UFO zmieni religię
Z punktu widzenia religijnego odkrycie istot pozaziemskich będzie niesamowicie ciekawą przygodą - mówi w rozmowie z INTERIA.PL ks. prof. Michał Heller i wyjaśnia, jak wielki "szok" przeżyjemy.
Agnieszka Waś-Turecka, INTERIA.PL: W ostatnim czasie badacze kilkakrotnie donosili o odkryciu planet podobnych do Ziemi. Odkrycie życia pozaziemskiego wydaje się więc kwestią czasu. Kilkakrotnie mówił ksiądz profesor, że to odkrycie w większym stopniu wpłynie na religię niż na naukę. Dlaczego?
Ks. prof. Michał Heller: Po pierwsze, ja nie wiem, czy odkrywanie coraz większej liczby planet doprowadzi do tego, że prędzej czy później odkryjemy gdzieś inne istoty żywe. Po prostu nie wiemy. Szansa jest większa, ale czy te planety są puste czy nie, tego po prostu nie wiemy. Jedynym sposobem naukowym jest sprawdzić i poczekać. Póki nie odkryjemy to są to tylko domysły.
Sądzę, że z punktu widzenia religijnego spotkanie innych istot rozumnych będzie niesamowicie ciekawą przygodą. Przede wszystkim warto zapytać, czy się z nimi porozumiemy... Proszę zwrócić uwagę, że na Ziemi ludziom jest się bardzo trudno porozumieć. Kłócą się nieustannie i prowadzą wojny, mimo że mają wspólną psychikę i wspólne korzenie. Co dopiero będzie, gdy spotkamy kogoś zupełnie innego...
Załóżmy jednak, że się jakoś da porozumieć. Właściwie całą na to nadzieję pokładamy w tym, że w każdym świecie matematyka jest taka sama. Jeśli komuś pokażemy dwa kamyki i dwa kamyki, to on będzie wiedział, że ich jest razem cztery, choć na pewno inaczej to nazwie.
Przypomina mi się taka książka nieżyjącego już astronoma Freda Hoyle'a "The Black Cloud". Mianowicie czarna chmura zbliża się do Ziemi, ale ta czarna chmura jest inteligentna. To jest zupełnie inna inteligencja niż się spodziewamy - żaden zielony ludzik, po prostu chmura, która wytworzyła w sobie wyższą od ludzkiej inteligencję. Chmura zbliża się do Ziemi, jest potężniejsza od nas, nie wiadomo, jakie są jej zamiary. Wtedy z całego świata zbierają się naukowcy i radzą, jak sobie z tą sytuacją poradzić. Pierwszy problem - jak się z tą chmurą porozumieć. Radzą, radzą, nie mogą nic wymyślić. Anglik sobie pyka spokojnie fajeczkę i dopiero na końcu mówi: "Ja tu właściwie nie widzę żadnego problemu. Jeśli ona jest inteligentniejsza od nas, to niech się nauczy po angielsku!".
Ks. prof. Heller o spotkaniu z "innymi" - zobacz materiał INTERIA.TV:
Jeżeli nam się uda porozumieć, wtedy konfrontacja naszych przekonań naukowych, a także filozoficznych i religijnych, może być bardzo pasjonująca. Ciekawe, że nie ma wielu książek theology fiction, philosophy fiction, choć kilka bym może potrafił wymienić...
Jak takie spotkanie z "innymi" może wpłynąć na religię?
Myślę, że na mniejszą skalę już to przerabialiśmy. Weźmy średniowiecze - poza Europą i trochę Azją nic nie było znane. Potem nastąpił okres odkryć geograficznych - Ameryki, drogi do Indii. Dla ówczesnych ludzi to mógł być szok porównywalny z tym, jaki ludzkość mogłaby przeżyć przy spotkaniu z obcymi. Była taka historia, że w tamtym czasie wpłynęło do Świętego Oficjum zapytanie, czy Indianie amerykańscy są ludźmi, czy mają duszę. Dopiero po bardzo solidnych badaniach wydano orzeczenie, że mają. Widać więc, że to rzeczywiście był szok.
Dziś jesteśmy przyzwyczajeni do zalewu różnych szokujących informacji, więc sądzę, że odkrycie jakiejś zamieszkanej planety - myślę, że to nieprędko nastąpi, o ile w ogóle - to będzie mniejszy szok niż odkrycie Ameryki przez Kolumba.
Czyli jesteśmy na obcych przygotowani?
My jesteśmy przygotowani do rewolucji i innych szoków. Telewizja już o to zadbała.