Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Blisko tajemnicy wszechświata

O sensie istnienia wszechświata i miejscu w nim człowieka rozmawiamy z ks. prof. Michałem Hellerem, światowej sławy kosmologiem i teologiem, laureatem prestiżowej Nagrody Templetona, dyrektorem Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych.

Agnieszka Waś-Turecka, INTERIA.PL: Wielokrotnie był ksiądz profesor pytany o sens życia: o to, co nim jest, i czy jesteśmy w stanie go poznać. W jednym z wywiadów powiedział ksiądz: "Jeśli dojdziemy do wniosku, że życie nie ma sensu, to wówczas i nauka nie ma sensu, i wszechświat nie ma sensu, i wszystko staje się bezwartościowe". Moje pytanie jest zatem inne: czy wszechświat może istnieć bez sensu? Czy nie jest tak, że to człowiek, a ogólniej - inteligentne życie nie potrafi wyobrazić sobie i uzasadnić innej opcji?

Ks. prof. Michał Heller: Chyba nie może... Ale przede wszystkim słowo "sens" ma bardzo wiele znaczeń. Musimy zdecydować się, o czym mówimy. Weźmy wyraz "stół" - ten wyraz ma swój sens, bo ja rozumiem, o co chodzi. Jakieś pojęcie ma zatem sens, ponieważ rozumiem jego treść.

Gdy mówimy o sensie życia czy sensie wszechświata, nie o to chodzi. Jest też pojęcie sensu troszkę szerzej rozumiane i bardziej zbliżone do tego, o czym rozmawiamy - ktoś może np. uważać, że działalność artystyczna nadaje sens jego życiu, ktoś inny stracił natomiast sens życia, ponieważ odszedł ktoś bliski. To jest bardzo ważne rozumienie sensu, ale to jest rozumienie subiektywne.

Gdy mówimy o sensie wszechświata, to jest to sens, który nie zależy od naszego istnienia, od naszych poglądów - tylko albo wszechświat ma sens, albo nie ma sensu - tak jak to, że tu na stole leży książka, albo nie leży. I choćby cały świat się umówił, że jej tu nie ma, a ona jest, to i tak jest. I to jest zagadnienie filozoficzne - czy wszechświat ma sens czy nie?

Nauki przyrodnicze, takie jak fizyka, astronomia, kosmologia, nie są w stanie zadecydować, czy wszechświat ma sens czy nie, bo problem sensu leży poza zasięgiem metod nauk przyrodniczych.

Nauki przyrodnicze zajmują się tym, co się da zbadać albo empirycznie, albo przy pomocy metody matematycznej. To, czy wszechświat ma sens, nie da się potwierdzić empirycznie. Metoda nauk przyrodniczych jest zatem neutralna wobec tego zagadnienia - nie może twierdzić, że ma sens, albo że go nie ma, bo to wykracza poza jej domenę.

Ks. prof. Heller o metodach nauk przyrodniczych - zobacz materiał INTERIA.TV:

Ale granice racjonalności nie pokrywają się z granicami nauki. Może być dyskurs racjonalny, który wykracza poza naukę, np. filozofia. Nie ma ona jednak tak doskonałych metod, jak nauki przyrodnicze i jedne systemy filozoficzne powiadają, że wszechświat ma sens obiektywny, a inne powiadają, że nie, np. jakaś filozofia tragiczna a'la Schopenhauer czy jakiś skrajny egzystencjalizm.

Te kierunki nie są jednak w większości. Przede wszystkim wszechświat wydaje się niezmiernie racjonalny, poddaje się badaniom rozumowym. Wszechświat nie jest chaosem. We wszechświecie jest więc coś zbliżonego do jakiegoś sensu.

O racjonalnym wszechświecie - zobacz materiał INTERIA.TV:

W każdym wszechświecie, jaki możemy sobie wyobrazić, jakieś prawa działają. Gdyby nie działały taki wszechświat nie mógłby istnieć, bo byłby rozrywany sprzecznościami. Np. nie może istnieć świat, w którym 2 + 2 byłoby równe cztery i jednocześnie nierówne cztery, bo to jest sprzeczność i to wyłącza z istnienia, więc każdy wszechświat w jakimś stopniu jest racjonalny.

Porównując nasze życie i nasze problemy z ogromem wszechświata, zadajemy sobie pytanie: co my tutaj tak właściwie robimy? Po co tu jesteśmy? Przecież nasz wpływ na wszechświat jest żaden. Rodzimy się i umieramy... Jak radzić sobie z tą frustracją, z tą bezsilnością?

Można popaść we frustrację i niektórzy faktycznie w nią popadają. Ale można na to popatrzeć inaczej. Istnieje proste rozumowanie: aby na jednej planecie zawiązało się życie, to wszechświat musi być ogromny. Ja nie twierdzę, że nie ma innych zamieszkanych planet, ale nawet gdyby życie było tylko na jednej planecie, to ono nie mogłoby powstać, gdyby wszechświat nie był wielki i stary.

Dlaczego? Bo życie biologiczne, takie, jakiego my jesteśmy nosicielami, opiera się na chemii węgla. Żeby wyprodukować węgiel, wszechświat musi mieć bardzo długi wiek. Węgiel powstaje dopiero w trzeciej-czwartej generacji gwiazd. Żeby ta ewolucja pierwiastków chemicznych mogła się dokonać, musi upłynąć około 10 miliardów lat. Jeśli wszechświat cały czas się rozszerza, to w tym czasie musiał się rozdąć do kolosalnych rozmiarów. A zatem do wyprodukowania życia na jednej planecie potrzebny jest ogromny i stary świat - widzimy wtedy, że ten człowiek wcale nie musi być czymś marginalnym w historii wszechświata, tylko jest jakoś istotą wyróżnioną.

