"Wystawili go jak kota i odjechali". Pogotowie nie udzieliło pomocy
Mieszkaniec Mielca (woj. podkarpackie) zauważył na swojej posesji zakrwawionego mężczyznę z fragmentem kroplówki wpiętym do żyły, który nie potrafił wytłumaczyć, jak się tam znalazł. Maciej Kruczek, właściciel posesji wezwał pogotowie, ale ratownicy stwierdzili, że 60-letni pacjent nie wymaga hospitalizacji i odjechali.
- Nigdy nie przypuszczałem, że karetka może otworzyć drzwi, wystawić kogoś jak kota i odjechać - powiedział pan Kruczek.Zdaniem rzeczniczki mieleckiego pogotowia ratunkowego ratownicy stwierdzili, że nie ma podstaw, żeby zakrwawionego mężczyznę zabrać do szpitala. - Ratownicy bardzo dokładnie zbadali pacjenta i stwierdzili, że hospitalizacja jest niepotrzebna - stwierdziła Aneta Dyka-Urbańska.
Na miejsce wezwano także policję. Funkcjonariusze ocenili, że choremu potrzebna jest pomoc i po raz drugi wezwali pogotowie. Ratownicy ponownie stwierdzili, że mężczyzna jest w dobrym stanie.
Ostatecznie po dwóch godzinach mężczyzna został przetransportowany do szpitala. Przyjechała po niego karetka z oddalonej o 30 km Dębicy.