31-letni mężczyzna usłyszał dwa zarzuty, pierwszy dotyczy spowodowania wypadku drogowego skutkującego ciężkimi obrażeniami ciała realnie zagrażającymi życiu w połączeniu z ucieczką i złamaniem zakazu prowadzenia pojazdów, grozi za to do 16 lat więzienia - powiedział Wydarzeniom Polsatu Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Wypadek na rondzie Tybetu. Sąd zdecydował ws. tymczasowego aresztu dla kierowcy Drugi zarzut to posiadanie narkotyków w postaci amfetaminy zagrożony karą do trzech lat więzienia. Tomasz U., jak dodaje prokurator Skiba, częściowo przyznał się do winy. Jeszcze w czwartek rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej informował, że "nie udało się skonkretyzować zarzutów, jakie powinny być przedstawione sprawcy". Prok. Piotr Antoni Skiba podkreślał, że śledczy czekają na opinię biegłego o stanie zdrowia poszkodowanego. Tomasz U. w środę potrącił przechodzącego przez przejście dla pieszych mężczyznę. 48-latek w stanie ciężkim trafił do szpitala. Podczas konferencji prasowej przed godz. 16:00 prokurator Skiba poinformował, że po przeprowadzonym posiedzeniu "sąd wydał postanowienie o wydanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu" na okres trzech miesięcy. Wcześniej prokurator zapowiadał, że takowy wniosek zostanie skierowany. - Sąd ustalił, iż istnieje wysokie prawdopodobieństwo ucieczki z kraju, mataczenia w tej sprawie, zaś groźba surowej kary, która może być orzeczona za postawione na tym etapie zarzuty jest wysoka i może go (Tomasza U. - red.) motywować do ucieczki, ukrywania się lub utrudniania postępowania - wyjaśnił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Warszawa. Wypadek na rondzie Tybetu. Kierowca potrącił pieszego Do wypadku przy rondzie Tybetu w stolicy doszło w środę. "Policjanci z Komendy Rejonowej Policji Warszawa IV zatrzymali 31-latka, który dzisiaj rano, na rondzie Tybetu, na przejściu dla pieszych potrącił mężczyznę. Pokrzywdzony w ciężkim stanie trafił do szpitala. Ustalenie i zatrzymanie sprawcy wypadku było dla stołecznych policjantów priorytetem" - przekazała w komunikacie Komenda Stołeczna Policji. Rzecznik prokuratury podkreślił, że w ramach prowadzonego postępowania ustalono, że w godzinach porannych, kiedy doszło do wypadku, U. odwoził swoją konkubinę do miejsca pracy. - Wracając do miejsca zamieszkania potrącił mężczyznę, który wszedł dość szybkim krokiem na pasy przy zmieniających się światłach. Kierowca zbiegł z miejsca zdarzenia volkswagenem, który był własnością firmy leasingowej - mówił. - Następnie Tomasz U. skierował się do Pruszkowa, gdzie w jednym z lasów porzucił samochód, wyrzucił kluczyki i telefon komórkowy. Wrócił do Warszawy i czynił przygotowania do ucieczki z kraju - relacjonował Piotr Antoni Skiba. Sprawcę ujęto w jego mieszkaniu w Warszawie razem z konkubiną. Dokonano przeszukania lokalu - ujawniono narkotyki w śladowej ilości, około dwa gramy amfetaminy, która została zabrana do badań. - Mężczyzna nie kwestionował swojego sprawstwa - podkreślił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak dodał, Tomasz U. wskazał policjantom, gdzie porzucił swój samochód. Kluczyków nie udało się odnaleźć. Warszawa. Spowodował wypadek. Wraca sprawa z 2020 roku Polsat News nieoficjalnie ustalił wcześniej, iż kierowca czarnego SUV-a to były kierowca autobusu, który pod koniec czerwca 2020 roku spowodował tragiczny wypadek na moście Grota-Roweckiego w Warszawie. Zatrzymany to Tomasz U. Rzecznik prasowa Sądu Apelacyjnego w Warszawie ds. karnych sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak przekazała w czwartek, że sprawa U. oczekuje na wyznaczenie terminu. Podkreśliła, że jest to spowodowane zaległościami sądu i w pierwszej kolejności zajmuje się sprawami, w którym m.in. zastosowano areszt tymczasowy. Rzeczniczka dodała, że w przypadku Tomasza U. "nie było zastosowanego środka zapobiegawczego". ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!