Ka-52 i Mi-24. Mowa jest także o wyrzutniach przeciwlotniczych i innym sprzęcie znajdującym się na lotnisku. Użyto rakiet ATACMS Na podstawie obserwacji zdjęć satelitarnych i szczątków znalezionych na miejscu eksperci wojskowi określili, że najprawdopodobniej do ataku użyto systemu rakietowego ziemia-ziemia ATACMS. Do tej pory nie było żadnych potwierdzonych informacji użycia tego sprzętu w wojnie na Ukrainie. Plotki medialne mówiły wyłącznie o prawdopodobnym przekazaniu systemu przez Stany Zjednoczone. Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja Zdaniem analityków, ukraińskie wojsko wykorzystało fakt zaskoczenia sił rosyjskich. Do tej pory Siły Zbrojne Ukrainy do tego typu ataków używały rakiet GMLRS i GLSDB o zasięgu około 150 kilometrów. Ostrzelane cele znajdowały się poza zasięgiem wspomnianych rakiet w związku z czym Ukraińcy wykorzystali rakiety kasetowe MGM-140 ATACMS z zasięgiem 165 kilometrów. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!