- O godz. 12:39 otrzymaliśmy zgłoszenie, że autobus MPK, jadący w stronę Żoliborza, miał wypadek. Jego tylna część zsunęła się na ścieżkę rowerową Wisłostrady. W akcję ratunkową zaangażowana jest policja, straż pożarna i pogotowie - powiedziała Interii wczesnym popołudniem sierżant sztabowa Irmina Sulich z biura prasowego warszawskiej policji. - Najbardziej prawdopodobną przyczyną wypadku było zasłabnięcie kierowcy - poinformował w rozmowie z Interią nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji. Do wypadku doszło na moście Grota-Roweckiego. - Autobusem jechało 40 osób (...). Niestety, mamy jednego zabitego - przekazał wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł, który był na miejscu. Cztery osoby w ciężkim stanie Rzeczniczka warszawskiego ratusza Karolina Gałecka poinformowała, że 17 poszkodowanych w wypadku osób trafiło do miejskich szpitali: Bielańskiego, Praskiego, na Lindleya i na Solcu. Jedna osoba przewieziona została do Grodziska Mazowieckiego. Według informacji przekazanych Interii przez Komendę Stołeczną Policji, cztery spośród poszkodowanych osób są w stanie ciężkim. Ofiarą wypadku starsza kobieta W wyniku wypadku jedna osoba zginęła. Jak poinformował dyrektor miejskiego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego, to starsza kobieta w wieku około 70 lat. Zmarła, zanim pogotowie zdążyło przyjechać na miejsce zdarzenia. "Autobus był praktycznie nowy" Rzecznik prasowy warszawskiego Zarządu Transportu Miejskiego Tomasz Kunert poinformował, że wypadkowi uległ autobus linii 186 o napędzie gazowym. Pojazd wyjechał na trasę o godzinie o 5.25 rano. - Czas pracy kierowcy dzisiaj na pewno nie był przekroczony, to jest autobus przegubowy o napędzie gazowym, autobus nowy. One weszły do eksploatacji w grudniu zeszłego roku - powiedział Kunert. Rzecznik warszawskiego ZTM wyjaśnił, że autobus jechał w kierunku pętli na Szczęśliwcach i przełamał bariery na trasie S8. Część autobusu zawisła na trasie, a część spadła poniżej wiaduktu. Dodał, że kierowca jest w tej chwili pod opieką służb. Usuwanie pojazdu Akcja ratunkowa poszkodowanych w wypadku zakończyła się. Następnie służby przystąpiły do usuwania wraku pojazdu. - Chcemy to zrobić bezpiecznie - zaznaczył Michał Konopka z warszawskiej straży pożarnej. Autobus częściowo wisiał na barierkach mostu i mógł się osunąć. Straż pożarna zajęła się m.in. zabezpieczeniem zbiorników z paliwem. Autobus napędzany był gazem. Na miejscu wypadku akcję podjęła specjalistyczna grupa ratownictwa technicznego - dźwig i ciężkie samochody tzw. wyciągarki. - Przy pomocy lin, wyciągarek i dźwigu obie części autobusu zostały ustabilizowane, a następnie przecięto pojazd na dwie części na przegubie - przekazał st. kpt. Michał Konopka z warszawskiej straży pożarnej. Dodał też, że trwająca kilka godzin akcja została zakończona. Specjalna infolinia Urlop wzięty na potrzeby kampanii wyborczej przerwał prezydent Warszawy. Rafał Trzaskowski mówił dziennikarzom na miejscu wypadku, że trwa ustalanie przyczyn zdarzenia. - Na mocy obowiązującego prawa będzie powołana komisja przez policję, gdzie również będą przedstawiciele miasta, która będzie wyjaśniać, co się wydarzyło - powiedział. Rzeczniczka warszawskiego ratusza przekazała, że prezydent miasta zlecił uruchomienie specjalnej infolinii dla rodzin osób poszkodowanych w wypadku. Ratusz organizuje też pomoc psychologiczną. Infolinia działa pod numerem telefonu: 22 277 55 60. Śmigłowiec LPR zabrał 17-latkę Na miejsce wypadku działało 10 karetek pogotowia i jeden zespół lotniczy. Rozstawiony został też szpital polowy. Jak poinformowała rzeczniczka Lotniczego Pogotowia Ratunkowego Justyna Sochacka, śmigłowiec zabrał z miejsca wypadku ranną 17-latkę z podejrzeniem urazu kręgosłupa. Nastolatka została przetransportowana do jednego ze szpitali dziecięcych w stolicy. Czynności podjęły policja i prokuratura Na miejscu czynności podjęli prokuratorzy, którzy przesłuchiwali świadków zdarzenia, oraz technicy kryminalistyczni. - Kierowca był trzeźwy, ale pobrano od niego krew na badanie pod kątem obecności środków psychoaktywnych - powiedział Interii nadkom. Sylwester Marczak. W środku jest "czarna skrzynka" i kamery Producentem autobusu Solaris Urbino 18 CNG, który spadł z wiaduktu, jest polska firma Solaris Bus & Coach. Rzecznik spółki Mateusz Figaszewski poinformował, że pojazd był nowy, wyprodukowany w 2019 r. Podkreślił, że autobus przeszedł specjalne testy dotyczące wytrzymałości konstrukcji R66, które wykraczają ponad standardowe wymagania wobec tego rodzaju pojazdów. Autobus był wyposażony w systemy wspomagania hamowania ABS i kontroli trakcji ASR. Rzecznik zapewnił, że solarisy napędzane na gaz ziemny mają specjalne zabezpieczenia. - Ze wstępnych oględzin zdjęć z miejsca katastrofy można wnioskować, że system odcinający dopływ gazu do silnika zadziałał prawidłowo - ocenił Figaszewski. W Solarisach Urbino 18 CNG sprężony gaz ziemny znajduje się w pięciu butlach kompozytowych umieszczonych na dachu pojazdu. Figaszewski zwrócił uwagę, że w wyjaśnieniu przyczyn wypadku może pomóc system, który rejestruje wszystkie działania podczas jazdy, np. to czy i kiedy kierowca hamował. - Jest to coś w rodzaju samolotowej "czarnej skrzynki" - powiedział. Wskazał, że w autobusie znajdują się też kamery. Obraz z nich jest rejestrowany na twardym dysku. Jedna z kamer jest umieszczona w kabinie kierowcy. Dzięki niej będzie można zobaczyć, co się stało z szoferem w momencie poprzedzającym wypadek, czy np. zasłabł. Rzecznik zapewnił, że firma zapewnia pomoc techniczną zarówno przewoźnikowi, jak i służbom, które będą prowadziły dochodzenie. Most przeszedł kontrolę techniczną Do sprawy wypadku odniosła się także warszawska Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. - Most w maju przeszedł kontrolę stanu technicznego, w tym urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego (BRD) z wynikiem pozytywnym - przekazała GDDKiA. Jak dodano, obiekt był wyposażony we wszystkie niezbędne elementy bezpieczeństwa ruchu drogowego, bariery energochłonne, poduszki przeciwzderzeniowe i oznakowanie zgodne z obowiązującymi przepisami.