Człowiek - istota wyróżniona? - zobacz materiał INTERIA.TV:

Poza tym wartości człowieka nie należy mierzyć jego rozmiarami w stosunku do skali wszechświata. Jeśli weźmiemy inne kryterium i będziemy mierzyć stopniem skomplikowania, to okazuje się, że struktury tak skomplikowanej, jak pojedynczy ludzki mózg, nie ma w całym wszechświecie. Co więcej cały znany nam ogromny wszechświat jest mniej skomplikowany niż pojedynczy ludzki mózg.

Biorąc jednak pod uwagę granice naszego poznania i to, jak niewiele jeszcze o wszechświecie wiemy, może się okazać, że gdy poznamy go lepiej, odkryjemy, że istot nam podobnych jest więcej i wcale nie jesteśmy tacy wyjątkowi.

To zagadnienie ma bardzo długą historię. Potocznie się mówi, że Kopernik zdegradował człowieka - uważano, że człowiek jest w centrum wszechświata, a potem nagle się okazało, że jesteśmy na przedmieściach przeciętnej galaktyki. Niekiedy nazywa się to zasadą kosmologiczną, to że jesteśmy czymś bardzo przeciętnym.

Chociaż to jest uproszczone twierdzenie, bo w średniowieczu nikt nie twierdził, że człowiek jest centrum wszechświata. Faktycznie uważano, że Ziemia jest w środku świata, ale nie dlatego, że jest taka ważna, tylko dlatego, że jest zrobiona z najcięższych odpadów kosmicznych, jest rodzajem śmietnika, który się zapadł.

Gdy nauka się rozwinęła, okazało się, że wprawdzie geometrycznie nie znajdujemy się w żadnym wyróżnionym punkcie wszechświata, ale - w sensie szerszym - aby mogło zaistnieć życie, musiał wcześniej zaistnieć cały szereg innych warunków. Ta zasada antropiczna jest zatem taką przeciwwagą dla zasady kopernikowskiej.

Ks. prof. Heller o rozwoju nauki - zobacz materiał INTERIA.TV:

W nauce nigdy nie należy mówić nigdy, bo to się może zmienić, gdy nauka się rozwinie. Ale z drugiej strony w rozwoju nauki jest tak, że postęp naukowy odznacza się pewną ciągłością - tzn. stare teorie nie są na ogół odrzucane, ale są wchłaniane przez nowe teorie jako szczególne przypadki. Nauka rozwija się więc kumulując. Rzadko kiedy odrzuca całkowicie coś starego. Także na podstawie dotychczasowego rozwoju nauki możemy trochę przewidywać, jak to będzie w przyszłości.

To znaczy?

Będzie podobnie, ale bardziej ogólnie. Nauka rozwija się poprzez uogólnianie teorii. Jak poszukujemy w tej chwili kwantowej teorii grawitacji - co jest dziś zadaniem numer jeden fizyki, jakieś teorie superstrun, M-teorie, czy teorie pętli, czy jeszcze inne - to nie wiemy, jak ta teoria będzie wyglądała, ale jedno wiemy - ona nie obali dzisiejszej mechaniki kwantowej ani dzisiejszej fizyki relatywistycznej, tylko je wchłonie. Czyli nauka rozwija się uogólnieniami. I to jest też wskazówka, jak szukać tych nowych teorii - poprzez uogólnienia. Tylko, że te uogólnienia mogą iść w różnych kierunkach. I tu jest problem.

Czy można pokusić się o takie stwierdzenie, że sensem istnienia wszechświata jest życie?

Myślę, że nie... Nie wiem. Powiedzmy tak: ja myślę, że wszechświat ma obiektywny sens, ale sądzę, że my tego sensu nie znamy. Ale co innego jest twierdzić, że wszechświat jest bezsensowny, a co innego, że go nie znamy. Jeśli czegoś nie znamy, to może być po prostu tajemnicą, która akurat nas przewyższa. Nauka żyje tajemnicami, które może kiedyś odkryjemy. Sens wszechświata może na zawsze pozostać dla nas tajemnicą, ale czym innym jest wiara w absurd, a co innego w tajemnicę. Jednak i ten wierzący w absurd, i ten wierzący w tajemnicę nie znają tego sensu - ale różnią się między sobą.

Ks. prof. Heller o wierze w tajemnicę - zobacz materiał INTERIA.TV:

Myślę, że podobnie może to dotyczyć sensu życia indywidualnego człowieka. Ktoś może twierdzić, że moje życie nie ma sensu i strzelić sobie w łeb, a ktoś inny powie - ja nie wiem, jakie ono ma sens, ale jakiś ma i ja w to wierzę. Człowiek religijny będzie na pewno upatrywał sensu życia w jakiś sposób związanego z Bogiem. I dlatego myślę, że religie są tak niezniszczalne - nauka nie rozwiązuje problemu sensu istnienia, a człowiek tym zagadnieniem istotnie żyje i dlatego szuka go poza nauką.

INTERIA.PL

Zobacz także